Pov: Ameryki
Biegłem w stronę lasu.
Chciałem być jak najdalej od jakiegokolwiek miejsca gdzie są ludzie. Wstyd po prostu się tam pokazać. Ledwo co widziałem co widzę po jest już w miarę ciemno. Może nie między domkami, ale w lesie już tak. Potknąłem się nagle o patyk i runąłem na ziemie. Moje spodnie były całe w ziemi a dłonie pokaleczone przez patyki, z jednej rany aż krew mi leciała. Postanowiłem że tu sobie już daruję uciekanie. Przeczołgałem się i usiadłem pod jednym z drzew. Łzy leciały mi z oczu jak wodospad, ale nie dawałem z siebie ani jednego dźwięku. Po prostu patrzyłem się pusto w ziemię. Powąchałem bluzę Rosji którą mam na sobie, od razu się uspokoiłem. Nie było słychać ptaków, był tylko szum drzew. Zaczerpnąłem świeżego powietrza i wziąłem do ręki telefon. Było kilka esemesów od Rosji.
Rosja:Ame gdzie jesteś?
Rosja:Ame!
Rosja:Ame to nie jest śmieszne.
Rosja:powiedz mi gdzie jesteś?
Rosja:chce ci pomóc.
Nigdy bym się nie spodziewał że Rosja chce mi pomóc. Bez zastanowienia odpisałem.
Ja:w lesie...
Nie musiałem długo czekać na odpowiedź.
Rosja:już lecę po ciebie bo jest ciemno.
Nic już nie odpisałem tylko pusto gapiłem się w ziemię. Dlaczego on to robi? Przeciesz mówił że nie lubi gejów. Dlaczego ja? Wiele pytań krążyło mi po głowie, a na nie odpowiedzi brak. Nawet moi bracia nie napisali "gdzie jestem" czy "przepraszam". Takie głupie przepraszam. Przepraszam trzeba mówić z serca, a na przebaczenie trzeba zasłużyć. Ehh ten obóz jest beznadziejny. Nagle usłyszałem szmeranie liści. Od razu się rozejrzałem dookoła, ale nic nie zauważyłem. Było ciemno i ponuro. Wiatr poruszał drzewami, a ja siedzę w środku tego lasu. Nagle usłyszałem bardzo dobrze znajomy mi głos Rosji.
R-Ame jakie szczęście że ci nic się nie stało-powiedział po czym podbiegł do mnie i mnie przytulił. Poczułem wtedy jakby ciepło, ale nie na zewnątrz tylko w środku. Tak jakby taka świecąca iskierka w czarnym wymiarze która mi pokaże drogę. Nie odwzajemniłem uścisku, nie miałem na to ochoty. Rosja nagle wziął mnie na pannę młodą i zaczął iść w jakimś kierunku.
Ja mu w tym przeszkodziłem i wyrwałem się z jego ramion.R-o co chodzi Ame?-nic nie odpowiedziałem tylko usiadłem na ziemi i zacząłem płakać-ohh Ame...-Rosja kucną przed mną po czym mnie przytulił.
A-d-dlaczego to robisz?
R-bo nie chce stracić mojego jedynego przyjaciela.
A-przecież nie jesteśmy p-przyjaciółmi...
R-ale możemy nimi zostać.
A-ale przecież jestem gejem, a ty nie lubisz gejów... Tak powiedziałeś...-mówiłem coraz ciszej, bo się uspokajałem przez dotyk i zapach Rosji.
R-to nie ma znaczenia czy jesteś czy nie, każdego trzeba szanować.
A-na serio?-powiedziałem z nadzieją w głosie.
R-na serio-odpowiedział-a teraz wracajmy, bo już jest prawie ciemno-wziął mnie na ręce i niósł dalej.
•Time skip•
~Ranek~
Pov: narratora
Ame leszcze spał, a reszta gadała ze sobą.
F-to było wredne co zrobili jego bracia.
Kpół-wiem, trzeba jakoś ich ukarać. Jakieś pomysły?-Rosja podniósł rękę-oprócz bicia?-z powrotem Rosji ręka znalazła się na łóżku.
CZYTASZ
• Gwiazdy na Niebie • RusAme •
Random...Śmieszne, nie chce psuć tej przyjaźni, ale zarazem chce czegoś więcej, ale sam nie wiem czego dokładnie... Ameryka przeprowadza się ze swoją rodziną na drugi koniec kraju. Tam poznaje nowych znajomych i przyjaciół. Jednak pewnego dnia niechcący p...