Rozdział 24

25 1 0
                                    

[Tego samego dnia Alex POV]

3 godziny później  17:00

-I tak dostałem cholerne metalowe ramię .

-Cholera ,naprawdę przeżyłeś tę jesień -powiedziałam .

-Tak ,jestem zszokowany .

-Cóż ,jeszcze więcej historii .

POV Steve.

Była godzina 17:00 .Do bazy dojeżdżaliśmy około godziny 22 .Poszedłem do pokoju ,aby być sam .Chciałem tylko pomyśleć ,ze nie chcę mieć do czynienia ze wszystkimi .Chciałem tylko zdobyć Alex i Bucky'ego i skończyć to raz na zawsze .

Wyciągnąłem telefon .Pobrałem kilka zdjęć Alex i mnie ,kiedy spała i wyglądała uroczo .Ta ,w której razem kąpaliśmy się .

Było tak wiele wspomnień o nas ,ze bolało ,wiedząc ,ze nie było jej w moich ramionach ,wkurzyło mnie ,ze odeszła myśląc ,ze to właściwy wybór ,ale wiedziałem ,ze jeśli Flench zadzwoni do mnie i powie ,ze mogę uratować Alex i wszystkich innych .Miałem okazję raz i nie skorzystałem ,ale gdybym miał szansę ponownie ,zrobiłbym to .

-Hej Steve -powiedziała Katie .

-Hej Katie ,potrzebujesz czegoś ?

-Nie ,chciałam tylko zobaczyć ,jak się masz .

-Po prostu dostaję trochę sam .Wciąż próbuję wszystko przetwarzać .

-W porządku ,zostawię cię z tym ,dam ci znać ,kiedy będziemy lądować .

-Dzięki Katie .

Katie wyszła ,tylko westchnąłem .Zacząłem opierać się o kanapę ,opierając oczy .Potrzebuję odpoczynku .Nie mam dobrego wyczucia snu ,którego zostawiła Alex .

POV Alex .

-Naprawdę zrobiłeś to Steve'owi .

-Na co zasłużył ,przez mąkę na mnie .

-Wow .

Zaczynam się śmiać ,potem dołącza Bucky.

-Ty i Steve byliście blisko ,jeśli kiedykolwiek stąd wyjdziemy ,jestem pewna ,ze będzie zachwycony .

-Wiesz ,ze rozumiem ,dlaczego Steve cię lubi .

-Dlaczego .

Marszczę nos w uśmiechu .

-Cóż ,jesteś zabawna ,mądra ,życzliwa i naprawdę słodka .

-Ach ,dziękuję złotko ,rozumiem ,dlaczego Steve był twoim przyjacielem .

-Dlaczego .

Bucky uniósł brew .

-Jesteś zabawny ,dobry przyjaciel ,namiętny i przystojny .

-Dzięki ,laleczko .

Uśmiechnęłam się tylko do Bucky'ego ,leżałam teraz na twardej ziemi i wkrótce zasnełam .

POV Steve.

Byliśmy w Bazie .Tina i Jo zostawiły Dylana ,Katie i Grega ,a ja i Derek ustawiliśmy się na 5 piętrze.

Zaczęliśmy strzelać do wszystkich na parkiecie ,Derek zastrzelił lewe skrzydło ,a ja trafiłem na prawe ,Zacząłem od rzucenia tarczą ,uderzając w grupę ludzi .

-Po twojej lewej -powiedział Derek .

Strzeliłem w lewo ,uderzając agenta .

-Po twojej prawej -powiedziałem .

Walka -Steve RogersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz