2.67

402 35 11
                                    

Od porwania Jimina minęły dwa dni. Nie mogliśmy tak zwyczajnie lecieć do Paryża bez niego, a trasy koncertowej nie mogliśmy też odwołać, dlatego pobyt we Włoszech został przedłużony, a inne koncerty przełożone na późniejszy termin. I tak bym nie mógł wystąpić bez Chima, a tym bardziej polecieć do miasta miłości bez niego.

Siedziałem z córką oraz z naszym menadżerem w moim pokoju. Czekaliśmy na jakiekolwiek informacje z policji, ale telefon nadal milczał.

ㅡ Jak długo to trwa? ㅡ Warknąłem pod nosem oglądając krajobraz za oknem.

ㅡ Szukają go Kook. Daj im czas. Na pewno niedługo zadzwonią. ㅡ Zapewnił mężczyzna. Nadal zastanawiałem się, dlaczego Jimin wpadł na tak nierozsądny pomysł? Przecież wiedział, że to niebezpieczne, więc dlaczego? Tego się nigdy nie dowiem, chyba że znajdą go, a on mi wszystko wyjaśni.

ㅡ Guk. ㅡ Powiedział młodszy. ㅡ Dostałem smsa. Znaleźli ich, lecz Tae grozi, że go zastrzeli.

ㅡ Muszę tam jechać.

ㅡ Nie. Nie możesz. Ważne jest też twoje bezpieczeństwo Jungkook. Zostań w hotelu. Policja się tym zajmie.

ㅡ Nie, nie mogę.. Ja muszę tam do niego jechać! ㅡ Krzyknąłem mając w oczach łzy.

ㅡ Uspokój się, proszę cię.

ㅡ Gdzie są? Mów.

ㅡ Ale Jung-...

ㅡ Powiedz mi gdzie są?! ㅡ Krzyknąłem łapiąc go za kołnierz bluzki.

ㅡ Na lotnisku niedaleko centrum.

ㅡ Bądź z Sung. Pojadę sam. ㅡ Rzekłem opuszczając pokój i szybko opuszczając budynek. Wsiadłem do firmowego samochodu każąc kierowcy jechać pod wskazany adres.

Dojechaliśmy po kilkunastu minutach. Widząc wiele radiowozów natychmiast wysiadłem przeciskając się przez funkcjonariuszy, lecz gdy chciałem podejść bliżej zatrzymali mnie. Kilka metrów przed nami stała Tae, która celowała w mojego męża w skroń.

ㅡ Jimin! ㅡ Krzyknąłem.

ㅡ Jungkookie.. ㅡ Powiedział płacząc.

ㅡ O dobrze, że jesteś Jeon. Wiedziałam, że przyjedziesz. Zaraz zobaczysz śmierć swojego ukochanego. Złamał obietnicę. Miał być moim niewolnikiem, miało nie być glin. Cóż... Czasem na kogoś po prostu przychodzi pora. ㅡ Wzruszyła ramionami.

ㅡ Błagam zostaw go. ㅡ Rzekłem. ㅡ Gdy to zrobisz wyciągnę cię z więzienia. Masz moje słowo. ㅡ Skłamałem.

ㅡ Nie. Wy wszyscy kłamiecie. Jesteście tacy sami. ㅡ Wywróciła oczyma strzelając w nogę starszego, który krzyknął z bólu upadając na ziemię. ㅡ Do niczego. ㅡ Dodała strzelając w drugą nogę.

ㅡ Dosyć! Zróbcie coś! ㅡ Błagałem szarpiąc policjantem, który był obok.

ㅡ Zdychajcie. ㅡ Warknęła celując w głowę, lecz to ona dostała kulkę upadając bezwładnie na ziemię.

ㅡ Jimin! ㅡ Krzyknąłem podbiegając do niego i przytulając. ㅡ Jesteś nienormalny?! Dlaczego się zgodziłeś na taki układ? Kochanie.... ㅡ Wyszlochałem chowając go w swoich ramionach.

ㅡ Karetka już jedzie. ㅡ Oznajmił policjant. Po kilku minutach przyjechał ambulans, który zabrał starszego do szpitala. Pojechałem za nim.

***

Siedziałem w sali męża, który był nieprzytomny po operacji. Czekałem aż się obudzi, a minęły dopiero dwie godziny. Cieszyłem się, że sprawa z Tae jest skończona. Kobieta nie żyje, więc jesteśmy wolni.

ㅡ Skarbie. ㅡ Szepnąłem widząc, że otwiera oczy. Nachyliłem się nad nim całując w czoło. ㅡ Bardzo się o ciebie bałem. Wyjaśnij mi wszystko dlaczego tak postąpiłeś? Dlaczego?

ㅡ Bo... ㅡ Zaczął po kilku chwilach. ㅡ Nie pasuje do tej rodziny.

ㅡ O czym ty mówisz? Pasujesz do tej rodziny, Jimin. Nie jest inaczej.

ㅡ Jest. Nie umiem zaakceptować Sung, mimo że wychowywaliśmy ją razem. A ty bez niej nie możesz żyć. Myślisz, że nie widziałem? Nie byłeś ze mną szczęśliwy, mimo że się śmiałeś, że spędzaliśmy ze sobą czas. Nie byłeś szczęśliwy ze mną. Postąpiłem tak, bo beze mnie byłoby ci lepiej.

ㅡ Nie Jimin. Źle myślisz.

ㅡ Byś nie musiał się rozdwajać. ㅡ Szepnął odwracając głowę w bok. ㅡ Nie jestem dobrym rodzicem. Nie pasuje do tej roli.

ㅡ Proszę posłuchaj mnie. Jesteś dla mnie tak samo bardzo ważny jak Sung. Gdybym cię stracił nie wiem co bym zrobił. Bez ciebie także nie mogę żyć. Kocham cię całym sercem i duszą, Jiminnie. Jesteś moim mężem, który jest dla mnie wszystkim. A co do roli ojca.... Nadajesz się lepiej niż ja. To przeze mnie jest dużo kłopotów, ponieważ nie umiem zdecydować. Od samego początku to moja wina. Gdybym wiedział jaka jest Tae... Nie przyjaźnił bym się z nią. Nie byłoby tego wszystkiego. Przepraszam cię za wszystko Chim. Pozwoliłem by tak się stało. Najwięcej ucierpiałeś. ㅡ Spojrzałem na jego nogi. ㅡ Przepraszam.

ㅡ Kookie... Nie wiedziałeś. Nie obwiniaj się. Lecz dzięki temu mojemu głupiemu zagraniu zdobyłeś Sung, a Tae już nie ma.

ㅡ My ją zdobyliśmy. I... Chciałbym byś był jej prawdziwym tatą. Pójdziemy do sądu. Zaadoptujesz ją. Dobrze?

ㅡ Naprawdę?

ㅡ Tak, kochanie. Chcę wszystko naprawić. Pozwól mi na to. ㅡ Poprosiłem.

ㅡ Obiecuje, że nie będę już o nią zazdrosny. ㅡ Uśmiechnął się co odwzajemniłem. ㅡ I będę ci pomagał w jej opiece. Tyle że bardziej.

ㅡ Dziękuję skarbie. Nigdy nie myśl, że nie pasujesz do tej rodziny. To ty i ja ją stworzyliśmy i my w niej będziemy do końca życia. Pamiętaj o tym. ㅡ Przytuliłem go głaszcząc po głowie. ㅡ Mogłeś ze mną porozmawiać o tym.

ㅡ Byliśmy zajęci trasą. Właśnie... Co z nią?

ㅡ Spokojnie. Jak będziesz na tyle zdrowy polecimy do Paryża. To jeszcze nie koniec.

ㅡ Na szczęście. Przepraszam.

ㅡ Ważne, że jesteś cały i to się liczy. ㅡ Rzekłem. ㅡ Już więcej nie wpadaj na tak głupie pomysły. Bardzo się wystraszyłem. Myślałem, że doszczętnie cię stracę.

ㅡ Myślałem, że to będzie dobre rozwiązanie.

ㅡ To było najgłupsze rozwiązanie na świecie Jimin. ㅡ Westchnąłem. ㅡ Wiesz jaka była Tae. Zniszczyła by cię. Tak jak mnie. ㅡ Spuściłem głowę. ㅡ Aish dobrze, że cię znów mam przy sobie. ㅡ Oznajmiłem całując go w usta.

***************

12.04.22

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłej nocy kochani 🥰 Dobranoc ❤️


Lovely Song / KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz