Rozdział 8

1K 23 5
                                    

Danny

Napisałem do Abi trzy smsy i nie zamierzałem wysyłać ani jednego więcej. Stałem przecznicę od jej domu. Czekałem, na odpowiedź, albo na to aż wreszcie wróci. Wmawiałem sobie, że jestem tutaj bo się o nią martwię, ale w głębi ducha doskonale wiedziałem, że jestem o nią zazdrosny. Nie chciałem się do tego przyznawać, należała do mnie i wiedziałem, że kocha mnie bezgranicznie, ale z każdą kolejną minutą coraz bardziej zastanawiałem się czy nie daje mi żadnego znaku dlatego, że tak dobrze się z nim bawi. Z całej siły chciałbym zabronić jej wychodzenia na randki, za każdym razem wariowałem i musiałem zobaczyć się z nią kiedy tylko wróciła.

Odblokowałem telefon, ale nadal nie dawała znaku życia. Tym razem byłem jeszcze bardziej nakręcony, nie podobała mi się koncepcja randki w ciemno, do tej pory zawsze wiedziałem z kim wychodzi i mogłem ocenić jakie ma szansę na to, żeby mi ją odbić. Już raz ją straciłem, nie chciałem żeby to się kiedykolwiek powtórzyło. Była moją drugą połówką.

Zakląłem rzucając telefon na siedzenie pasażera. Było już na tyle późno, że musiała być w domu. Co oznaczało, że musiała wrócić wcześniej niż godzinę temu, zdając sobie sprawę z tego, że siedziałem tu jak frajer tak długo stwierdziłem, że jednak zachowuję się jak psychol z obsesją na jej punkcie.

Kiedy zajechałem na podjazd przed jej domem zauważyłem, że jej samochodu nie ma nigdzie w pobliżu. I znowu poczułem ukłucie zazdrości.

Wszedłem na ganek i zadzwoniłem do drzwi. Najgorszym co mogłoby się stać było nie zastanie jej w sypialni na górze i konieczność rozmowy z jej mamą, którą bardzo szybko namówiłbym do tego żeby do niej zadzwoniła i przyśpieszyła powrót do domu.

Wsunąłem dłonie do kieszeni przestępując z nogi na nogę, kiedy zawiał lodowaty wiatr. Wieczory i poranki robiły się już naprawdę zimne, musiałem pamiętać, żeby następnym razem ubrać na siebie kurtkę.

W drzwiach pojawiła się Debby, zmierzyła mnie wzrokiem i przywitała przyjaznym uśmiechem.

- Danny, nie widziałam cię całe wieki, miałeś nas odwiedzić, ale chyba zupełnie o tym zapomniałeś.

Zarzut w jej głosie był raczej żartobliwy, ale mimo wszystko poczułem, jakbym faktycznie zrobił coś złego. Z Abi staraliśmy się spotykać w neutralnych miejscach, nasi rodzice wiedzieli o tym, że nadal utrzymujemy ze sobą kontakt. Wiedziałem, że ucieszymy ich kiedy wreszcie dowiedzą się, że planujemy wspólną przyszłość, ale to nie był czas ani miejsce na takie wyznania.

- Dobry wieczór pani Smith. Przepraszam, że nie znalazłem wcześniej czasu, ale ostatnia klasa liceum wiąże się z dość napiętym grafikiem.

- Tak, tak wszystko rozumiem, Abi też na to narzeka, zaczęła się więcej uczyć, chodzi na jakieś dodatkowe zajęcia, trochę późno zabrała się za myślenie o swojej przyszłości, ale w zasadzie lepiej późno niż wcale. Gdzie na mam głowę - stuknęła się w nią dłonią otwierając szerzej drzwi. - Wchodź do środka, za zewnątrz zrobił się straszny ziąb.

Nie omieszkałem skorzystać z propozycji.

- Co u twojej mamy? - zapytała, biorąc na siebie obowiązek ciągnięcia rozmowy.

- Mają opublikować jakiś jej artykuł, więc na dobre wkręciła się już w dziennikarstwo, wymyśliła że będzie prowadzić własny dział z poradami i zastanawia się nad pseudonimem pod jakim powinna występować.

Debby roześmiała się w drodze do salonu, z braku lepszego pomysłu poszedłem za nią. Spojrzałem na schody prowadzące na górę, do pokoju Abi, ale nie wyglądało jakby miała zaraz pojawić się na ich szczycie po tym jak usłyszała mój głos. Musiałem wziąć to na klatę.

She'll be the one (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz