33. ✓

819 40 26
                                    

POV. VOLDEMORT

Siedziałem przy dębowym biurku, w swoim gabinecie czekając aż przybędą goście. Te dwa dni minęły bardzo szybko, a za niecałą godzinę Severus miał się zjawić wraz z dwójką rudzielców. Jednak usłyszałem pukanie do drzwi znacznie szybciej. Odpowiedziałem proszę, a moim oczom ukazał się Harry.

Podszedł do mnie z poważną miną. Stwierdziłem, że rozmowa wymaga czegoś ode mnie.

— Więc?—

— Nie mam co robić. Strasznie tu nudno masz.—

Potarłem dłonią czoło. No tak, cały Harry.

— Liczyłeś na pieski latające po domu Czarnego Pana? A może opiekunkę z dziećmi Śmierciożerców?—

— To wcale nie jest zabawne.— burknął chłopak pod nosem widząc mój uśmiech.

Po chwili zastanowienia się, podczas gdy Gryfon zdążył usiąść na przeciwko mnie, uśmiechnąłem się szyderczo.

— Cóż ostatnio jakoś nie narzekałeś na brak zajęć. Byłeś bardzo zajęty sobą. Znudziła ci się masturbacja?—

Zielonooki spłonął rumieńcem. Zakrył twarz w bluzie i odburknął.

— Chcę.. p-porobić coś fajniejszego.—

— Cóż „fajniejsze” od masturbowania się jest seks. A moje łóżko jest dla ciebie nadal dostępne.— Na moje usta wkradł się złośliwy uśmiech. Oh jak uwielbiałem patrzeć na zarumienionego Gryfona.

— Nie będę uprawiał seksu z tobą.— powiedział czarnowłosy dalej nie podnosząc głowy.

— Twoja strata kochanie. Nikogo innego ci niestety nie zaoferuję.— powiedziałem sarkastycznie.

— Nie sądzę żebym był zadowolony uprawiając seks z samym Voldemortem. A poza tym jesteś stary.—

— Możesz sam się przekonać jak zadowalający potrafię być. Tak przy okazji.. nie powiedziałeś nic o byciu nieatrakcyjnym.—

Harry'emu mina momentalnie zrzedła.

— Właściwie dlaczego nie mogę mieć kogoś innego?—

— Jesteś moim horkruksem, a więc należysz do mnie. Nie mam zamiaru słuchać jak ledwo dochodzisz, udawając całą przyjemność i rozkosz.—

Harry podniósł głowę patrząc na mnie z zaciekawieniem.

— Myślisz, że jesteś najlepszy we wszystkim? A może jesteś zazdrosny że ktoś dotykałby twojej własności, twojego horkruksa?— Doskonale wiedział że jest moją słabością. Bycie pieprzonym horkruksem.

Zacisnąłem bardziej szczękę i za razem pięści, próbując nie ukazywać.. no właśnie czego? zazdrości? czy byłbym zazdrosny o cząstkę swojej duszy czy i samego chłopaka?

— Mogę ci co najwyżej kupić erotyczne zabawki.—

— Nie chcę ich. Chcę kogoś.—

— To nie koncert życzeń Potter.—

— Uhm. Czyli jesteś zazdrosny. Cóż może jak byś wyglądał na młodszego to skusiłbym się na zajęcie ci czasu w twoim łóżku.— powiedział z uśmiechem i wyszedł z pomieszczenia.

A ja muszę koniecznie poszukać sposobu na przywrócenie dawnego wyglądu..

§§§

Dwójka wysokich chłopaków czekało w Hogwarcie przed Wielką Salą. Mieli się tutaj spotkać z postrachem Hogwartu jakim był profesor eliksirów.

— A ten?— zapytał Fred wskazując na jakiegoś puchona z ich roku. Nudziło go czekanie na profesora, więc pomyślał o oglądaniu ciekawych chłopców.

— Freddie skup się. Zresztą pamiętasz raczej naszą ostatnią rozmowę.—

— Zdecydowanie. Chcesz starszego.—

George pacnął brata po głowie.

— Ciszej. Nikt nie musi o tym wiedzieć.—

— O tym że masz problemy z kompleksem tatusia kochanie?*— George zarumienił się lekko.

— T-ty też je masz..—

— Tak, ale ty bardziej.— powiedział Fred i cmoknął brata w policzek nie zauważając nikogo na korytarzu.

Po kilku chwilach stanął przed nimi Severus i głową wskazał, aby poszli za nim. Cała trójka kierowała się do lochów, a dokładnie do prywatnych komnat Severusa.

Gdy skręcali najstarszy zobaczył przypadkowo jak rudowłosi dotykali się dlońmi i przypomniał sobie sytuację ze spotkania zakonu, gdy bracia przyszli z powrotem wyraźnie zaczerwienieni. Zaczął zastanawiać się czy łączy ich coś więcej niż bycie rodzeństwem, ale jego rozmyślania nie trwały długo. Byli już w małym salonie Severusa.

Czarnowłosy obrócił się do nich i powiedział.

— Gdy już będziemy na miejscu nie migdalcie się tak. Nie mam zamiaru was tłumaczyć.— bracia zarumienili się mocno będąc przyłapani na wzajemnym dotykaniu swoich dłoni.

— To nie tak my tylko..— zaczął Fred, ale nie dane było mu skończyć.

— Tylko migdalicie się po kątach, próbując ukryć napięcie seksualne przed rodziną i przyjaciółmi. Absolutnie tego nie widać.— powiedział sarkastycznie były ślizgon.

— Skąd Pan wie profesorze..?—

— Stałem się tak dobrym szpiegiem, że zobaczę wszystko czego nie widzą inni George.—

Chłopcy zdziwili się rozróżnieniem ich przez Profesora, ale nic już nie powiedzieli. Cała trójka aportowała się tylko do rezydencji Czarnego Pana.

Znajdowali się w ciemnym korytarzy, który wydawał się być bardzo długi, ale jednak nieco przestronny.

— Nie odzywajcie się nie pytani i nie panikujcie.— bliźniacy zestresowali się na samą myśl co ich czeka. Nigdy tutaj nie byli, a to potęgowało niepewność i stres. Przeszli kilka metrów przez korytarz po czym skręcili w lewo i znowu prosto, gdzie następnie musieli iść w prawa stronę przez bardziej oświetlony korytarz i zatrzymali się przed czarnymi drzwiami.

— Bądźcie spokojni i najpierw wszystkiego posłuchajcie.— powiedział starszy. Po siedmiu latach nauki braci, doskonale wiedział jak wybuchowi potrafią być. I nieco się o nich martwił. Miał jednak nadzieję, że Voldemort będzie na tyle cierpliwy i spokojny, że wyjdą z tego cali.

Bliźniacy pokiwali głową, a Snape zapukał do drzwi. Po chwili usłyszeli proszę i mieli wrażenie jakby znali ten głos. Nie wiedzieli jak bardzo go znali dopóki nie weszli do środka i stanęli wryci jak porażeni prądem.

_________________________________________

* kompleks tatusia — chodziło o daddy issues. Jednak postawiłam na polskie tłumaczenie, ponieważ moim zdaniem dziwnie by brzmiało zdanie:


— O tym że masz problemy z daddy issues kochanie?—

Zmieniony los | tomarry 18+ |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz