~7~Lidl~

128 14 13
                                    

Pov: Ameryki

Biegłem w stronę lasu.

Chciałem być jak najdalej od jakiegokolwiek miejsca gdzie są ludzie. Wstyd po prostu się tam pokazać. Ledwo co widziałem co widzę po jest już w miarę ciemno. Może nie między domkami, ale w lesie już tak. Potknąłem się nagle o patyk i runąłem na ziemie. Moje spodnie były całe w ziemi a dłonie pokaleczone przez patyki, z jednej rany aż krew mi leciała. Postanowiłem że tu sobie już daruję uciekanie. Przeczołgałem się i usiadłem pod jednym z drzew. Łzy leciały mi z oczu jak wodospad, ale nie dawałem z siebie ani jednego dźwięku. Po prostu patrzyłem się pusto w ziemię. Powąchałem bluzę Rosji którą mam na sobie, od razu się uspokoiłem. Nie było słychać ptaków, był tylko szum drzew. Zaczerpnąłem świeżego powietrza i wziąłem do ręki telefon. Było kilka esemesów od Rosji.

Rosja:Ame gdzie jesteś?

Rosja:Ame!

Rosja:Ame to nie jest śmieszne.

Rosja:powiedz mi gdzie jesteś?

Rosja:chce ci pomóc.

Nigdy bym się nie spodziewał że Rosja chce mi pomóc. Bez zastanowienia odpisałem.

Ja:w lesie...

Nie musiałem długo czekać na odpowiedź.

Rosja:już lecę po ciebie bo jest ciemno.

Nic już nie odpisałem tylko pusto gapiłem się w ziemię. Dlaczego on to robi? Przeciesz mówił że nie lubi gejów. Dlaczego ja? Wiele pytań krążyło mi po głowie, a na nie odpowiedzi brak. Nawet moi bracia nie napisali "gdzie jestem" czy "przepraszam". Takie głupie przepraszam. Przepraszam trzeba mówić z serca, a na przebaczenie trzeba zasłużyć. Ehh ten obóz jest beznadziejny. Nagle usłyszałem szmeranie liści. Od razu się rozejrzałem dookoła, ale nic nie zauważyłem. Było ciemno i ponuro. Wiatr poruszał drzewami, a ja siedzę w środku tego lasu. Nagle usłyszałem bardzo dobrze znajomy mi głos Rosji.

R-Ame jakie szczęście że ci nic się nie stało-powiedział po czym podbiegł do mnie i mnie przytulił. Poczułem wtedy jakby ciepło, ale nie na zewnątrz tylko w środku. Tak jakby taka świecąca iskierka w czarnym wymiarze która mi pokaże drogę. Nie odwzajemniłem uścisku, nie miałem na to ochoty. Rosja nagle wziął mnie na pannę młodą i zaczął iść w jakimś kierunku.
Ja mu w tym przeszkodziłem i wyrwałem się z jego ramion.

R-o co chodzi Ame?-nic nie odpowiedziałem tylko usiadłem na ziemi i zacząłem płakać-ohh Ame...-Rosja kucną przed mną po czym mnie przytulił.

A-d-dlaczego to robisz?

R-bo nie chce stracić mojego jedynego przyjaciela.

A-przecież nie jesteśmy p-przyjaciółmi...

R-ale możemy nimi zostać.

A-ale przecież jestem gejem, a ty nie lubisz gejów... Tak powiedziałeś...-mówiłem coraz ciszej, bo się uspokajałem przez dotyk i zapach Rosji.

R-to nie ma znaczenia czy jesteś czy nie, każdego trzeba szanować.

A-na serio?-powiedziałem z nadzieją w głosie.

R-na serio-odpowiedział-a teraz wracajmy, bo już jest prawie ciemno-wziął mnie na ręce i niósł dalej.

•Time skip•

~Ranek~

Pov: narratora

Ame leszcze spał, a reszta gadała ze sobą.

F-to było wredne co zrobili jego bracia.

Kpół-wiem, trzeba jakoś ich ukarać. Jakieś pomysły?-Rosja podniósł rękę-oprócz bicia?-z powrotem Rosji ręka znalazła się na łóżku.

• Gwiazdy na Niebie • RusAme •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz