~12~Smutna prawda której nie chcesz wiedzieć~

114 12 14
                                    

Za nim przejdziemy do rozdziału!

Mamy bardzo trudne czasy (każdy chyba wie). Wczoraj wybuchła wojna na Ukrainie. Jeśli czyta to ktoś z Ukrainy czy jest Ukraińcem, chce powiedzieć że bardzo współczuje tego co się dzieje z/w waszym krajem/kraju. Mam nadzieje że wszystko dobrze się skończy. Jesteście w 80% bezpieczni w Polsce i w 99% mile widziani (Ten 1% to te patusy). Wiem że w mojej książce Ukraina lubi się z Rosją, ale jak wiem w realu tak nie jest (z innymi postaciami też np. północny z Ameryką). Zachęcam też do dania różnych rzeczy dla Ukraińców (wiecie o co mi chodzi).

To tyle zapraszam do rozdziału <3


Pov: Korea północna

~Rano~

Zaczęły budzić mnie promienie słońca, którego nienawidzę. Jak bym mógł bym je zniszczył. Usiadłem na łóżku i się przeciągnąłem, po czym ziewnąłem. Dzisiaj spotykam się z Ame... No tak. Wstałem z łóżka i je zaścieliłem. Podszedłem do szafy i wziąłem na dzisiaj ubrania. Ubrałem na siebie: zieloną bluzę i czarne rurki z dziurami(no i inne niezbędne mi rzeczy). Jest 11:56, prawie 12, mam 2 godziny czasu. Wyszedłem z mojego pokoju, jak dobrze że nie dziele go z bratem. Poszedłem na dół zrobić sobie śniadanie. Na stole zauważyłem małą żółtą karteczkę. Wziąłem ją do ręki, a na niej było napisane:

Ja z twoim bratem pojechaliśmy do galerii, radź sobie sam.

Tata~

Byłem już do takich akcji przyzwyczajony. Prawie w każdy weekend mój brat zostaje zabierany do galerii. Zgniotłem karteczkę i wyrzuciłem ją do kosza. Zacząłem robić sobie kanapki. Po kilku minutach były gotowe. Zaniosłem sobie jedzenie do pokoju, włączyłem laptopa i zacząłem oglądać Youtuba. Po godzinie oglądania, znudziło mi się. Wziąłem talerz i poszedłem na dół odłożyć go do zmywarki. Postanowiłem zrobić sobie kawę, bo ledwo stoję na nogach. Zrobiłem owy napój i zacząłem go pić. Kiedy wypiłem spojrzałem na zegarek na mikrofalówce. 13:46!!!! Wstałem od razu z krzesła i pognałem do korytarza. Od razu ubrałem buty i wybiegłem z domu (przy czym zamykając go). Czemu aż tak się śpieszę? Bo mam cholernie daleko do parku. Czy chce powiedzieć to Ameryce? To co się u mnie czy ze mną dzieje? Tak i nie. Tak dlatego że może jakoś on mi pomoże. Nie bo może wszystkim to rozgadać. Nie gadałem z nikim od momentu przyjścia do klasy Ameryki. Nie miałem do nikogo takiego zaufania jak do Ameryki. Owszem boję się że rozgada, ale wątpię w to aż tak bardzo że jestem w stanie mu zaufać. No bo skoro nawet z Ruskiem się przyjaźni? Co mi szkodzi? Nie mam nic do stracenia. Mam nadzieję że nie dostanę nagłego płaczu... Wbiegłem już do parku, teraz szukałem Ameryki. Po chwili zauważyłem go na jednej z ławek. On spojrzał na mnie, a nie na telefon. Po czym uśmiechną się do mnie, a ja do niego podbiegłem.

A-hej! co ty taki zdyszany?

Kpół-ja maraton chyba biegłem-usiadłem koło niego dysząc.

A-widzę właśnie-chłopak się zaśmiał.

Kpół-to gdzie idziemy?

A-może dla rozluźnienia na początku pójdziemy na lody?

Kpół-jasne, dobry pomysł-wstaliśmy. Ja czekałem w którą stronę pójdzie Ame.

A-ja nie wiem w którą stronę iść-powiedział zakłopotany.

Kpół-oh, no tak-zaśmiałem się z przyjaciela-chodź za mną, niedaleko jest budka z lodami-Ame zaczął iść na mną-gdzie idziemy po lodach?

A-masz wolną chatę?

Kpół-no mam.

A-to idziemy do ciebie. Bezpieczniej.

• Gwiazdy na Niebie • RusAme •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz