27. ✓

1.2K 58 8
                                    

Harry spędzał dni w łóżku pisząc z młodym Tomem Riddlem. Mimo czasu jaki dał mu Voldemort na odpoczynek, ten z niego nie skorzystał i wolał rozmawiać z chłopakiem. Przy tym czuł się jednak lepiej i w nocy nie miał koszmarów. Może przez miłe słowa, które pisał mu starszy w dzienniku.

„ Słodkich snów wężyku"

„ Dobranoc mały"

„ Powinieneś już spać kochanie"

A to tylko nie które z nich. Była ich masa więcej.

Kiedy Harry spokojnie spędzał czas w posiadłości dotychczas swojego największego wroga, Dumbledore zastanawiał się nad tym jak zniszczyć horkruksy Voldemorta. Nie przejął się zbytnio zaginięciem złotego chłopca, ale przed zakonem musiał grać. Grać jak zawsze. Jedynie wysłał listy do zakonu. W końcu to on jest głównym reżyserem życia chłopaka.

§§§

Harry chodząc po gabinecie Czarnego Pana zaczął zastanawiać się ponownie co z jego przyjaciółmi, a dokładniej czy o nim myślą, gdzie jest.

A może skończy się tak jak w przepowiedni z zajęć wróżbiarstwa? Czy naprawdę przyjaciele mnie zdradzą? Jeśli tak to czy przepowiednia spełnia się teraz?

— Harry dlaczego jesteś smutny?—podniosłem głowę w stronę starszego mężczyzny.

— Ktoś wogóle wie, że zniknąłem?—

— Dumbledore, Zakon.—

— A ktoś z moich przyjaciół? Hermiona? Ron?— zasmuciłem się myślą, że nie są tym zainteresowani.

— Harry chodź do mnie.—

Nie pewnie do niego podszedłem, a ten przeniósł wzrok na swoje kolana. Nieco zmieszany usiadłem na nim patrząc w dół na swoje ręce. Poczułem jak mnie przytula do siebie i głaszcze ręką po talii. Czułem jak pod jego dotykiem się uspokajam.

— Przyjaźnicie się bardzo długo. I nawet jeśli o tobie nie myślą to nie koniec świata kochanie. Dlaczego się tak tym przejmujesz?—

— Bo myślałem, że im na mnie w jakiś sposób zależy.. Skoro Snape jest szpiegiem powinien wiedzieć. Próbowali cokolwiek się dowiedzieć?—

— Harry..—

— Próbowali?!—

POV. VOLDEMORT

Chłopiec spojrzał na mnie ze łzami w oczach wyczekując odpowiedzi. Rozpłakał się nie wydając z siebie prawie żadnego dźwięku. Podniosłem go z jednego kolana na oby dwa tak, żeby siedział na mnie okrakiem. Wtuliłem jego mniejsze ciało w swoje gładząc go po karku i plecach.

— Nie płacz mały, nie wysyłali do Ciebie listów zapewne przez Dumbledore'a. Severus zresztą zauważył, że twoja przyjaciółka była nieaktywna na lekcjach i jakby zamyślona.—

— Przez D-Dumbledore'a? Jak to?—powiedział przecierając oczy, z których dalej leciały łzy.

— Dumbledore od zawsze chciał wojny. Chciał zniszczyć moje horkruksy, żeby samemu stać się najpotężniejszym czarodziejem na świecie w całej historii. Do tego najwidoczniej musiał wykorzystać Ciebie. A gdy Cię nie ma, może zająć się swoją potęgą zamiast tobą.—

Harry zamyślił się w osłupieniu. Nie musiałem długo czekać na reakcję z jego strony.

— Czyli im na mnie zależy? To kiedy wypełni się przepowiednia?—

— Jaka przepowiednia?—

— Na wróżbiarstwie Trylowney posadziła mnie z Draco i tam wywróżyła mi kilka rzeczy i w tym zdradę przyjaciół.—

— Teraz napewno się ona nie spełnia. Nie martw się tym Harry.—

— A co z Dumbledorem? To ty nie chciałeś takiej potęgi?—

— Nie do końca. On od zawsze chciał być najpotężniejszym czarodziejem. Żeby wszyscy się go słuchali. Po części tak jest. Zabił osoby, które kochał w tym siostrę. Ja natomiast chciałem tylko być nieśmiertelny. Kiedyś moim celem było pozbycie się mugoli z naszego świata i chociaż nadal ich nienawidzę zależy mi na nieśmiertelności.—

— Ty też zabijasz ludzi.—

— Są to osoby, których nie kochałem i nie znałem. Najczęściej byli to śmierciożercy, a to nie powinno nikomu przeszkadzać. Kiedyś tak. Zabijałem dla zabawy lub też czarodzieji wyjątkowo wybitnych. Teraz przede wszystkim skupiamy się na złych czarodziejach i mugoli.—

— Dlaczego nie widziałem wcześniej jaki jest Dumbledore? Ufałem mu. Mówiłem mu o wszystkim, o twoich wizjach, o horkruksach..—

— Dobra sztuka manipulacji. Ja się przynajmniej cieszę, że nic ci nie zrobił.— powiedziałem i pocałowałem chłopaka w czoło.

— Oh..—

§§§

— No nie wierzę, kto wrócił.—powiedziałem patrząc na zwierzę.

~ Gdzieś ty była?~

~ Na małych wakacjach. Zwariować tu można. Wszędzie tylko ty i twoje marionetki. Nie znoszę ich.~

~ I postanowiłaś z dnia na dzień zniknąć? Cudowny pomysł.~

~ Jeszcze powiedz, że za mną zatęskniłeś.~

~ Odrobinę. Miałem lepsze zajęcia niż przejmowanie się twoimi przechadzkami.~

~ Ah tak naprzykład co?~

~ Chociażby opiekowanie się Harrym.~

~ Świetnie. Zabrałeś go na randkę? Był pierwszy pocałunek?~

~ Na tych wakacjach postradałaś zmysły. Tylko się nim opiekuje i rozmawiam, przytulam, czasami z nim śpię.~

~ Nie było pocałunku i już pakujesz mu się do łóżka? Wtydziłbyś się sss.~

Do pomieszczenia nagle wszedł chłopak.

— Tom widziałeś dzienn...Nagisia!— krzyknął brunet siadając tyłkiem na podłodze jak małe dziecko. Wężyca zaś do niego podpełzła.

~ Witaj Harry. I widzisz Tom tak powinieneś się ze mną przywitać. Z miłością.~

~ Ta jeszcze czego.~

~ Gdzieś byłaś?~

~ Zrobiłam ssobie małe wakacje.~

~ Nagini skoro tak nie podoba ci się przebywanie ze śmierciożercami to potowarzysz Harry'emu.~

~ Oh tak, lepsze to niż oni. Pełźniemy.~ syknęła i wyszli z salonu.

Zapowiada się ciekawy dzień.

Zmieniony los | tomarry 18+ |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz