9 rozdział

100 5 2
                                    

Obudziłam się dosyć wcześnie, około 8.30 Choć ja zazwyczaj rano wstaje, więc było to dla mnie normalne i nie było mi ciężko wstać z łóżka. Miałam dziś jechać do warszawy, z rodzicami żeby kupić sobie coś nowego, bo dawno nie byłam na zakupach, a też potrzebowałam marynarki, bo nie miałam nic eleganckiego do sukienki, której i tak pewnie już długo nie założę, bo nie będzie okazji, a tym bardziej tych jedenasto-centymetrowych czarnych, zamszowych szpilek.
Założyłam na siebie szlafrok i wsunełam mięciutkie kapcie na nogi. Poszłam do kuchni zrobić śniadanie, bo moi rodzice jeszcze spali. Zagotowałam wodę na herbatę, a wtedy wstał mój tata. Pomógł mi w robieniu placków z jabłkami. Kiedy były już ciepłe i pachnące wstała moja mama i od razu usiadła do stołu. Kiedy skończyliśmy jeść była 10. Po śniadaniu poszłam się umyć. Po 20 minutach, byłam w trakcie suszenia włosów, które najchętniej złapałabym w rękę i w połowie odcieła. Odeszłam z przed lustra i skierowałam się do szafy. Wyciągnęłam białą bluzkę i spodnice, choć na dworze nie było ciepło, dlatego założyłam rajstopy. Rozczesałam włosy, nałożyłam na twarz cienką warstwę podkładu, pudru, na policzki nałożyłam róż i tusz na rzęsy. Pomalowałam usta błyszczykiem i pojechaliśmy. Zarządziłam, że jedziemy do złotych i tak też się stało. Niby pojechaliśmy razem, ale chodziliśmy oddzielnie. Ja poszłam oglądać sukienki, pomimo że szukałam marynarki. Niestety rzadko mi się cokolwiek podoba, więc poszłam do empik'a. Po drodze zauważyłam Jego. Krzyknęłam jego imię, a on się odwrócił. Był sam. Podszedł do mnie i się przywitał. Uśmiechnął się tak jak najbardziej lubiłam, spojrzał na mnie dokładnie i powiedział:
- Inaczej wyglądasz.
- Czyli źle? - odpowiedziałam, nerwowo poprawiając spódnice.
- Nie, chodziło mi o to, że bardzo ładnie.
- A no to ... dziękuję - powiedziałam, czując że się rumienię.
- Gdzie idziesz? - zapytał
- Tutaj - odpowiedziałam, wskazując na sklep po prawej. - A ty? - Zapytałam.
- na lody, ale właściwie mogę przejść się z Tobą. - powiedział
- Myślę, że możemy iść na lody - Zaproponowałam.
Zgodził się i poszliśmy.
- Jakie chcesz? - Zapytał
- Nie ja zapłacę za siebie. - Powiedziałam ze zdziwieniem.
- Nie ma takiej potrzeby, zapłacę za ciebie - powiedział.
Poczułam się naprawdę miło, słodki jest taki gest. Usiedliśmy naprzeciwko siebie przy stoliku.
- Co się tak na mnie patrzysz? - zapytałam, spuszczając głowę.
- Bo wyglądasz świetnie - odpowiedział
Dziękuję - powiedziałam. - wiesz, musze ci coś powiedzieć.
Nie wiem, czemu akurat teraz mam na to odwagę, ale jeśli nie teraz to kiedy, może to jest właśnie idealny moment ... więc zaczęłam
- Sluchaj, nie wiem czemu Ci to teraz mówię, ale podobasz mi się iiii ... - Spuściłam wzrok i nie dokończyłam.
- Marta, popatrz na mnie - powiedział z uśmiechem, który mnie rozbroił po raz kolejny.
Podniosłam głowę i ... poczułam jak jego usta dotykają moich, czułam jak się uśmiecha, podniósł moja głowę ręką, a drugą ujął mój policzek. Ostatni raz złożył ostatni,słodki pocałunek i powiedział:
- Ty też mi się podobasz.
Czułam się jak w niebie.
I wtedy właśnie usłyszałam mój budzik i się obudziłam.

To może być historia o miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz