Rozdział 34

6.4K 179 25
                                    

Olivia 34

Od kilkunastu minut próbuję namówić Monice, by poszła ze mną i Dorianem na basen, ale ona w dalszym ciągu nie chce dać się przekonać. Leży zwinięta do pozycji embrionalnej i ledwo można
złapać z nią kontakt. Boję się nawet zostawić ją samą w obawie, że sobie coś zrobi. Miałam nadzieję, że wspólna zabawa z moim synem w basenie poprawi jej samopoczucie, ale dziś przechodzi jakiś niespodziewany kryzys. A już myślałam, że najgorszy okres mamy za sobą.

- Monica, nie płacz już, proszę – mówię gładząc jej czarne włosy. – Musisz się jakoś pozbierać. W ostatnich dniach tak dobrze już sobie radziłaś.

- To tylko pozory – odzywa się pociągając nosem. – Nic się nie zmieniło. Dalej czuję, że zawalił się cały
mój świat.

- Wiem, że ci ciężko, ale martwimy się o ciebie.

- Nie potrzebnie.

Miałam już odpowiedzieć, lecz przerwał mi dźwięk otwieranych drzwi. Emilliano wszedł do środka i
posłał mi zadowolony uśmiechem, czym mnie zezłościł. Nie rozumiem jak może mieć dobry humor, gdy jego siostra jest cieniem samej siebie. Mam ochotę go walnąć i sprowadzić z powrotem na ziemię, bo chyba buja gdzieś wysoko w obłokach. Posyłam mu groźne spojrzenie, a on podchodzi do
mnie i całuje czubek mej głowy. Ciężko wzdycham, bo choć mam go ochotę zabić za stan Monici to takimi gestami sprawia, że moje serce samo rwie się do niego, a ciepło rozchodzi się po całym ciele.

- Monica mam dla ciebie niespodziankę – powiedział siadając obok mnie, ale od strony siostry.

- Nic od ciebie nie chcę – rzuciła obojętnie nie obdarzając go choćby jednym spojrzeniem. – Kto ci w
ogóle pozwolił tu wejść?

- Sam sobie pozwoliłem – wzruszył obojętnie ramionami.

Kompletnie go dziś nie poznaję. Ostatnio gdy tu przychodził był poważny i zadumany. Ostrożnie
dobierał słowa, by nie sprawić siostrze większej przykrości. Ale wydaje mi się, że nic gorszego jak pozbawienia życia ukochanego Monici nie mógł zrobić. Szkoda, że mnie nie posłuchał i dał Marco ostatnią szansę lub chociaż możliwość wytłumaczenia się. Wiem, że zawalił na całej linii, ale on tylko
wykonywał swoją pracę. Nie planował tego, że się zakocha w Monice naprawdę.

- Odpuść jej. Nie jest dziś w najlepszej formie – rzekłam chwytając go za dłoń, którą chciał położyć na siostrze. Wiem, że mogłoby ją to nie potrzebnie rozdrażnić. Ona nie znosi jego obecności, a co dopiero dotyku.

- Jestem pewny, że bardzo się z tego ucieszy. Ma gościa.

- Nie przyjmuję nikogo – odburknęła.

- Jesteś pewna? On czeka na ciebie zniecierpliwiony.

- Nie obchodzi mnie to! – wykrzyczała podnosząc się. – Nie interesuje mnie kogo przyprowadziłeś i jaki masz w tym cel! Nie będę brała udziału w żadnych twoich układach! Możesz to przekazać SWOJEMU gościowi! – powiedziała dobitnie podkreślając „swojemu”.

- Monica – usłyszałam znany męski głos i aż przyłożyłam dłonie do ust, gdy zobaczyłam go na własne
oczy.

Brunetka stała jak wryta, a łzy ciekłe jej po policzkach. Przeniosłam spojrzenie na dumnego z siebie Emilliano, który stał z rękami włożonymi w kieszenie od spodni. Ciężko było mi uwierzyć, że darował życie Marco. Tyle razy go o to prosiłam, a on nic sobie z tego nie robił. Nawet dawał nam do zrozumienia, że mężczyzna nie żyje, więc po kilku dniach przestałam poruszać ten temat skupiając się na Monice, która pogrążona była w żałobie.
Nie wiem czy dotarło już do niej co się dzieje, bo dalej stoi w miejscu i nie odezwała się nawet słowem. Może uważa, że rozum płata jej głupie żarty i to jedynie zwidy, dlatego stoi jak słup soli.Marco zbliża się do niej i mocno obejmuje, a po chwili słychać głośny szloch i dopiero wtedy gdy
dziewczyna czuję jego bliskość, obejmuje go.

W cieniu tajemnic ( Seria Mafijna #2 )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz