23. ✓

1.2K 65 23
                                    

POV. HARRY

Od kąd tutaj trafiłem minął tydzień. Tydzień wyczekiwania na jakiekolwiek wiadomości. Leżąc bezczynnie zastanawiałem się przez ten czas co teraz będzie. Co dalej? Dumbledore wie, że zniknąłem? A Hermiona i Ron martwią się?

Dużo pytań, a przy tym żadnych odpowiedzi. Dodatkowo ta sama rutyna. Budzę się, dostaje jedzenie, spędzam dzień w łóżku, noc. Dlaczego trafiło akurat na mnie. Czy naprawdę bycie wybrańcem jest aż tak bardzo do mnie przypisane, że stary psychopata mnie porwał? A właściwie nawet nie on, tylko jego śmierciożerca. I dowiem się kto. Przynajmniej mam taki zamiar.

Spoglądałem smętnym wzrokiem na fotel, czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Przydałby mi się ktoś do towarzystwa. Może być nawet Voldemort skoro i tak nie chce mnie zabić. Kilka lat uciekania przed śmiercią, a on mi mówi, że będzie mnie chronił. Mógł sobie w takim razie kupić klatkę, albo smycz. Albo to i to. Merlinie zaczynam wariować przez to wszystko. Muszę stąd wyjść. Gdziekolwiek.

Wstałem z łóżka z nadzieją otwartych drzwi, ale kiedy nacisnąłem na klamkę od nich już wiedziałem, że alohomora tutaj nie pomoże.

„ I dlaczego to jest zamknięte?"

„ Żebyś nie uciekł"

„ Idź sobie ode mnie nie chce z tobą rozmawiać"

„ Może raczysz mi powiedzieć co takiego zrobiłem, że złoty chłopiec jest obrażony"

„ Domyśl się"

„Wsadź sobie swoje zgadywanki w tyłek Gryfonku. Nie mam czasu na takie rzeczy"

„ Niby czym jesteś zajęty? Zabijaniem?" pomyślałem przewracając oczami.

„ Sprawdzaniem kogo mam zabić"

„ Idź sobie z mojej głowy"

„ Oczywiście już biegnę"

Ślizgoni..

§§§

Powoli mijał kolejny dzień. Myślałem, że będzie jak zawsze strasznie nudno, jednak o poranku Pan Brak Nosa zawiadomił mnie o śniadaniu, a później gdy byłem już ubrany zostałem zaprowadzony do gabinetu samego Voldemorta. Dodatkowo siedziałem tam z nim.

— Więc.. Po co mnie tu ściągnąłeś?—

— Żebyś się nie nudził. Nowe miejsce, porozglądaj się.—

— Nie interesują mnie twoje Czarno Magiczne zabaweczki.— powiedziałem patrząc na półki z różnymi artefaktami. Wolałbym niczego nie dotykać, żeby się nie przeklnąć.

— To już nie mój problem. Jesteś dużym chłopcem zajmij się sobą.—

— Nudzi mi się.—

— Nie będę dawał ci atencji przez cały dzień.— powiedział odrywając wzrok od jakiejś książki i patrząc mi w oczy.

— I tak nie masz nic do roboty, co ci zależy.—

— Gdybym wiedział, że będziesz tak marudził nie brałbym cię tutaj.—westchnął po czym wrócił z powrotem do zajmowania się czymś tam, a ja znalazłem świetny pomysł.

Skoro mi się nudzi to poprzeglądam sobie ubrania Voldemorta. Może będzie miał coś normalnego. Chociaż to dziwne, że w gabinecie miał ubrania. Może ma też w swojej sypialni? Podeszłem do szafy, którą wcześniej widziałem tylko od zewnątrz i otworzyłem ją. W środku tak jak się spodziewałem były praktycznie same szaty.

Zmieniony los | tomarry 18+ |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz