18 rozdział

47 3 0
                                    

Następnego dnia już nie było tak pięknie. Mam wrażenie jakby tamta sytuacja nie istniała i w ogóle się nie zdarzyła. Jakby to był kolejny sen. Czyżby to moja chora wyobraźnia, albo nawet psychika robiła sobie ze mnie żarty? Czemu w ogóle wczoraj to tak pięknie wyglądało? Przecież On mi mówił, że nic z tego nie będzie i się mu nie podobam. To jak mogłam uwierzyć w to co się wtedy działo? Czy On pamięta w ogóle coś z tego? A może ja mam jakieś urojenia? Albo On chciał zrobić mi nadzieje i się zabawić jak każdy. Ale on przecież nie jest taki ... jak on mógł w ogóle. To  może ze mną jest coś nie tak. Dlaczego to musi tak wyglądać. A może ja nadal śnię.

- Auć - syknęłam z bólu, po uszczypnięciu się w rękę. 
- Jednak to nie sen - pomyślałam.
To chora rzeczywistość i gówniane uczucia.
Jak w ogóle można w logiczny i racjonalny sposób wyjaśnić tamtą sytuację, jeśli dzisiaj gdy przyszłam na zajęcia jedynie się ze mną przywitał, bez żadnych uczuć i żadnych oznak jakby wczorajsza sytuacja co kolwiek dla niego znaczyła. Odszedł ode mnie, a nawet się nie spojrzał. Zaczął się przebierać, a ja patrzyłam się na jego twarz jak zablokowana. Liczyłam na coś innego, ale zostałam rozczarowana... jak zwykle.

Podczas zajęć gdy tańczyłam widziałam jak się do mnie lekko uśmiechnął. To było najpiękniejsze co mi się dziś przytrafiło. To było takie ... nawet nie umiem opisać. Po prostu coś cudownego. On nie ma pojęcia, że takie małe gesty, które dla niego praktycznie nic nie znaczą, dla mnie znaczą wszystko. Oddałabym wiele by co chwilę widzieć jego uśmiech. Uczucia mieszają w głowie. A najbardziej zadziwiającą rzeczą, która mi się dziś przytrafiła to ta gdy wychodziłam z zajęć do samochodu. Gdy skończyłam trenować, przebrałam się i pożegnałam z moim partnerem i Nim, bo tylko oni byli w szatni. On siedział na parapecie i znowu nasze policzki się zetknęły i znowu chciałabym zatrzymać te chwile na zawsze. Choć wprawdzie dużo bardziej, pragnęłabym żeby to nie nasze policzki stykały się na powitanie i pożegnanie, a inna część twarzy, którą jak można się domyślić są usta. Niestety nie mogłabym tak stać ze względu na to, że mój partner by się zdziwił i dla niego to byłaby nie komfortowa sytuacja, choć gdybym zrobiła to wczoraj to raczej by się nie zdziwił.
Gdy już wyszłam z szatni nie wiedzieć czemu, gdy schodziłam po schodach zaczęłam płakać. Naprawdę nie wiem z jakiego powodu. Chciałabym aby ktoś mi powiedział, wytłumaczył jak to się stało. Ja poprostu zaczęłam płakać! Dlaczego?

To może być historia o miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz