§§§
POV. HARRY
Zatargałem ostatnią walizkę na stację Cings Cross. Uśmiechnąłem się lekko na myśl o dobrze spędzonym czasie.
— Szkoda, że nie jedziesz do Rona, Harry.— powiedziała Hermiona przytulając chłopaka na pożegnanie.
— Powiesz nam do kogo jedziesz?—
— To tajemnica.— odpowiedziałem chłopakowi.
— Mam nadzieję, że to nikt straszny.—
— Nie Ron, to.. mój przyjaciel.—
— Jesteście już razem?—
— Ron! Harry sam nam powie jeśli będzie chciał. Dobra to cześć Harry.—
— Do zobaczenia.—
Pożegnałem się z Hermioną i Ron'em, którzy poszli w całkiem przeciwną stronę niż ja. Ja natomiast kucnąłem z walizkami na dworcu czekając na Malfoya.
Chwilę później zobaczyłem wyłaniającego się z tłumu Dracona wraz z jego przyjaciółmi. Chłopak od razu do mnie podbiegł tarmosząc mi włosy.
— Oh tęskniłem, jedziemy do mnie na święta! Cieszysz się? Jasne że tak. Opowiem Ci wszystko no i oczywiście pokaże.— powiedział blondyn przytulając mnie jakbym miał gdzieś uciec.
— Draco nie molestuj Wybrańca.— zaśmiał się czarnoskóry chłopak.
— Blaise.— powiedział podając mi rękę.
— Ja go nie molestuje!—
— Dobra smoku suń się.— powiedziała Pansy, która także się do mnie przytuliła. Po chwili ustała obok nas ładna ślizgonka chyba. Miała ciemne włosy, bladą cerę i była chuda. Chyba już z nią rozmawiałem.
— Oh to jest Astoria, Harry poznajcie się.— powiedział Draco. A ja znowu zostałem przytulony. Każda ślizgonka tak robi na powitanie?
Draco pożegnał się jeszcze z innymi ślizgonami, po czym przeteleportowaliśmy się do Malfoy Manor.
Od razu znajdowaliśmy się w chyba pokoju chłopaka. Ślizgon odłożył swoje walizki wraz z moimi. Po tym złapał mnie za rękę i już sekundę później obaj staliśmy przed rodzicami chłopaka.
Kobieta objęła Dracona w uścisku, a do mnie podszedł Lucjusz Malfoy.
— Witamy Pana Pottera.— powiedział podając mi za rękę. Odpowiedziałem zwyczajnym dzień dobry. O dziwo ojciec Malfoya szczerze się do mnie uśmiechnął. Chyba, że coś mi się przewidziało. Następnie podeszła do mnie kobieta i tak samo jak swojego syna objęła w szczelnym uścisku.
— Oh Harry jak dobrze Cię w końcu poznać. Draco dużo nam pisał o tobie w listach. Naprawdę jesteś strasznie chudy, chodź kochanie dam ci coś do zjedzenia.— spojrzałem morderczym wzrokiem na chłopaka, który teraz razem z jego ojcem zwijali się ze mnie ze śmiechu.
§§§
POV. DRACO
Był już wieczór. Czekałem na Harry'ego w swoim pokoju czytając dzieje czarnej magii, aż w końcu do pokoju wparował Wybraniec.
— Jak było?— zapytałem z nad książki patrząc na Gryfona. Był cały czerwony na twarzy. Położył się obok mnie jakby umierał.
— Nie zjem już nic przez najbliższy miesiąc.— wymrukał Harry.
— Nie dziwię się, moja Matka jest dość.. oryginalna.—
— Zauważyłem.— powiedział chłopak.
Oprowadziłem go po całym Malfoy Manor, włącznie z ogrodem. Rozmawialiśmy szczególnie o naszym dzieciństwie i marzeniach. No i planach na przyszłość.— To znaczy?—
— Zaplanowałeś już ślub z Voldemortem? Wiesz jak już mówimy tak o naszym dorosłym życiu. Tylko lepiej dzieci zróbcie sobie dopiero później, jak skończysz szkołę.—
— Draco!— krzyknął chłopak na co parsknąłem śmiechem.
— Ja mówię serio! Trelawney potrafi dużo przewidzieć.—
— Nie patrz na mnie tym zboczonym wzrokiem Malfoy. Skoro tak dobrze potrafi przewidywać przyszłość to ty będziesz leżał w Szpitalu Świętego Munga jak jeszcze raz wspomnisz mi coś o Voldemorcie.—
— Oj już się tak nie denerwuj Gryfonku, Voldemort to hotówa nie?—
— Nie?—
— Ale Riddle już tak.—
— Chyba sobie żartujesz.—
— Absolutnie nie, dla ciebie gej idealny.—
— DRACO!!— i tak się zaczęła wojna.
Wojna na poduszki.
§§§
POV. DRACO
Obudziłem się ze sporym bólem głowy. To zapewne po wczoraj. Nie tylko mi się oberwało. Nie to, żebym miał poduszki z cegły, ale niechcący wpadliśmy na szafę przez co jest teraz lekko rozwalona.
Postanowiłem obudzić chłopaka. Jest już 10.00, a miałem zabrać go na spacer. Wszedłem do pokoju gościnnego, ale tam nie zastałem Gryfona. Zszedłem więc do kuchni gdzie zobaczyłem moją Matkę z Potter'em. Piekli sobie ciasteczka.
— Dzień dobry kochanie, dobrze że już wstałeś, Harry pomaga mi już od 6.00 też powinieneś wstać.— powiedziała po czym skierowała się do salonu.
— Od 6.00?—
— Yhym, u mugoli musiałem wstawać szybko żeby sprzątać i tak dalej. No i tak już mi zostało.—
— Przykro mi Harry, ale tutaj możesz się wysypiać.—
— Nie martw się, jestem wyspany. Ciasteczko?—
— Chętnie.— powiedziałem z uśmiechem na twarzy.
Po moim śniadaniu poszedliśmy do mojego pokoju. Ubrałem się szybko i mogłem iść już z Harrym do ogrodu.
— Masz zamiar iść tak ubrany? Jest zimno.— powiedział chłopak patrząc na mnie dziwnym wzrokiem. Miałem na sobie koszulę, czarne spodnie i beżowy płaszcz. Gryfon natomiast miał na sobie koszulkę, bluzę, dresy, czapkę, szalik i rękawiczki, zimowe buty i kurtkę. Zmarźluch.
Riddle napewno ogrzeje go w łóżku.
— Muszę dobrze wyglądać.—
— Ale nikogo tam nie ma.—
— Jestem ja i ty, to już starczy.—
CZYTASZ
Zmieniony los | tomarry 18+ |
Fanfic𝑇𝑜𝑚 𝑅𝑖𝑑𝑑𝑙𝑒 𝑥 𝐻𝑎𝑟𝑟𝑦 𝑃𝑜𝑡𝑡𝑒𝑟 Harry widzi dziwne zachowanie Malfoya, a ten chce jedynie się zaprzyjaźnić. Voldemort za to chce chłopca tylko dla siebie. • 18+ • podteksty • przekleństwa • magiczne tomarry