Rozdział 25

6.7K 194 5
                                    

Emilliano 25

Powiedzieć, że jestem wkurwiony to tak jakby nie powiedzieć nic. Sądziłem, że troche minie zanim Monica się dowie o sprawie z Marco, a do tego czasu ja odpowiednio się nim zajmę i młokos
wyśpiewa mi wszystko jak na spowiedzi. Tymczasem jak zawsze moje plany chuj strzelił, bo ci
imbecyle pozwolili się przyłapać Monice gdy wyciągali Marco z samochodu i prowadzili do piwnicy.
Pierdoleni amatorzy! I pomyśleć, że Sebastiano tym nadzorował. Powinien dostać po mordzie, że do
tego dopuścił. Musiałem jak najszybciej opuścić pokój siostry, bo po tym co usłyszałem od Olivii ledwo byłem
wstanie trzymać nerwy na wodzy. Młokos mieszkał z nami pod jednym dachem i knuł Bóg jeden wie z
kim. Ale już ja się postaram, dowiedzieć z kim jest ta szumowina w zmowie. I przysięgam, że gdy tylko usłyszę nazwisko facet jest martwy. Podobnie zresztą jak Marco. Ale z nim zabawię się trochę dłużej. Nie wyświadczę mu przysługi zadając szybką śmierć.
Będzie cierpiał. Będzie błagał o wybaczenie. A ja będę się wrednie uśmiechał zadając kolejne ciosy i rany. Za wszystkie kłamstwa, których się
dopuścił. A przede wszystkim za wykorzystanie mojej siostry, która świata poza nim nie widzi...Ale ja
sprawię, że jednak będzie musiała do tego przywyknąć. Choćby mnie miała za to znienawidzić.

Zbiegam po schodach do piwnicy i kieruję się w stronę jednej z wielu sal tortur jakie tu mam. Gdy jestem na dole dobiegają mnie głośne krzyki moich chłopaków co chyba oznacza, że zabawa zaczęła się beze mnie. Ale nic straconego z chęcią popatrzę jak obili mu tę parszywą mordę. Staję w drzwiach i widzę, że młokos „masaż twarzy” ma zaliczony. Siedzi na krześle związany pośrodku pomieszczenia.
Głowa opada mu we wszystkie strony, ale gdy się pojawiam unosi ją powoli do góry przez co lepiej mogę dostrzec jak wygląda. Z rozciętego łuku i wargi sączy się krew, a lewe oko jest tak napuchnięte, że prawie go nie widać. Od razu humor mi się nieznacznie poprawił na ten widok. Ale żeby go w pełni odzyskać sam muszę się z nim zabawić.

- Powiedział coś? – pytam chłopaków stojących pod ścianą.

- Jeszcze nie. Ale myślę, że to tylko kwestia czasu – odpowiada Sebastiano stojąc przy stole z narzędziami do tortur. – Może to mu pomoże? – mówi z szyderczym uśmiechem pokazując bicz z haczykiem na końcu, który po wbiciu w ciało odrywa je wraz ze skórą.

- Myślę, że może się nadać. Ale najpierw sobie poużywam – odpowiadam podwijając rękawy białej
koszuli. Coś czuję, że po dzisiejszej wizycie w tym miejscu będzie nadawała się jedynie do kosza. – No
to jak młokosie powiesz coś czy imprezujemy dalej? – pytam łapiąc go za włosy i nachylając się nad
nim, by lepiej mnie widział.

Czekam na odpowiedź, która nie nadchodzi i unoszę kącik ust do góry, bo to niewerbalne zaproszenie
na imprezy ciąg dalszy. Prostuję się i posyłam mu pierwszy cios prosto w szczękę, po którym głowa odlatuje mu w lewą stronę. Młokos wypluwa krew i prostuje się z dumą chcąc pokazać mi, że nie robi to na nim żadnego wrażenia. Zobaczymy jak długo będzie zgrywał bohatera. Uderzam go jeszcze raz, a potem następny.

- Bijesz jak baba, Emilliano – wychrypiał za co dostał jeszcze dwa razy.

- Zmieniłeś zdanie? Jeszcze jeden cios i po tobie.

- Nic ci nie powiem – upiera się dalej choć ledwo już kontaktuje.

- Szczerze mówiąc miałem nadzieję, że to powiesz – uśmiecham się i szykuję do kolejnego ataku, gdy się odzywa.

- Chcę porozmawiać z Monicą.

- Dobre żarty – prycham rozbawiony jego warunkiem. Jakby w ogóle miał prawo jakieś mi stawiać. – Ona dla ciebie już nie istnieje. Nigdy więcej jej nie zobaczysz. Gadaj kro cię nasłał, a może okażę ci odrobinę litości.

W cieniu tajemnic ( Seria Mafijna #2 )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz