Rozdział pierwszy

43.8K 1.1K 86
                                    


Avery

Zatrzymałam się przed drzwiami kawiarni, uniosłam dłoń do klamki i zawahałam się. Wzięłam głęboki wdech, tłumacząc sobie w myślach, że Libby jest moją ostatnią nadzieją. Była to trudna decyzja. Wymagała ode mnie kilku nieprzespanych nocy i litrów wylanych łez. Kiedy już się zdecydowałam i zadzwoniłam do koleżanki, by prosić ją o spotkanie, dotarło do mnie, że nie ma odwrotu i stanę się kimś, kim wcale nie chciałam być. Próbowałam znaleźć inne wyjścia, ale bezskutecznie. Byłam sama sobie winna. To ja narozrabiałam i musiałam po sobie posprzątać. Potraktowałam to więc jako pokutę, która swoją drogą była wyjątkowo okrutna. Pociągnęłam za klamkę z nadzieją, że znajdę w sobie odwagę.

Weszłam do uroczej i cholernie drogiej kawiarenki, od razu rozglądając się za Libby. Czekała już na mnie, siedziała przed jednym ze stolików obok okna. Na mój widok pomachała mi z entuzjazmem, natomiast ja byłam w stanie jedynie wymusić na sobie niewielki uśmiech. Podeszłam niepewnym krokiem, po czym zajęłam miejsce naprzeciwko niej.

– Powiedz mi, kochana, co to za sprawa, której nie jest na telefon? Nie chodzi o to, że nie chciałam się z tobą spotkać, ale zaskoczyłaś mnie tym.

Uśmiech nie schodził jej z twarzy. Przez chwilę wpatrywałam się w tę radosną buzię, podkreśloną dość mocnym makijażem, zanim w ogóle otworzyłam usta.

– Mam duże problemy. Wiem, że nie jesteśmy przyjaciółkami i nie powinnam prosić cię o pomoc, ale jesteś ostatnią osobą, która może mi ją dać.

Wtedy jej uśmiech nieco pobladł. Spojrzała na mnie zaskoczona, zapewne nie do końca rozumiejąc, o co mi chodzi. Chciałam, żeby się domyśliła. Wtedy nie musiałabym wygłaszać mowy, którą ćwiczyłam przez całą noc i drogę do tego miejsca.

– Jakiej pomocy ode mnie oczekujesz, Avery?

– Tydzień temu przesadziłam w kasynie, straciłam to co mam i nawet to, czego nie mam.

Unosiła brwi w geście zdumienia.

– Chcesz pożyczki? Jasne, nie ma problemu. Ile potrzebujesz?

– Nie, nie. – Pokręciłam energicznie głową. – Domyślam się, że masz sporo pieniędzy, ale myślę, że nie tyle, ile potrzebuję. Poza tym, wpadłabym z długów w długi. Chciałabym cię prosić o pomoc w znalezieniu pracy – zająkałam się.

Cała przemowa poszła w zapomnienie. Nie byłam w stanie powiedzieć tego wprost.

– Avery – szepnęła i pochyliła się w moją stronę. – Chcesz być dziwką?

Kiwnęłam głową, poczułam, jak łzy zbierają mi się pod powiekami, więc przymknęłam je na moment, a kiedy znów je otworzyłam, spotkałam się z karcącym spojrzeniem Libby. Nie rozumiałam, dlaczego tak na mnie patrzyła. Przecież sama była prostytutką i zarabiała kupę kasy. A w tamtej chwili jej wyraz twarzy przypominał ten, którym obdarowywali ją inni ludzie. Nigdy nie miałam nic przeciwko jej sposobowi zarabiania. Nie dziwiłam się, że wybrała tę drogę, bo nie mogła liczyć na pomoc. Jej ojciec odszedł, kiedy była mała, zostawiając ją bezbronną z matką alkoholiczką. Nie miała co jeść, nie miała nawet gdzie spać. W wieku szesnastu lat ktoś zaproponował jej seks za pieniądze, a ona się zgodziła. Później jakoś poszło i teraz, w wieku dwudziestu sześciu lat stała się luksusową dziewczyną do towarzystwa, zarabiając krocie na spotkaniach z mężczyznami.

Kiedy milczała, przypomniałam ją sobie z czasów szkoły, była ode mnie starsza o trzy lata, ale doskonale pamiętałam czas, w którym uczyłyśmy się w tej samej placówce. Wychudzona i przerażona, często brudna, niewyspana, błagająca spojrzeniem o pomoc. Nikt jej nie pomógł. Było mi wstyd, że sama przyszłam po to, by prosić ją o taką przysługę, ale co mi zostało?

Blakemore Family. Tom 1. Jacob - WYDANAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz