34 rozdział

25 2 1
                                    

*poniedziałek*

Weszłam do szkoły, w której dziś miały być zajęcia kondycyjne. Otworzyłam niepewnie drzwi na salę, w której znajdowało się zaledwie sześć osób. Podeszłam do ławki przy której wszyscy się rozkładali. Gdy szłam się z Nim przywitać nie patrzyłam na jego twarz, wzrok miałam spuszczony jedynie na jego usta. Oblizał górną wargę ust, a potem przygryzł dolną. Zbliżyłam się do jego twarzy
- Witam pana - powiedziałam
- Dzień dobry - usłyszałam odpowiedź.

Uwielbiam jego uśmiech. Jest taki  bajeczny, piękny, czarujący i szczery. Za każdym razem mnie oczarowuje. Kiedy się uśmiecha nie potrafię oderwać od Niego wzroku. To nie jest tak, że patrzę na Jego twarz, tylko na usta. I to nie tak w sposób erotyczny, ale tak by ujrzeć ten ideał i po raz kolejny uświadomić sobie jak ja kocham jego uśmiech. A oczy ... są nieziemskie, bo niebieski, ale nie wpatruje się w nie. Czemu? Nie wiem. A czy chciałabym? Też nie wiem. Boję się, że w nich utonę, że nie będę mogła się oderwać.
Nie patrzę, nie mam okazji, nie chce, nie mogę.
Czasami gdy stoi obok mnie i z kimś rozmawia to patrzę z boku, bo za każdym razem wyglądają inaczej. Za każdym razem bardziej intrygująco. Kolor jego oczu jest cudowny. Mój ulubiony. Ale to nie to samo, co patrzeć mu prosto w oczy. W tą głębię.

Był ubrany na czarno. Ta czerń go wyszczuplała, choć sam i tak jest bardzo szczupły. Nogi ma chyba szczuplejsze od moich. Tył ma zgrabny i drobny, a ja... odwrotnie.  Można by powiedzieć, że jest za chudy i za drobny, pomimo jego wysokiego wzrostu, ale możliwe, że to właśnie dlatego jest taki szczupły. Jest wspaniały, ale nie, był nie jest i nie będzie taki dla mnie. On jest dla Maji. Jest jej. Chciałabym wziąć sobie kawałek jego dla mnie, mieć tak na własność, albo pożyczyć. Spędzić choć chwilę z nim, tak jak ona z Nim spędza czas. Żeby tylko wiedział, żeby wiedział chociaż to jak go pragnę. Pragnę jego uśmiechu, chce patrzeć mu w oczy, chcę się do niego przytulić. Chcę. Czy to tak wiele? Chyba nawet zbyt wiele.
Boję się tylko jednego, tego że On podoba mi się tylko dlatego, że nie mam chłopaka i przez to przez cały czas brakuje mi takiej czułości i uczuć. Chciałabym wiedzieć, że mam dla kogo się budzić każdego ranka i mam po co się uśmiechać.
Nie chciałabym, żeby okazało się, że przez to na siłę szukam chłopaka i miłości,   sztucznej miłości. Boje się, że mi to przejdzie. Nie chciałabym tego. Ale jeśli uczucie nie jest odwzajemniane, to to może przeminąć. Prawda? To normalne, chyba. Nie chciałabym przestać o nim tak myśleć, jak myślę teraz. Tylko chciałabym, aby On tak myślał o mnie. Ale to nie możliwe.

To może być historia o miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz