38 rozdział

24 0 0
                                    

Na początku wakacji pojechałam na kolonie zorganizowaną przez moją trenerke. Na kolonii głównie bawiliśmy się w basenie, uczyliśmy się pływać na windsurfingu, no i mieliśmy dużo atrakcji. Jechałam tam ze świadomością, że w tym roku dużo osób miało nie jechać, w porównaniu z tym co było rok temu. Tak naprawdę nie miałam pojęcia, kto oprócz mnie pojedzie. Wiedziałam tylko to, że jak co roku w tym samym ośrodku i terminie będzie druga kolonia - muzyczna.
W dniu wyjazdu rano, wsiadając do autokaru, już lekko spóźniona, zobaczyłam Go, siedzącego przy oknie na końcu autokaru. Ogarnęłam się, że tylko obok niego jest wolne miejsce. Miałam mieszane uczucia. Ale dosłownie sekundę przed tym jak już miałam z nim siadać, lekko zdenerwowana, zobaczyłam jak chłopak którego jeszcze nie znałam się przesiada i kilka innych osób dokonuje jeszcze kilku zmian. W ten właśnie sposób miałam jeden cały fotel dla siebie. Nawet lubię siedzieć sama. Mogę sobie wtedy położyć torbę na siedzenie obok, zamiast kłaść ją na ziemi. Miejsce miałam przed Nim. Uśmiechnęłam się i przywitałam, On zrobił to samo.
- Co ty tutaj robisz?  - zapytałam
- Moja siostra miała tu jechać, ale złapała ją jakaś choroba i ja musiałem jechać za nią... masakra - odpowiedział
- Oj nie gadaj, nie będzie aż tak źle. Spodoba Ci się - chciałam go zachęcić
- Mam nadzieję ...
Odwróciłam się i już więcej nie gadaliśmy. Tzn podczas drogi, bo On chyba nie ma tu kontaktów, więc jest skazany na mnie.
Gdy dojechaliśmy na miejsce, było trochę po 11, więc mieliśmy dużo czasu do obiadu, który był planowany na godzinę 13. Zostałam przydzielona z dziewczynami,  które znam już od trzech kolonii,  oprócz jednej - Emilii. Ona była tu pierwszy raz. Chciała się trochę podpasować, bo
1. Nie znała nas
2. Nie znała nikogo, poza swoim bratem
3. Była z nas najmłodsza
Trochę było to denerwujące, te jej zachowanie, ale rozumiałam, choć czasem to było naprawdę dziwne, czemu taka jest.
W ciągu dwóch godzin zdążyłyśmy się rozpakować i trochę ogarnąć, a także przywitać z drugą kolonią, która przyjechała godzinę po nas. Tak szczerze to najbardziej nie mogłam się doczekać właśnie tego, aż zobaczę ludzi z drugiej kolonii. W tamtym roku nie mieliśmy zbyt dużo okazji by się zintegrować, ale w tym już od samego początku zaczęliśmy razem ze sobą przebywać. Poznałam też bardziej osoby, z którymi rok temu wogóle nie zamieniłam nawet słowa.
Każdy dzień wyglądał tak samo, a ja niestety prawie z Nim nie gadałam, oprócz typowych pytań "O której gdzieś idziemy?", "Co teraz będziemy robić? ", "O której jest śniadanie; obiad;  kolacja?", "podasz mi talerz z warzywami?"  itp.
Aż do momentu kiedy zauważyłam, że On wziął od kogoś z drugiej kolonii gitarę i zaczął coś grać. Wcześniej nigdy nie wiedziałam, że On wgl potrafi. Strasznie mi się podobało i chciałam żeby zagrał coś jeszcze, ale On skończył i oddał gitarę zanim zdążyłam otworzyć usta.
Aż do momentu kiedy jednego wieczoru zapytałam się czy mi coś zagra.

To może być historia o miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz