22. ✓

1.3K 59 24
                                    

POV. HARRY

Obudziłem się w środku nocy z krzykiem. Śnił mi się Syriusz, Hermiona i Draco. Wszyscy.. Wszystkie bliskie mi osoby, które w śnie były tak realistycznie okropne.. Krzyczeli niezrozumiałe mi słowa, ale usłyszałem gdzieś oskarżenie o bycie winnym za morderstwa.

Usłyszałem tylko jak ktoś wchodzi do pokoju, po czym przy mnie siada i obejmuję. Usłyszałem jeszcze czyjś głos i poczułem jak jestem przykrywany.

POV. VOLDEMORT

Słysząc krzyk z pokoju obok, wybiegłem szybko z gabinetu. Zobaczyłem zapłakanego chłopaka, który patrzał w oddal w ciemny pokój. Spokojniejszy o bezpieczeństwo Gryfona podszedłem do niego zamykając za sobą drzwi. Usiadłem na brzegu łóżka i przyciągnąłem chłopaka do siebie.

— Już dobrze Harry, spokojnie.— powiedziałem otulając chłopaka kołdrą. Trzymałem go chwilę w objęciach dopóki nie zasnął. Sam zasnąłem obok nie chcąc zostawiać chłopaka samego.

§§§

— Dlaczego leżymy w tym samym łóżku?— rozbudził mnie znowu głos chłopaka.

— Już o to pytałeś.—

— Ale nie dostałem odpowiedzi.—

Westchnąłem i dla świętego spokoju postanowiłem mu odpowiedzieć.

— W nocy miałeś koszmar, więc przyszedłem Cię uspokoić.—

— A jak znaleźliśmy się w jednym łóżku?— wszyscy Gryfoni są tak bardzo ciekawscy?

— Nie chciałem zostawiać cię samego i zasnąłem.—

— Nie chciałeś.. Martwiłeś się o mnie?— powiedział chłopak z szeroko otwartymi oczami.

— Mówiłem przecież, że dbam o swoje horkruksy. Ubierz się, niedługo śniadanie.—

— Znowu dostanę ubrania prostytuki?—

— Przygotowałem Ci moje stare ubrania. Powinny jako tako pasować. Jak bedziesz czegoś potrzebował zawołaj Morkę, albo mnie w myślach.—

POV. HARRY

Były Ślizgon wyszedł, a ja osłupiały siedziałem na łóżku. Voldemort się o mnie martwił. Są plusy, ma uczucia. Chyba. To było miłe.. Melinie o czym ja myślę.

Wracając. Gdy Voldemort wyszedł postanowiłem się przebrać i wykąpać. Rozebrałem się do naga wrzucając ubrania do kosza. W międzyczasie nalałem do wanny gorącej wody, czyli taką którą uwielbiałem. Zanurzyłem się we wodzie po szyję i sięgnąłem po płyn do kąpieli. Voldemort najwyraźniej był fanem szamponów o zapachu kwiatu frezji. Ma tego cały zapas..

Nalałem na dłoń lejącą substancję i wmasowalem w swoje ciało. Jednak ten zapach działał uspokajająco. Chyba już gdzieś czułem ten zapach.

Po odprężającej kąpieli wytarłem się czarnym ręcznikiem. Na szafce zobaczyłem ubrania. Rozłożyłem je i ku zdziwieniu nie zobaczyłem żadnych szat, a zwykłą czarną koszulkę i luźne spodnie w tym samym kolorze, które u mugoli były nazywane dresami. Hm.. Voldemort nosił kiedyś takie rzeczy?

Na Merlina przecież nie od razu był taki stary. Może jeszcze jako Tom Riddle nosił takie ubrania.

Założyłem bieliznę i ubrałem się do końca. Dresy dosłownie spadywały ze mnie jak z jakiegoś wieszaka, a koszulka sięgała mi prawie do kolan.

„ Ja się tak nie bawię, albo wyglądam jak dziwka albo jak worek ziemniaków”

„ Gryfoni i ich problemy”

„ Masz tu przyjść i coś na to poradzić”

„ Uważaj już biegnę”

„ Masz tu przyjść!”

„ Litości..”

Widocznie mu się nie spieszyło. Zdążyłem wyjść z łazienki czekając na łóżku i ze spodniami do kolan na zbawcę spodni.

— Jesteś tu trzy dni, a już chodzisz w bokserkach hm?— powiedział starszy, a ja się zaczerwieniłem.

— N-nie! Daj mi coś innego.—

— Merlinie Potter, ty naprawdę sam nic nie potrafisz?— czerwonooki podszedł do mnie i nałożył mi do końca dresy. Podniósł mi także koszulkę, po czym ciasno związał mi spodnie.

— Gotowe. Wystarczyło je ciasno związać, chyba że celowo mnie zawołałeś.— powiedział robiąc zboczony uśmieszek.

— Potter gejem i lubi starszych tak?—

— Ja wcale nie lubię starszych!—

— Oh czyli jesteś gejem. Zapamiętam i tylko winny się tłumaczy.—

— Nie prawda.— fuknąłem przewracając oczami.

— Oczywiście, Złoty Chłopiec zawsze musi postawić na swoim. Już się tak nie denerwuj, złość piękności szkodzi Gryfonku.— powiedział trzymając ręce na moich biodrach.

Cholera.. To nawet przyjemne. Duże ręce zaciskające się na moim ciele. To niedorzeczne, ale podoba mi się to.. Merlinie Harry uspokuj się on zabił twoich rodziców. Wdech wydech, wdech i.. Frezje. Więc to dlatego znałem już ten zapach wcześniej. W nocy po koszmarze, gdy Voldemort mnie obejmował poczułem właśnie jego.

Mogę umierać.

— ..rry?—

— T-tak?—

— Zapytałem czy chciałbyś wyjść po śniadaniu do ogrodu.—

— Tak, jasne.—

— W porządku. Za pół godziny wrócę z powrotem.—

Chwilę po wyjściu Czarnego Pana dostałem śniadanie i z mętlikiem w głowie je zjadłem. Spacer po ogrodzie? Lepsze to niż siedzenie w zamkniętym pomieszczeniu.

— Więc może skoro mamy się nie pozabijać, powiesz mi coś o sobie.—

— Niby co?—

— Cokolwiek czego nie wiem.—

Skąd mam wiedzieć czego akurat nie wie.

— Lubię czytać. Ostatnio więcej czasu spędzałem w bibliotece..—

— Coś ciekawego.—

— Uh no to.. bardzo lubię ciasto z melasą.. umiem gotować.—

— Tego raczej w Hogwarcie nie uczą?— zapytał retorycznie przechodząc przez trawę między różnymi kwiatami.

— Nie. Mugole kazali mi to robić, oni nie nawidzą magii i wszystkiego co z nią związane.— powiedziałem cicho, przypominając sobie nazywanie mnie dziwakiem.

— Już nie musisz do nich wracać. Nawet na to nie pozwolę.— chociaż ktoś, nie to co Dumbledore..

— Kiedy coś robię, mówię w języku węży.—

— Kiedy co robisz?— zapytał, a ja zdałem sobie sprawę z tego, że mogłem to zatrzymać dla siebie.

— Um pójdziemy tam?— wymigałem się szybko od odpowiedzi, co on ewidentnie zauważył. Na szczęście nie drążył tematu i dalej pokazywał mi posiadłość.

Zmieniony los | tomarry 18+ |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz