Rozdział 11

7.6K 198 4
                                    

Olivia 11

Siedzę w jadalni obok Doriana, który zajada się naleśnikami przygotowanymi przez panią Marię i nie mogę uwierzyć, że ponownie tu jestem.

Gdy wybuchła bomba podłożona pod mój samochód byłam w tak wielkim szoku, że bez żadnych protestów pozwoliłam zaprowadzić się do czarnego suva. Może miało na to wpływ to, że rozpoznałam Luciano, a może to, że mężczyzna rzucił się na mnie bez żadnego zastanowienia i
powalił mnie i Doriana na trawnik zasłaniając własnym ciałem. Nie byłam wtedy wstanie racjonalnie myśleć. A przecież był jeszcze Dorian, który był tak samo przerażony co ja. Płakał prawie przez połowę drogi do domu Emilliano i ledwo zdołałam go uspokoić. Dopiero gdy mi się to udało zaczął zadawać niewygodne pytania. A ja nie wiedziałam jak mu wytłumaczyć, gdy pytał dlaczego nasz samochód się
palił. Na szczęście po raz kolejny z pomocą przyszedł mi wysoki blondyn, który wyjaśnił, że nasze auto
było stare i miało awarię, która do tego doprowadziła. Dorian przyjął to do wiadomości i nie dociekał już więcej. Oczywiście starałam się być silna dla syna, ale w środku byłam chyba bardziej wystraszona od niego. Wiedziałam dokąd zabierze nas Luciano i ta wizja wcale mi się nie podobała. Ale zanim odzyskałam świadomość byliśmy już dawno w drodze. Zostawiliśmy mój samochód, nie informując żadnych służb mundurowych.

- Nie smakuje ci moje dziecko? – odzywa się troskliwie pani Maria i wpatruje we mnie pocieszającym
spojrzeniem.

- Nie...To znaczy, na pewno są pyszne, ale ja po prostu nie jestem głodna – odpowiadam z wymuszonym uśmiechem.

- Mamo, zjedz chociaż troszkę – nalega Dorian wlepiając we mnie swoje proszące spojrzenie od, którego zawsze mu ulegam, lecz dziś naprawdę nie jestem w nastroju na cokolwiek. – Przecież to ja je robiłem – próbuje dalej, a potem zwraca się do gosposi. – Prawda proszę panią?

- Oczywiście, kochanie – odpowiada kobieta kładąc swoją pomarszczoną dłoń na malutkiej dłoni Doriana i głaszcze ją. – Myślę jednak, że mamusia jest zmęczona i powinna odpocząć – dodaje posyłając mi pokrzepiający uśmiech i spojrzenie pełne zrozumienia.

- Dam sobie radę. Naprawdę nie chcę sprawiać problemów.

- Maria ma racje – odzywa się Emilliano. Z tego wszystkiego całkiem zapomniałam o jego obecności. –
Powinnaś odpocząć. Chodź pokażę ci dom – mówi odsuwając od siebie pusty talerz po naleśnikach.

- Ale, Dor...

- Zajmę się nim – przerywa mi pani Maria – Bądź spokojna nic mu tutaj nie grozi.

- Wolałabym jednak...

- Proszę mamo... Nie chcę spać. Nie dawno się obudziłem. – Chłopiec niemalże błaga mnie, bym pozwoliła mu zostać na co ostatecznie niechętnie się zgadzam.

- No dobrze, ale bądź grzeczny – upominam go, bo nie chcę, by dokazywał zbyt bardzo. Dorian z
reguły jest grzeczny, ale jak każde dziecko ma swoje humory i potrafi zaleź nieźle za skórę.

- Przecież zawsze jestem – odpowiada lekko oburzony zaplatając rączki na piersiach i robiąc obrażoną
minę.

- No, tak. Masz rację. – Uśmiecham się delikatnie i nachylam się, by pocałować go w głowę, a na koniec przeczesuje mu włosy.

Naprawdę muszę zabrać go do fryzjera, bo kilka kosmyków niedługo
zacznie mu wchodzić w oczy.
Emilliano wstał od stołu, więc podążyłam jego śladem. Wyszliśmy z jadalni do salonu.

- Tam jest mój gabinet, ale to już wiesz. Dalej są pomieszczenia przeznaczone tylko dla mnie i moich pracowników – tłumaczy poważnym tonem, od którego przechodzą mnie ciarki po plecach. –
Wolałbym, abyście tam nie chodzili. Zwłaszcza Dorian. Chyba rozumiesz? – pyta dla potwierdzenia.

W cieniu tajemnic ( Seria Mafijna #2 )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz