27 rozdział

27 2 1
                                    

Poleżałam chwilę na łóżku, sprawdzając czy już ktoś wstał. Słyszałam wrzenie wody w dzbanku na kawę, więc znaczyło to, że mój tata już wstał. Nie słyszałam za to odgłosu lejącej się wody pod prysznicem, czyli mama jeszcze śpi, albo leży i nie chce jej się wstać, dopóki ktoś nie zawoła jej na śniadanie. Poczułam zapach ciepłego pieczywa i słyszałam dźwięk wyskakujących grzanek.
Tata zawołał na jedzenie, a ja szybko się poderwałam z łóżka, żeby mi wszystkiego nie zjedli.

Odsunęłam stołek i usiadłam przy moim miejscu. Tam gdzie siadam odkąd sięgam pamięcią. Zjadłam kilka kanapek i wypiłam herbatę z cytryną i miodem.
Poszłam do pokoju i stanęłam przed szafą. Wyciągnęłam luźną bluzkę z wizerunkiem myszki miki i czarne obcisłe spodnie. Położyłam je na łóżku, które wcześniej pościeliłam. Ubrałam się i wzięłam telefon, a ze względu na śliczną pogodę wyszłam na podwórko. Rozłożyłam hamak, położyłam się i zaczęłam się huśtać.

Po chwili zadzwonił telefon.

Był to nieznany numer, więc zawachałam się czy odebrać, ale po chwili namysłu przesunęłam palcem po ekranie i usłyszałam nieznajomy dziewczęcy głos
- Hej Marta, możesz się dziś ze mną spotkać? - powiedziała dziewczyna po drugiej stronie słuchawki

- Emm.. przepraszam, a kto mówi?

- Oj sorki, nie przedstawiłam się. Z tej strony Maja.

- Przepraszam, ale jaka Maja?

- Maja, dziewczyna twojego przyjaciela z zajęć tanecznych.

- Nie rozumiem, jak to mamy się spotkać?! Przecież nawet się nie znamy.

- Nie bój się, wszystkiego się dowiesz jak przyjedziesz.

- okeeej ....

Dziewczyna podała mi adres i się rozłączyła. Za półtorej godziny miałam być na miejscu. Pobiegłam do rodziców by powiedzieć im o moich planach i zaczęłam się szykować.
Sprawdziłam jak jeżdżą autobusy, a o odpowiedniej godzinie wyszłam z domu, żeby zdążyć i pojechałam tam gdzie trzeba było.
Autobus podjechał na przystanek, wstałam i podziękowałam za bezpieczną jazdę (tak, uważam że dobro wraca i gdy robisz coś dobrego dla drugiego człowieka, to ten człowiek może zrobić coś dobrego dla innego człowieka i że dobro będzie się poszerzać. Fakt jestem optymistką i dobrze się z tym czuję, bo wtedy ma się dużo lepsze samopoczucie i życie staje się piękniejsze, ale narzekać umiem tak, że ho ho.) i wysiadłam.
Weszłam do parku i zobaczyłam blondynkę siedzącą tyłem na ławce.
Podeszłam do niej i usiadłam obok. Wyciągnęłam rękę żeby się przywitać
- Hej, to ja Marta - powiedziałam
- Oo już jesteś, hejka super, że przyszłaś
- To co się stało, że chciałaś się spotkać? - zapytałam
- A zepsułam Ci plany, czy coś takiego? Nie musiałaś przychodzić, mam nadzieję, że nie przeszkadza Ci to że, Cię o to poprosiłam
- Nie spokojnie, wszystko jest okej
- A no i dziękuję, za to że przyszłaś mimo to, że się nie znamy
- Naprawdę nie ma problemu i tak nie miałam planów na dziś, a bardzo mi miło Cię poznać
- Okej, to super. To może przejdę do rzeczy - powiedziała - Nie bój się hehehe - pewnie widziała, po mojej minie, że się zestresowałam
- Nieeee, hahaaha nie boje się tylko ciekawi mnie cóż to za sprawa
- No to tak ... - powiedziała, a ja czekałam ze zniecierpliwieniem

_____________________
Przepraszam, że tak długo ostatnio mam mało czasu, ale mam nadzieje, że to nie zmieni ilości osób, które to czytają.
Jeśli wam się podoba to zostawcie gwiazdkę.
Pozdrawiam wszystkich czytelników :*

To może być historia o miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz