Rozdział 19

7.2K 203 2
                                    

Olivia 19

Zachowanie Emilliano w ogóle nie pasuje mi do bossa mafii. Naprawdę. Spodziewałam się, że będzie
w stosunku do mnie opryskliwy i chamski, a jest zupełnie inaczej. I nie mogę pojąć co jest tego powodem. Czuję, że między nami jest jakieś przyciąganie i nawet, gdy staram się nie zwracać na niego uwagi to przychodzi mi to z wielkim trudem, a fakt, że jest bardzo przystojnym mężczyzną nie ułatwia mi tego.
Gdy wyszłam z gabinetu po tym jak Dorian przyłapał nas na całowaniu nie mogłam dojść do siebie.

Policzki mnie piekły, a wspomnienie jego ust na moich powodowały tylko, większe rumieńce i szybsze
bicie serca.

Stoję w łazience przy umywalce i opłukuję twarz zimną wodą, by wreszcie otrzeźwieć ze stanu do
którego doprowadził mnie Emilliano. Moje ciało w jego obecności szaleje, a rozum nie ma racji bytu. Jakby wyłączał się i pozwalał przejąć rządy innym organom, a zwłaszcza jednemu...

Gdy ogarnęłam się na tyle, by opuścić swoją kryjówkę postanowiłam zajrzeć do kobiety mieszkającej
w ostatnim pokoju.

Dziś rano odsunęłam kolejne dziesięć centymetrów zasłony tak jak się umówiłyśmy. Szczerze mówiąc
trochę się tego obawiałam, bo nie miałam pojęcia jak na to zareaguje, ale o dziwo nic złego się nie stało. Obserwowała mnie jedynie uważnie, najprawdopodobniej pilnując, bym nie przekroczyła umówionej odległości.
Potem ją nakarmiłam i trochę poopowiadałam o rzeczach mniej lub bardziej dla mnie istotnych. Nie
wiem czemu, ale byłam wstanie otworzyć się przed nią jak przed nikim innym wcześniej. Może dlatego, iż wiem, że mnie nie wyda, ponieważ nie potrafi mówić. Ale czy na pewno tak jest tego nie mogę do końca być pewna...To tylko moje przypuszczenia. Nie zdobyłam się na odwagę, by
kogokolwiek o nią zapytać. Nikt w mojej obecności również nie rozmawia na jej temat. I nie wiem czy
się jej wstydzą, czy nie chcą, bym odkryła kim jest i w jakim jest stanie.

- Dzień dobry – mówię gdy tylko przekraczam drzwi sypialni matki Emilliano i Monici.

Dzięki temu, że zasłony są bardziej odsłonięte jest tu więcej światła niż ostatnio. Bez żadnych problemów można już dostrzec wszystko co znajduje się w pokoju.

- Napije się pani wody? – pytam i w odpowiedzi dostaję twierdzące skinienie. Podchodzę do łóżka, na którym siadam i biorę dzbanek oraz szklankę z szafki nocnej i daję jej pić.
- Piękny mamy dziś dzień – westchnęłam rozmarzona na myśl, że za oknem jest słonecznie, a w
ogrodzie można zachwycać się zarówno śpiewem ptaków chowających się w drzewach jak i zapachem kwiatów. – Chciałabym, aby któregoś dnia wyszła pani z tego pokoju – mówię, a kobieta patrzy na mnie przerażonym wzrokiem – Proszę się nie obawiać – uspokajam ją gładząc delikatnie jej dłoń – Nie będę pani do niczego zmuszać, ale mam nadzieję, że małymi kroczkami uda nam się to
osiągnąć. Bardzo mi na tym zależy. Chciałabym...

- Dlaczego? – słyszę pytanie lekko zachrypłym głosem i teraz to ja jestem zaskoczona.

Mój pojawiający się wytrzeszcz oczu mógłby wskazywać na przerażenie, ale nie czuję strachu, raczej
niedowierzanie. Jestem po prostu ogromnie zszokowana tym, że ta kobieta umie mówić, chociaż
brałam to pod uwagę to jednak nie spodziewałam się, że się do mnie odezwie. Bynajmniej jeszcze nie
teraz.

Staram się opanować, by nie wyjść na jakąś wariatkę, bo tak pewnie teraz wyglądam, ale nie jest to łatwe, zwłaszcza, gdy przygląda mi się nieodgadnionym wzrokiem i czeka na moją odpowiedź.

- Nie wiem – odzywam się w końcu z delikatnym uśmiechem wzruszając ramionami. – Ale chcę, by pani wróciła do pełni sił. Wiem, że jest na to szansa. Proszę nie pytać dlaczego tak uważam, bo na to też nie jestem wstanie odpowiedzieć. Coś jednak mówi mi, że tak powinnam postąpić, więc to robię.
Cieszę się, że potrafi pani mówić, bo dzięki temu będziemy mogły się lepiej porozumieć. Nie wymagam tego od pani od razu. Tak jak mówiłam. Małymi kroczkami, a potem...

W cieniu tajemnic ( Seria Mafijna #2 )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz