14. (POPRAWIONE)

1.3K 61 16
                                    

POV. HARRY

Od ostatnich moich spotkań ze Ślizgonami minął ponad tydzień. Tak też zaczęły się przygotowania do ferii świątecznych. Miałem zostać w Hogwarcie albo pojechać do Rona, ale Malfoy zaplanował wszystko za mnie. Po części to ciekawe oderwanie się od spędzania czasu u Wesley'ów. Nie to, że ich nie lubię, ale zazwyczaj to im siedziałem na głowie.

— Potty! Gotowy na święta?— zapytał Malfoy siadając obok mnie przy stole Gryffindoru

— Jak mnie nazwałeś?—

— Potty, a więc gotowy?—

— Właściwie to nie.—

— Na Merlina Potter to na co czekasz? Rusz ten gejowski tyłek i pisz do Wesley'ów, że nie przyjedziesz do nich.—

— Sam jesteś gejowski.—

— Pans mówiła, że jesteś homo.—

— A co to ja jogurt?—

— Huh?— zapytał chłopak nie wiedząc o co mi chodzi.

— Nieważne, mugolskie jogurty. Po co w ogóle mam z tobą jechać?—

— Bo chcę żeby mój Gryfoni przyjaciel spędził ze mną święta, oh Harry zgódź się.—

— Wiesz miałem jechać do We..—

— A jak ładnie poproszę?— zapytał chłopak na co się zaśmiałem.

— No co?—

— Więc poproś— odpowiedziałem śmiejąc się na słowa ślizgona.

Chłopak złapał mnie za ręce i przytulił się do mnie psując swoją fryzurę. NA BRODĘ MERLINA.

— Zepsułeś sobie włosy!—

— Wiem, bardzo chcę żeby mój cudowny Harry Potter pojechał ze mną na święta do Malfoy Manor, ślicznie proszę.—

— Dobra stop, stop. Pojadę z tobą, ale nie bądź taki miły.—

— Haha w porządku, zobaczymy się potem?—

— Jasne, do później fretko!—

— Do później gejowski Gryfonku!—wywróciłem oczami na słowa ślizgona. Chwilę później zobaczyłem ukradkiem zabijający wzrok na sobie. Należał on do Ginny. Właśnie cała Ginny. Nie lubi kiedy się ją ignoruje, a od pewnego momentu się do mnie nie odzywa. No cóż.

§§§

— Dzisiaj zrobicie eliksir gotowości, potrzebne wam będą skrzydła elfa i jaja bahanek resztę macie na stronie 369.—oznajmił profesor Snape.

Szybko zabrałem się za przygotowanie eliksiru. Poszedłem po potrzebne mi składniki i zabrałem się za początek.

1. Dodać jedno skrzydło elfa

Przeczytałem w głowie. No dobra to nie może być takie złe.

Chwilę później zerknąłem w stronę ślizgonów. Jakim cudem Malfoy ma prawie koniec. Spojrzałem na swój kociołek i na książkę. No tak. Ja jestem na dziesiątym punkcie. Jakże cudownie.

§§§

— Ej Potty!— zawołał cicho Malfoy.

— Co?— zapytałem. Chłopak wskazał wzrokiem na pustą większą fiolkę. Nie zrozumiałem o co mu chodzi. Po chwili chłopak zaczął jeździć opuszkami palców po samym czubku szkła perfidnie się przy tym uśmiechając. Po czym włożył dwa palce we fiolkę i zaczął nimi poruszać.

— Gnojek!— szepnąłem odwracając wzrok.

— Oh przyzwyczajaj się Gryfonku.—

— O czym ty mówisz?—

— O przepowiedni Trelawney pamiętasz?— zapytał chłopak uśmiechając się zboczenie.

— Zboczeniec!— powiedziałem i wróciłem do robienia swojego eliksiru. Co za podły ślizgon. I ja miałem być z nim w domu Salazara! Po moim trupie.

Gdy już spokojnie skończyłem eliksir oddałem go Snape'owi. Zajęciami skończyłem swój dzień. Później jeszcze spędziłem czas w bibliotece, odwiedziłem Hagrida. Znowu będzie zajmował się choinkami do zamku na święta. Święta!

POV. VOLDEMORT

— Więc Potter będzie u ciebie na święta?—

— Tak Panie.—

— Nie sądziłem, że się zaprzyjaźnicie, ale to dobrze dla was obu. Idź już.—

Im szybciej będę miał przy sobie Pottera, to odzyskam większość swoich mocy. W końcu będę pilnował dobrze swoich horkruksów. Ten durny Dumbledore myślał, że się nie dowiem o tym, że Wybraniec jest moim horkruksem. Mój horkruks.

Mój chłopak.

Zamknij się głupi głosie w mojej głowie!

Chcesz chronić chłopaka.

Nie, chcę chronić mojego horkruksa, nie Pottera.

Tak, a ja jestem umięśnionym blondynem.

Co?

Nic.

A cicho już!

~ Tom, sądzę, że jesteś chory.~ wysyczała Nagini patrząc się na mnie jak na idiotę. Uznam, że nie rozmawiałem ze samym sobą. Co do Pottera, mój plan zacznę krótko przed wakacjami. Nie tylko dlatego, że to koniec roku, ale nie pozwolę na to żeby jacyś mugole albo Weasley'e źle go traktowali. Zostało mi tylko parę horkruksów. Harry, Nagini, kamień, diadem, puchar i medalion. Harry jest moja częścią. Częścią mnie, więc nie mogę go zabić. Oto był powód zepsucia mojej różdżki, a właściwie tego, że nie mogłem go zabić moją różdżką.

Dopiero później się o tym dowiedziałem. Stary Drops to przede mną ukrywał. Jednak Snape i Ród Malfoy'ów miał wystarczająco dobre książki o więziach i horkruksach w postaci człowieka.

Więc mój plan jest idealny. Porwę Harry'ego żeby go chronić. Znaczy chronić mojego horkruksa. Chciałem go zabić, żeby się go pozbyć. Tym sposobem mógłbym zabić cząstkę siebie, potem Drops uszkodził moje horkruksy i bym umarł. A teraz będę chronić Harry'ego przed całym złym światem. Mam tu na myśli zwolenników Grindelwalda i czarodziejów, którzy nie są po żadnej stronie, choć są groźni. Nie dla mnie oczywiście, ale dla Złotego Chłopca.

To ty jesteś zły, nie obronisz go przed sobą.

Obronię go, jest mój.

Zmieniony los | tomarry 18+ |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz