21. ✓

1.2K 61 38
                                    

POV. VOLDEMORT

Chłopak przespał prawie dwa dni. Nic nie jadł, więc poszedłem go obudzić. Szturchnąłem nim kilka razy, a gdy ten otworzył oczy prawie spadł z łóżka.

— Spokojnie, przecież Cię nie zjem.—usiadłem na brzegu łóżka, a chłopak przesunął się na jego koniec.

— Morka zaraz przyniesie ci śniadanie. Ubrania masz na fotelu, później Cię oprowadzę żebyś się nie zanudził.—

— Kim jest Morka?—

— Moim skrzatem domowym. Wieczorem wychodzę, więc zostaniesz sam. Nie narozrabiaj.—

— Niby dlaczego miałbym coś zrobić?—

— Jesteś Gryfonem. Ciekawskim Gryfonem, który może coś zepsuć.—

Brunet fuknął na moje słowa i wywrócił oczami. Wyszedłem z pokoju zostawiając wybrańca i udałem się do gabinetu.

„ ...mówiłem, że psychopata! Nie założę tych spodni”

„ Litości Potter, co ci nie pasuje?”

„ Są.. Zaraz. Możesz ze mną rozmawiać w myślach?”

„ Jak widać. Jakiś problem ze spodniami?”

„ Tak! Wyglądam w nich jak dziwka!”

„ Czyli seksownie i pociągająco. To w czym problem?”

„ Nie wyglądam tak! Chce coś innego”

„ To nie koncert życzeń Potter. Sukienkę chcesz?”

„ To nie jest zabawne”

„ Oh jak mi przykro. Nie mam dla ciebie na dzisiaj nic innego. Jak Ci nie pasuje to chodź w koszulce bez spodni.”

„ Masz mi pomóc!”

„ Masz ręce to sobie radź”

POV. HARRY

Radź sobie, radź. Niech się wypcha. Do tego mam rozwalone włosy. Teoretycznie nic nowego. Tradycja i codzienność, ale teraz wyglądam jakby mnie wypieprzono w tanim klubie.

Głupi Voldemort.

Ubrany już wlazłem pod kołdrę z powrotem, żeby zakryć jakoś te okropne spodnie. Niedługo potem do pokoju przyszedł skrzat dając mi śniadanie na tacy. Dostałem sok dyniowy, paszteciki i kanapki. W ciszy wszystko zjadłem rozglądając się po pomieszczeniu. Niby co ja mam tutaj robić?

Mógłbym wyjść z pokoju, ale wolę nie narażać się na śmierciożerców i ich klątwy.

Wyszedłem z wygodnego łóżka siadając na fotelu z książką, którą wziąłem z regału. Może tak czas zleci szybciej.. „Klątwy czarno magiczne”. No tak czego można było spodziewać się po Voldemordzie.

§§§

Wieczór powoli nastał. Voldemort zaszczycił mnie swoją obecnością przekazując wiadomość o wyjściu. Ja w tym czasie przypomniałem sobie o tym jak się tu znalazłem, a raczej starałem się to sobie przypomnieć.

Draco miał zły dzień, więc spotkaliśmy się żeby porozmawiać, a potem przywitał mnie Vol.. To nie może być prawda.. Nie! Draco by mi tego nie zrobił. Jest moim przyjacielem, napewno by nie... Jego ojciec jest śmierciozercą, więc on mógł pomóc. Czy to tylko dlatego Snape i Draco byli dla mnie mili? Żeby mnie tu sprowadzić? Momentalnie zrobiło mi się smutniej.

Zaufałem mu. Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi, a ja znowu pokazałem jaki to jestem naiwny. Poczułem jak szczypią mnie oczy, a po policzkach zlatują łzy. Przetarłem oczy i podciągnąłem kolana do klatki piersiowej.

Dlaczego..

Pomyślałem opierając głowę o kolana.

POV. VOLDEMORT

Do dworu wróciłem nadzwyczajnie szybko. Lucjusz nie miał dzisiaj szczęścia i nie sprowadził dużo aurorów popierających Zakon. Użyłem zaklęcia tergeo pozbywając się plam od krwi i pierwsze co zrobiłem udałem się do sypialni, w której przebywał chłopak.

Będąc już na drugim piętrze uchyliłem czarne drzwi. Rozglądając się po pokoju, aby odszukać Gryfona zobaczyłem go na podłodze, opartego o fotel. Jego ciało bezwładnie leżało w stanie spoczynku. Miał czerwone policzki, na których można było zobaczyć zaschnięte łzy. Jego okulary było lekko przekrzywione na nosie. Podszedłem do bruneta i kucając podniosłem go na ręce. Był strasznie chudy. Nawet za bardzo. Bedę musiał wezwać medyka.

Ułożyłem go na łóżku ściągając mu okulary i przykryłem pościelą.

— Czego się dowiedziałeś mały.— zapytałem sam siebie głaszcząc chłopaka po głowie. Sam wyszedłem z pomieszczenia do gabinetu.

Zmieniony los | tomarry 18+ |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz