Pov: Rosji
( Tydzień później, piątek )
*Rano*
Leżałem na łóżku jak ostatnie gówno. Nie chciało mi się wstać, ani w ogóle nic. Najchętniej bym tu zdechł. Słońce nie dawało mi żyć bo padało na moją twarz, chętnie bym je zniszczył. Wpadł mi pewien pomysł. Dawno nie robiłem imprez, wiem że czuję się jak ostatnie gówno, ale może mi przejdzie po kilku procentach. Jest sobota, za niedługo są wakacje, nie jest to aż tak zły pomysł, żeby zrobić imprezę przed wakacjami. Dużo osób by przyszło. Niechętnie wstałem z łóżka i podszedłem do szafy. Ubrałem jedne z moich ulubionych ubrań, czyli dresowe czarne spodnie, białą bluzkę na krótki rękaw z niebieskimi paskami, na to czarną bluzę i oczywiście uszankę na głowę. Idealnie. Nie jest to może za fajny ubiór, ale mi się podoba. Wziąłem telefon w ręce i powoli zacząłem wypisywać do wszystkich znajomych, że robię imprę, do północnego, Ame, Chin, Wietnamu, Laosu, Japonii, Polski, Białorusi, Ukrainy i Kazachstanu. po chwili od niektórych z nich dostałem pytanie o zaproszenie ich znajomych takich jak Niemca czy Filipin, zgodziłem się. Niemcy to był chyba syn Rzeszy? A Filipiny to chłop północnego. Tym więcej osób ty lepiej. Powiedziałem im przy okazji że impreza będzie o 18:00. Odłożyłem telefon do kieszeni i poszedłem na dół. Tam przywitał mnie Ukraina.
U-siema braciak. Pytałeś ojca o zgodę na tą imprezę?
R-nie. Z resztą jest weekend, więc prawie na pewno jedzie do Rzeszy.
U-w sumie racja, ale dalej musisz mieć jego zgodę.
R-okej. Zrób mi coś do żarcia, a ja idę go spytać.
U-dobra-zaczął mi coś robić, a ja poszedłem do biura ojca. Tam zazwyczaj siedzi. Otworzyłem drzwi, on siedział przy biurku i pracował.
R-hej ojcze.
ZS-co tym razem chcesz?-popił herbatą.
R-jedziesz dzisiaj do Rzeszy?
ZS-tak, a co?
R-mogę zrobić imprezę?
ZS-no możesz, ale jeśli dom pójdzie na spacer, to przysięgam-nie dałem mu dokończyć.
R-tak, tak to mi nogi z dupy powyrywasz.
ZS-dokładnie.
R-jest jakiś alkohol?
ZS-coś powinno być w szafkach, ale wątpię żeby starczyło.
R-okej-wyszedłem.
O tak! Udało się. Dawno nie robiłem imprez, ostatnia była kilka miesięcy temu. Zeszedłem na dół.
R-masz te jedzenie?
U-tak. Ojciec się zgodził?
R-tak.
U-no i super. Zaprosiłeś Ame?
R-tak. O co ci chodzi?-Ukraina dziwnie się na mnie gapił.
U-ty już wiesz co-poszedł, a mi zostawił jedzenie. Ja wziąłem porcję i zacząłem jeść. Wiem o co mu chodzi...
Kiedy zjadłem poszedłem na górę do mojego pokoju. Zacząłem się zastanawiać co by kupić do żarcia. Wziąłem portfel, telefon i poszedłem na dół po czym wyszedłem z domu. Szedłem w stronę sklepu. Po 15 minutach doszedłem do wyznaczonego miejsca. Wszedłem do sklepu i rozglądałem się za chipsami. Tam nie spodziewanie spotkałem Ame. Podszedłem do niego.
R-siema Ame-on na mnie popatrzał.
A-o cześć Rosja. Co tu robisz?
R-kupuję jedzenia na imprezę.
CZYTASZ
• Gwiazdy na Niebie • RusAme •
Random...Śmieszne, nie chce psuć tej przyjaźni, ale zarazem chce czegoś więcej, ale sam nie wiem czego dokładnie... Ameryka przeprowadza się ze swoją rodziną na drugi koniec kraju. Tam poznaje nowych znajomych i przyjaciół. Jednak pewnego dnia niechcący p...