Rozdział 27

6.7K 175 8
                                    


Olivia 27

Po opuszczeniu sypialni Emilliano nie mogłam znaleźć sobie miejsca. A wszystko przez to, że wyznał
mi szczerze co czuje. Nie spodziewałam się tego. Sądziłam, że jedyne co go do mnie ciągnie to pożądanie. Między nami od samego początku była chemia. Mogliśmy się tego wypierać i bronić przed tym, ale ciała nie oszukasz. Nie zmusisz go, by było obojętne na bodźce. Mogliśmy grać wyrazem twarzy, ale nie ciałem i sercem, które już dawno podjęły decyzje czego chcą. A chciały naszej bliskości. I choć widziałam, jak Emilliano na mnie patrzy to nie sądziłam, że jest wstanie do takich
uczuć. Ale najwidoczniej nie znam go jeszcze zbyt dobrze.

Wchodzę po cichu do łazienki w swojej sypialni, by nie obudzić Doriana. Mam trochę wyrzuty sumienia, bo wczorajszy dzień spędził praktycznie cały z Marią. Nawet go uśpiła, bo ja najpierw pomagałam Monice topić smutki w alkoholu, a potem...no cóż... Emilliano zajął się mną tak dobrze, że o niczym innym już nie myślałam. Nawet wyleciało mi z głowy, że obiecałam Monice, że porozmawiam z brunetem i spróbuję go przekonać by mogła się spotkać z Marco.

Odkręcam kurek i puszczam gorąca wodę. Wlewam jeszcze kwiatowy płyn do kąpieli i wanna wypełnia się wodą i piana, a w łazience unosi piękny zapach japońskiej wiśni, który jest jednym z moich ulubionych aromatów.
Rozczesuję włosy i upinam je w wysokiego koka, by ich nie zamoczyć i wchodzę do porcelanowej wanny. Woda jest gorąca. Parzy delikatnie me ciało, ale po chwili przyzwyczajam się do temperatury i rozkładam się wygodnie opierając głowę o balije. Zanim zacznę się myć najpierw się chwilę zrelaksuje. Potrzebuję tego. Zwłaszcza, że ostatnie godziny były bardzo intensywne. I nie mówię o
próbie naszego zabójstwa, choć to raczej powinno zaprzątać mi głowę. Ale tak nie jest. Mi zaprząta ją
coś innego, a raczej ktoś. Emilliano...Mój facet...Ta myśl powoduje, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech, a serce przyspiesza. Co ten facet ze mną robi? Wystarczy mi jego wspomnienie, a wszystko we mnie wariuje. Chciałabym rozgłosić całemu światu, że Emilliano Russo jest mój, żeby żadna kobieta nie próbowała położyć na nim swych łap, ale to nie najlepszy moment. Nie powinnam się
cieszyć i świętować, gdy Monica przeżywa załamanie. Nie chcę jej dołować dlatego poczekam. Te
kilka dni mnie nie zbawi. Przecież i tak od dawana się ukrywamy. Najwyżej jeszcze przez chwilę będziemy dla siebie tylko nocą.

Gdy kończę kąpiel Dorian już nie śpi. Leży grzecznie na łóżku i czeka na mnie. Ubraliśmy się i zeszliśmy
do kuchni na śniadanie. O dziwo przy stole dzisiaj nikogo nie było. Ale chyba nie powinnam być zaskoczona po tym co się wczoraj wydarzyło. Zjedliśmy i idziemy zobaczyć do pani Sofii. Wygląda znacznie lepiej niż wczoraj co bardzo mnie cieszy. Widać, że opuszczenie szpitala dobrze na nią
wpłynęło. Z pewnością minie trochę czasu zanim poczuje się tu w pełni swobodnie, ale mam nadzieję,
że spodoba jej się tu. Zwłaszcza, że nie będzie już sama. Maria na przykład jest zachwycona z jej obecności, bo jak twierdzi wreszcie w tym domu jest ktoś w jej wieku. Dorian uprosił mnie by mógł zostać z panią Sofia, bo stęsknił się za nią. Zgodziłam się, bo chciałam zajrzeć jeszcze do Elviry i
Monici.

Weszłam na piętro i w pierwszej kolejności udałam się do seniorki rodu Russo.

- Dzień dobry – powiedziałem z entuzjazmem.

- Ooo witaj, kochanie. Jak miło, że przyszłaś – odpowiedziała kobieta szczerze się do mnie uśmiechając.

- Jak się pani dziś czuje? – pytam siadając przy niej.

- Nie najgorzej, ale u ciebie chyba wszystko dobrze, bo cała, aż promieniejesz?

- Naprawdę?

- Naprawdę – przytakuje, a mi od razu robi się gorąco. Aż tak bardzo widać, że jestem szczęśliwa? – Chcesz o tym porozmawiać?

W cieniu tajemnic ( Seria Mafijna #2 )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz