-80-

909 51 22
                                    


Kochani... 80... 😭💖

Tak jak lekarz kazał nie odwiedzałem Jungkooka przez kilka dni, czyli mówiąc czternaście dni, ciągle bijąc się z samym sobą by do niego nie iść, lecz tego nie robiłem dla jego dobra.
Siedziałem właśnie przy stole wraz z rodziną bawiąc się jedzeniem, ponieważ za bardzo nie miałem apetytu.

ㅡ Coś nie tak, skarbie? ㅡ Spytała rodzicielka głaszcząc po dłoni.

ㅡ Nic, mamo. Jest okay. ㅡ Posłałem jej sztuczny uśmiech i biorąc swój talerz poszedłem na górę do swojego pokoju. Nie za dobrze czułem się u siebie z powodu braku Jungkooka, a także tego co się stało, dlatego na jakiś czas wróciłem do domu rodzinnego. W międzyczasie czasie wyłowili samochód ojca ze stawu. Obiecałem, że zwrócę mu pieniądze, dlatego oddałem mu wszystkie pieniądze jakie miałem na koncie, które miały pójść na studia.

Odłożyłem talerz na komodę podchodząc do swojej torby wyjmując jakieś ubrania. Przebrałem się i wyszedłem z pokoju, a następnie z domu oznajmując rodzinie o swoim wyjściu na spacer, lecz tak na prawdę zamówiłem taksówkę jadąc do swojego domku nad jeziorem.

Podziękowałem kierowcy i podałem mu swoje ostatnie pieniądze. Spojrzałem na dom czując ten sam znajomy zapach lasu. Zdziwiłem się widząc znajomy samochód. Myślałem, że Jung-hyung go zabrał.
Wbiegłem natychmiast do mieszkania, które było otwarte. Wszedłem do salonu i nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Ujrzałem całe i naprawione pianino. Zszokowany zakryłem usta dłonią podchodząc do niego i przejeżdżając palcami po klawiszach.
Po chwili usłyszałem melodie dochodzącą ze strun gitary.
Wszedłem na górę do sypialni widząc na tarasie narzeczonego. Moje oczy się zaszkliły. Wolnym krokiem podchodziłem do chłopaka, gdy nagle przestał grać.

ㅡ Czekałem na ciebie. ㅡ Powiedział nie spojrzawszy na mnie, a na krajobraz przed sobą. ㅡ I w końcu się doczekałem. ㅡ Uraczył mnie wzrokiem uśmiechając się szeroko.

ㅡ C-co? Kiedy ty... ㅡ Nie mogłem się wysłowić. Młodszy odłożył instrument wstając i obejmując mnie w pasie. ㅡ Dlaczego mi nie powiedziałeś, że wychodzisz? Dlaczego? ㅡ Wyszlochałem obejmując dłońmi jego twarz.

ㅡ Wypisali mnie kilka dni temu. Chciałem zrobić ci niespodziankę, ale cię nie było, dlatego poszukałem kogoś kto by naprawił pianino i go znalazłem. Lecz ciebie wciąż nie było, ani w szpitalu. Nie odwiedzałeś już mnie. Przestałeś. Mogę wiedzieć dlaczego? ㅡ Spytał zarzucając moje włosy za ucho.

ㅡ D-dla twojego dobra. Nie chciałem pogarszać twojego stanu. Zresztą lekarz mi zabronił. Tak było lepiej.
A to pianino... Nie musiałeś. Naprawdę. Zrozumiałem to później. To tylko rzecz. Ale i tak dziękuję.

ㅡ Moje sumienie odeszło. Jestem już spokojny. Mogę? ㅡ Spytał kładąc dłoń na mym policzku. Uniosłem kąciki ust do góry zgadzając się. Odwzajemnił gest całując w usta. Przytuliłem go nie mogąc się nim nacieszyć.

ㅡ A twoja rana? ㅡ Zapytałem podnosząc koszulkę chłopaka widząc tylko małą bliznę.

ㅡ Szybko się zagoiła. Jestem już zdrowy Chim, dlatego od poniedziałku mogę wrócić do treningów, lecz z umiarem. ㅡ Uśmiechnął się ponownie mnie przytulając.

(niech mnie ktoś przytuli)

Mam taką nadzieję. Tęskniłem za tobą. ㅡ Szepnąłem. ㅡ Proszę, nie puszczaj mnie.

ㅡ Nie mam zamiaru, skarbie. ㅡ Rzekł składając całusa na moim czubku głowy. ㅡ Czy ja dobrze czuje? Żeberka? ㅡ Spytał dotykając tego miejsca i pierwszy raz się ugiąłem z cichym śmiechem. ㅡ O? Co to było? Czyżby mój Jiminnie jednak miał łaskotki? ㅡ Zaśmiał się powtarzając gest.

ㅡ Ya, przestań. ㅡ Odsunąłem się.
Brunet szybko podszedł rzucając na łóżko zwisając nade mną. ㅡ Serio mi cię brakowało. ㅡ Przyznałem  obejmując nogami go w pasie. ㅡ Już mnie nie zostawiaj, dobrze? I od dzisiaj regularnie bierzesz witaminy i chodzisz do lekarza.

ㅡ Co do lekarza... wiesz co? Kupiłem to wczoraj. ㅡ Wstał wyjmując z szafy torebkę papierową. ㅡ Proszę.

Odebrałem prezent wyjmując z torebki białe ubranie.

ㅡ Czy to...

ㅡ Strój pielęgniarki. Będziesz moją osobistą. Załóż to teraz. ㅡ Poprosił.

ㅡ Nie. Kiedy indziej. Teraz masz się tu położyć i mnie poprzytulać. ㅡ Powiedziałem klepiąc miejsce obok.
Westchnął robiąc o to co go prosiłem.  Wtuliłem się w niego całując w szyję.

ㅡ Co robiłeś przez ten czas? Szykowałeś się na rekrutację na studia? To już za tydzień.

ㅡ Nigdzie nie idę.

ㅡ Dlaczego?

ㅡ Dałem te pieniądze ojcu za ten zniszczony samochód. Za rok pójdę.

ㅡ Dam ci te pieniądze, Chim.

ㅡ Nie chcę ich, Kook. Nic mi nie dawaj.

ㅡ Twoj tata pewno nawet nie widział, że ta kasa miała iść na studia, tak? Właśnie. Zresztą.. Niedługo będziemy małżeństwem. Więc moje pieniądze to twoje.

ㅡ Nie mów tak. Nie może tak być. Ja.. Ja zarobie je. Za swoją ciężką pracę. Dobrze?

ㅡ Ale..

ㅡ Dobrze?

ㅡ Eh.. No dobrze.  ㅡ Pocałował mnie w czoło, a potem w usta trzymając za biodra. ㅡ A z Tae jak?

ㅡ Zerwałem z nim przyjaźń... Musiałem. A wybaczyć nie mogłem. Prawie się roztaliśmy. Prawie cię straciłem trzy razy.

ㅡ Ale to twój najlepszy przyjaciel. Jedyny. Zrobiliśmy błąd, a ja także głupi się na to zgodziłem.... Jak to mówią do trzech razy sztuka. Tae zranił cię już dwa razy. Raz mu wybaczyłeś. Nie możesz tego drugi raz?

ㅡ Nie wiem. ㅡ Spuściłem głowę, lecz chłopak podniósł mój podbródek.

ㅡ Ja wiem, że chcesz. Tylko się boisz. Obiecuję, że za kolejnym razem nie będę cię namawiał i osobiście go uderzę za ciebie.

ㅡ Ale to już nie będzie to samo. Nie ma już sensu.

ㅡ Spróbować każdy może. Opierdol go, pogadajcie, a decyzję podejmiesz w odpowiednim momencie.

ㅡ No dobrze. Jungkookie? Kocham cię.

ㅡ Ja ciebie też, kochanie. Żabko?

ㅡ Tylko nie żabko. Ani mi się waż.

ㅡ Misiaczku? ㅡ Zaprzeczyłem. ㅡ  Kwiatuszku? ㅡ Znowu zaprzeczyłem. ㅡ Co żmija?

ㅡ Czy ja ci wyglądam na żmije?

ㅡ Anakonde to ja mam. ㅡ Spojrzał w dół, a ja się zarumieniłem. ㅡ Wróbelku? Jaskółko?

ㅡ Zostań przy tych co masz już zapisane w swoim słowniku.

ㅡ A ja nakazuje ci częściej do mnie mówić króliczku. Cudownie to wypowiadasz.

ㅡ Dobrze, króliczku. ㅡ Uśmiechnąłem się całując go w usta. Ten przybliżył mnie do siebie bardziej trzymając w pasie.

ㅡ To wrócisz tu?

ㅡ Właściwie to mój dom i no...

ㅡ Rozumiem, żartowałem, ale i tak masz rozkaz. Już cię nie zostawię. Nawet jakbyś był z brzuchem.

ㅡ Hej! ㅡ Uderzyłem go w ramię.

ㅡ Kocham cię takiego. ㅡ Rzekł z uśmiechem głaszcząc po głowie.
ㅡ Jesteś mój, a ja twój. Zapomnij o tym co wcześniej mówiłem. Przed tym wszystkim. Jestem tylko twój Jimin. Nie miałem w niczym racji. Przepraszam.

ㅡ Już do tego nie wracajmy. Nie wracajmy i mnie całuj.

********************

26.09.20

Witam!

Jak tam u was?

Jak wam się podoba?
Miłej nocy i niedzieli!!!

Lovely Song / KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz