35 rozdział

30 1 0
                                    

Ostatniej środy postanowiłam, że wstanę wcześniej niż zwykle czyli o 6.40, zamiast 7 ( bo o tej godzinie zawsze wstaje, choć ostatnio coraz wcześniej) ale nie spełniłam swojego postanowienia wstając 15 minut później niż zwykle. Nic się oczywiście nie stało, że wstałam później, bo mam 5 minut drogi na piechotę do szkoły, więc luzik. Wyszykowałam się, wzięłam kluczyk do zaczepki od roweru, spakowałam plecak i zeszłam po rower. Po nie całych dwóch minutach byłam pod szkołą, wystarczyło przypiąć rower do siatki i iść do szatni. Dzięki temu, że jeżdżę na rowerze, mam więcej czasu i szybciej jestem w szkole.
Gdy weszłam do szatni było jakieś 15 minut przed ósmą. Ani Martynki, ani Weroniki jeszcze nie było w szkole. Wkońcu było jeszcze tyle czasu. Martynka przyszła po chwili, a Weronika przyszła po 15 minutach. Ona zawsze zdąża. Nawet gdy jest minuta do dzwonka. Choć czasem zdarza jej się spóźnić na lekcje.

Przebrnęłyśmy jakoś przez cały dzień w szkole. W dodatku jeszcze mieliśmy próbne egzaminy gimnazjalne. Dziwne, bo jesteśmy dopiero w II gimnazjum, ale co tam. Zawsze to lepiej dla nas, bo wiemy jak to mniej więcej wygląda i możemy się oswoić z sytuacją i przyzwyczaić. Tego dnia gdy pisałam część humanistyczną, nie mogłam się skupić. Ostatecznie zrobiłam wszystkie zadania tj. zaznaczyłam to co uważałam za odpowiednie na karcie odpowiedzi. Choć pomimo to, bez przerwy myślałam o Nim. A dokładnie o jednym momencie. Wciąż pamiętam tą chwilę. Wciąż czuję Jego dotyk.
To było wtedy. On szedł w bok. Ja szłam wtedy prosto. Na samym początku nie widziałam tego, że wygląda na to, że (można by powiedzieć) się zderzymy. Szłam cały czas przed siebie, aż stanęłam widząc, że muszę Go ominąć. Przez chwilę się kiwałam z nogi na nogę, tak jak On, bo chciał mnie przepuścić. Również chciałam Go przepuścić, z tego względu, że nie jestem przyzwyczajona do tego, że ktoś, a tym bardziej chłopak ustępuje miejsca i mnie przepuszcza. Żyje w środowisku gdzie każdy jest zaopatrzony w siebie, a tym bardziej chłopak nie widzi, że jak na mężczyzne przystało należy przepuścić dziewczyne. W szkole do, której chodzę ja zazwyczaj ustępuje wszystkim miejsca. Dlaczego? Bo wystarcza mi, że jestem dla wszystkich szmatą i nie chce narażać się na kolejne teksty, w tym przypadku, że się wpycham. Mam dosyć osób, które mijam codziennie na korytarzu. Wiem, że gdyby miały okazję zatłukły by mnie na śmierć, bo mnie nienawidzą. A ja przez to czuję się jakbym była nikim. Nigdy nie zapomnę jak jedna z nich - tych które wyklinają mnie na każdym kroku powiedziała
- Nikt Cię nie lubi! - usłyszałam to bardzo wyraźnie, powiedziała mi to prosto w twarz z uśmiechem na ustach. Przez chwilę nawet jej uwierzyłam. Czułam, że to prawda. Od tamtego momentu przez kilka dni chciałam uciec, zniknąć i nie istnieć. Nie czuć już tych wszystkich przykrości. Cieszyć się z życia, zamiast chodzenia ciągle ze spuszczoną głową.
Na szczęście uświadomiłam sobie, że jest jeszcze inny świat, a w tym świecie ludzie z klubu. Zupełnie inni. Mili, przyjaźni, życzliwi, kochani. Tacy przy których czuje się jakbym przechodziła przez portal ze świata szkoły do świata, w którym dzieją się cuda. Tylko tam mogę naprawdę być sobą.

Ale ... On mnie chciał przepuścić. Oczywiście ja na samym początku się zawachałam (tak, głupie przyzwyczajenie). A wtedy złapał mnie w pasie i leciutko popchnął. A bardziej poprowadził, pokazał żebym przeszła. Jego dotyk powoduje, że robi mi się ciepło. Od razu się uśmiecham. Uwielbiam jak mnie dotyka. Chciałabym, żeby dotykał mnie ciągle. Żeby ciągle robiło mi się przy nim ciepło i żeby ciągle moje serce zaczynało bić szybciej. Żeby ciągle ... było tak cudownie.

_______________________
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na ten rozdział, ale ostatnio miałam strasznie dużo sprawdzianów. Gwiazdkujcie, będę miała większą motywację do dalszego pisania.
Bye ♥

To może być historia o miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz