Abi
-Zostałeś zaproszony na imprezę urodzinową Avery? - zapytałam Ben'a następnego dnia, kiedy tylko usiadł obok mnie. Zmarszczył brwi rzucając plecak koło siebie. Nie bardzo wiedziałam jak mam zareagować, nie widzieliśmy się od kiedy odwiozłam go wczoraj pod dom. Myślałam o nim przed snem, jako jedyna osoba która wiedziała o tym, że w jego życiu działo się coś złego czułam się w obowiązku jakoś na to zareagować. Nie miałam jednak pojęcia jak. A słuchanie Avery gadającej o swojej imprezie, sprawiło, że wypaliłam zupełnie bez sensu.
- Tak, chyba jak każdy z ostatniego roku - odpowiedział, ale w jego głosie było słychać niepewność, albo zaskoczenie moim niespodziewanym pytaniem.
- I masz zamiar iść?
- To jakieś zawoalowane pytanie o to czy pójdę z tobą jako przykrywka, bo nie możesz pójść ze swoim facetem?
Jego spojrzenie taksowało mnie badawczo. Nie kpił ze mnie, chociaż właśnie tego się spodziewałam.
- Nie, chciałam po prostu kreatywnie rozpocząć rozmowę i znaleźć wspólny temat, ale nie ważne.
- Czyli nie chcesz mnie zaprosić? - zapytał unosząc brew, teraz już się ze mną droczył. Dobrze było zobaczyć, że czuje się lepiej.
- W żadnym wypadku - oświadczyłam.
Przez kilka sekund prowadziliśmy pojedynek na spojrzenia.
- Mam zamiar iść na imprezę - odpowiedział wreszcie. - Może jako jej najbliższa przyjaciółka pomogłabyś mi kupić dla niej prezent? Niby na zaproszeniu nic o tym nie pisało, ale jakoś chyba nie wypada przyjść na czyjeś urodziny bez prezentu.
- Mówiłam, jej że powinna zrobić listę prezentów.
- Taką jak na ślub?
- Ta impreza to prawie wesele, jeśli już szaleć to po całości - stwierdziłam. - Zresztą nie jesteś jedynym który ma ten problem, ciężko jest kupić coś fajnego dziewczynie która ma wszystko.
- Założę się, że nie ma własnej różowej wiertarko-wkrętarki.
Spojrzałam na niego jakby zupełnie postradał zmysły, bo wydawało mi się, że to właśnie nastąpiło.
- No co to fajny prezent i przede wszystkim praktyczny, mam kolegę w sklepie z takim sprzętem myślę, że wyśmieje mnie kiedy powiem mu, że chcę kupić różową wiertarko-wkrętarkę, ale powinien podjąć się wyzwania i ją pomalować, albo obkleić taśmą.
- Ty tak serio? - zapytałam zdezorientowana. - Bo chyba nie wiem kiedy żartujesz, a kiedy jesteś poważny.
- Myślałem, że żartuje, ale im dłużej się nad tym zastanawiam, tym bardziej wydaje mi się, że powinienem w to pójść.
W jego oczach zalśniły figlarne ogniki.
- Lepiej nie - ostrzegłam.
- Niby dlaczego, to sprzęt którego na pewno nie ma i którego nie dostanie od nikogo innego, no chyba, że ty ukradniesz mój pomysł.
- Musiałabym do końca stracić rozum.
- Nigdy tego nie próbowałaś?
- Czego? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Czegoś szalonego, spontanicznego, zupełnie głupiego?
- Oczywiście, że próbowałam, tylko co to ma do rzeczy?
- Więc teraz wyobraź sobie Avery otwierającą taki prezent obstawiam, że nie będzie miała zielonego pojęcia co z tym zrobić i pożałuje, że jednak nie zrobiła tej listy prezentów.