7. (POPRAWIONE)

1.7K 62 12
                                    

POV. DRACO

— Kurwa, to dziś. No nie. Nic nie jest gotowe!— krzyknąłem na całe dormitorium budząc przy tym Blaise'a. Dziś randka z Granger. Na Merlina bym zapomniał. Mam nadzieję, że Astoria i Pansy mi pomogą.

— I co się tak drzesz? Świat się pali?—

— A żebyś wiedział! Oj no nie gap się tak. Mam randkę ze szlamą!—

— Byłeś dla niej miły cały tydzień.—powiedział wywracając oczami.

— Byłem, bo musiałem.— powiedziałem wkurzony.

Cały tydzień byłem miły dla Granger i dla wieprzleja. No i oczywiście dla Pottera. Jakże by inaczej, ale o to chodzi. Mam nadziej, że nie ucieknie kiedy mnie zobaczy. Będę dla niej miły. Wtedy ona się do mnie przekona, namówi rudego żeby był milszy dla mnie, a wybrańcowi pewnie powie, że ma na mnie uważać bla bla bla. Jej gadanie jest nikomu niepotrzebne, ale niech będzie. A co do Pottera. Wszystko idzie zgodnie z naszym planem. O dziwo na przerwach uśmiechał się do mnie, nie wyzywał mnie i ogólnie stał się super gryfonem. Nie, co ja gadam. To gryfon, tak. Nie lubię ich tak samo jak kawy. Dokładnie.

Ubrałem szkolne szaty i czekając na Blaise'a udaliśmy się razem do Wielkiej Sali. W drodze przyłączyły się do nas Pansy i Astoria. Nasza wielka piąt..piątka?

— A gdzie Nott?— zapytałem z ciekawością.

— Podrywa jakąś dziewczynę.—odpowiedziała przytulając się do mnie Astoria. Prychnąłem na to. Jak zawsze Nott, pewnie się spóźni.

§§§

Wzrok zirytowanej Granger to zły wzrok. Padał na mnie. Uśmiechnąłem się do niej zwycięsko.

— 10 punktów dla Slytherinu.—idealnie.

Czuję, że mogę zostać profesorem eliksirów, ale to nie dla mnie. Tłumaczenie bandzie rozwydrzonym bachorom do czego służy Eliksir Rozdymający. Idioci. I to nie tak, że nie mam cierpliwości.

Tak powoli mijał mi dzień, aż doczekałem momentu przygotowania do spotkania.

— Draco pospiesz się.—

— No już.. Nie mogę tego zrobić, to się zepsuło!— powiedziałem nie mogąc dobrze ułożyć koszuli.

— Uh, wziąłeś koszulę Blaise'a. Draco..—

Pansy podała mi moją koszulę, która tym razem była idealna na mnie.

— Aż jej zazdroszczę..— szepnęła cicho Astoria.

— Nie martw się, ciebie zabiorę w lepsze miejsce.— powiedziałem, trzymając dziewczynę w talii.

— No gołąbeczki, pora żeby Draco już szedł.—

— Tak już idę.— pożegnałem się z dziewczynami i udałem się do Hogsmeade. Czekając już w bibliotece. Nie wierzę, że to robię. Po kilku minutach do pomieszczenia weszła Granger. Od razu spotkałem jej wzrok. Stanęła jak wryta. Podeszłem do niej.

— Witaj.— powiedziałem kłaniając się lekko. Dziewczyna wytrzeszczyła oczy. Złapałem ją za rękę i usiadłem na swoim miejscu.

— Czekaj.. Czegoś tu nie rozumiem. To żart tak? Ha.. Masz zamiar mnie wyśmiać? Ja wychodzę.— chciała już wstać, ale jej na to nie pozwoliłem.

— Wysłuchaj mnie proszę.— czy ja powiedziałem proszę? Chyba się popłaczę.

— Niech będzie..—

— Wiem, że między nami nigdy nie było dobrze, ale pomyślałem, że powinniśmy to zmienić. Skoro z Harrym się dobrze dogaduje, a on ma was za przyjaciół, to nie powinniśmy być wrogami prawda?— powiedziałem udając zmartwienie.

— Właściwie to chyba masz rację.. Tylko dlaczego tutaj? I dlaczego randka?—

— Chciałem żebyś była ciekawa.— powiedziałem uśmiechając się. Jak dobrze pójdzie, to stawiam dziś Blaise'owi ognistą.

— No dobrze, właściwie to..—

§§§

I tak zleciały mi dwie godziny. Gorzej być chyba nie mogło. Książki, nauka, jej mądrości, książki, nauka.. Na Merlina za jakie grzechy. Na szczęście uwierzyła w moje gadki. Była tak zafascynowana książkami, że wierzyła mi w każde kłamstewko.

Będąc już w moim dormitorium napotkałem dziewczyny i Blaise'a.

— Jak było?— zapytał Blaise tak jakbym wrócił z wakacji.

— Okropnie.—

— Dobra dajmy mu spokój, pijesz?—

— Pansy, jesteś głupia? Zawsze piję.—

— No tak.—

Usiadłem na moim łóżku obok Astorii. Właściwie, to położyłem się na jej kolana. Po całym dniu przemyśleń dobrze jest wlać w siebie trochę ognistej. Trochę. Tak, nad tym staramy się panować. Wieczór zbliżał się wielkimi krokami. Blaise został uśpiony przez Parkinson na całe szczęście. Gdyby dalej siedział z nami zbrakło by alkoholu w całym Hogwarcie i Hogsmeade. Nie zdziwiłbym się też bardzo gdyby na pokątnej sklepy były puste.

No i zostałem sam. Sam z Astorią, nie wliczajmy śpiącego Blaise'a..

— Zostaniesz prawda?—

— Draco muszę zacząć spać u siebie.—

— A tu ci źle?—

— Jasne, że nie, ale tak dla zasady.— nic nie odpowiadając podeszłem do dziewczyny, zatapiając się w jej miękkich różowych ustach. Coś czego brakowało mi cały dzień. Z Astorią jesteśmy razem, ale to nie oficjalne. Z resztą to było nie ważne, kiedy przede mną leżała ona domagająca się bliskiej uwagi. Ta noc należała do dość ciekawych i głośniejszych, ale nikt nie musiał o tym wiedzieć.

Zmieniony los | tomarry 18+ |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz