28. ✓

1.1K 46 16
                                    

POV. HARRY

Wyszedłem razem ze zwierzęciem z salonu. Wężyca oplotła mnie wokół ramion, a ja poczułem lekki ciężar. Powolnym krokiem poszedłem do biblioteki, do której pokierowała mnie Nagini. Cóż, Voldemort nie oprowadził mnie jeszcze po całym budynku albo chociażby jego części. Za bardzo się z tym nie śpieszy i chyba nie ma takiego zamiaru.

~ Nie będzie tutaj Śmierciożerców~ zapytałem z małą obawą. Nie chciałbym na nich tutaj trafić.

~ Harry nie rób z nich takich mądrychhh. Potrafią tylko klękać przed Tom'em ss.~

Klękać. Z szacunku oczywiście. O czym ja myślę.

Doszliśmy do biblioteki. Przed nami ukazały się czarne drzwi ozdobione wypukłymi elementami, układające się we wzór. Nacisnąłem na klamkę i popchnąłem je, a mi ukazało się pomieszczenie. Wszedłem do biblioteki rozglądając się dookoła. Była bardzo podobna do tej w Hogwarcie. Wysokie regały, bardzo duża ilość książek. Zapewne wszystkie związane z czarną magią. Podeszłam do jednego regału i sięgnąłem po pierwszą książkę. O dziwo nie była zakurzona.

~ Chodź za mną sss.~

Wężyca zeszła mi z ramion pełzając po podłodze. Udałem się za nią tak jak poleciła. Przechadzaliśmy się wśród regałów, czując w powietrzu zapach starych książek i świec. Cały czas szedłem prosto, aż nagle skręciliśmy to w prawo to w lewo potem znowu prosto i jeszcze kilka zakrętów. Przyznam, że gdybym szedł sam zgubił bym się.

Nagini się zatrzymała, a ja zobaczyłem że jesteśmy w dziwnym dziale.

~ Gdzie jesteśmy?~ zapytałem ciekawy miejsca.

~ To najstarsza część biblioteki. Tom kiedy był młody często tu przesiadywał. Uwielbiał czytać książki z tego regału.~

Podniosłem wzrok na książki. Wszystkie były w czerwonym lub czarnym kolorze. Te także nie były okurzone. Między regałami stał stolik z ciemnego drzewa, a na nim świeczniki ze zużytymi świecami. Był także fotel, podobny do tego w sypialni, w której spałem. Tylko dlaczego przyprowadziła mnie tutaj? Voldemort uwielbia czarną magię. Ja natomiast nie jestem zwolennikiem jej teorii.

~ Nie sądzę żeby czarna magia mi się spodobała.~

~ Myślisz, że czytał tylko to? Potrzebował trochę rozrywki od zabijania. Sam zobacz.~

Zaciekawiony wziąłem książkę, która leżała najniżej na półce. Usiadłem wygodnie na fotelu i przeczytałem tytuł.

„Nieznane uczucie” czytał jakieś tajniki miłości? Nie wydaje mi się. Nawet jeśli był młody, nie pasuje to do niego w żadnym stopniu. Przejechałem dłonią po okładce. Postanowiłem otworzyć książkę na losowej stronie. Wypadło na środek. Nie mając co robić zacząłem czytać opis.

„ ..uczucie tak nieznane i tak doskonałe kiedy obdarzał moje ciało pocałunkami. Miałem nadzieję, że to nigdy się nie skończy. Ta cała błogość, która wprawiała mnie w dreszcze przechodzące po całym ciele. Uwielbiałem jego płynność i delikatność w tym co robił. Szczególnie po naszych randkach. Traktował mnie jak najcenniejszy przedmiot na świecie. Jak gdybym był z porcelany, za każdym razem gdy uprawialiśmy seks..”

Więc Tom czytał erotyki.. Ciekawe do tego. Może.. a pieprzyć to. Ponownie zagłębiłem się w tekście.

..obrócił mnie na plecy upewniając się czy jest mi dobrze. Uśmiechnąłem się na jego ruch i złapałem go za kark przyciągając do siebie, tak żeby mógł mnie pocałować. Wszedł we mnie znowu powoli trzymając ręce w moich włosach. Wbił się aż po sam koniec jąder na co odpowiedziałem mu przeciągłym jękiem. Zaczął powoli ruszać biodrami w górę stymulując pchnięcia. Nasze ciała zgrywały się ze sobą jakby w jedność.

No to sobie poczytam coś długo.

§§§

POV. VOLDEMORT

Zajęty planami Dumbledore'a nie zauważyłem kiedy minęły cztery godziny. Wtedy też przypomniałem sobie, że Harry poszedł gdzieś z Nagini. Do tego nie powiedzieli mi gdzie. Odłożyłem wszystko i wyszedłem z pomieszczenia zwanym także jako mój gabinet. Zerknąłem do myśli chłopaka żeby sprawdzić gdzie aktualnie jest. Jak się okazało był w bibliotece czytając jakieś książki.

Powolnym krokiem zapewniony o jego bezpieczeństwo udałem się do biblioteki. Co prawda dawno w niej nie byłem. Większość potrzebnych mi książek i ksiąg mam u siebie.

Popchnąłem mosiężne drzwi i ponownie poczułem przyjemne ciepło oraz zapach świec. Zacząłem chodzić między regałami rozglądając się tym samym za Gryfonem. Jednak nie było go ani widać, ani słychać. Chociaż.. nie, nie sądzę żeby Nagini go tam.. a właściwie.

Poszedłem skrętnymi drogami do regałów najstarszych tej biblioteki. Będąc coraz bliżej miejsca słyszałem tylko cięższy oddech gryfona. Więc jednak go tu przyprowadziła.

Brunet siedział na fotelu trzymając w ręku książkę.

— Ciekawa fabuła?— powiedziałem opierając się o półkę z założonymi rękami na klatce piersiowej. Chłopak widząc mnie zamknął szybko książkę.

— Nie myślałem, że lubisz takie książki.—

— B-bo nie lubię, ale ty lubisz.. tłumacz się.—

— Oh ja nie mam z czego się tłumaczyć. Lubiłem czytać erotyczne książki dwóch facetów.—

— To już nie lubisz?— zapytał niedowierzając. Podszedłem do niego i kucnąłem przed fotelem.

— Wolę praktykę od teorii, a ty Harry?—

Ten się tylko zarumienił i opuścił głowę na dół. Zaśmiałem się tylko na ten ruch.

— A niby taki odważny.. zawsze możemy odtworzyć to co czytasz.—powiedziałem kładąc ręce na kolanach młodszego.

— N-nie dz-dziekuję..—

— Weź książkę i chodź. Nie powinieneś chodzić sam z Nagini po domu.—

— Mówiła, że tu nie ma Śmierciożerców.— powiedział zakrywając nadal czerwone policzki.

— Tutaj nie ma, ale ja korytarzach mogą być żeby przyjść do mnie. Nie chcemy żeby coś ci się stało.—

Złapałem go za rękę i obaj wstaliśmy. Obejrzałem się jeszcze za wężycą, ale jej już nie było. Wyszliśmy więc z biblioteki.

Zmieniony los | tomarry 18+ |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz