Ben
Wyszedłem z toalety zatrzaskując za sobą drzwi. Ta impreza nie była tym czego się spodziewałem. Nie sądziłem, że z taką łatwością można namówić dziewczynę do seksu, a tym bardziej ją i jej koleżankę. To nie tak, że nie miałem powodzenia, wiedziałem, że działam na płeć przeciwną, ale nigdy nie wykorzystałem tego tak bezczelnie jak dzisiaj. Byłem za dobrze wychowany, żeby podchodzić do kobiet przedmiotowo i zazwyczaj tego nie robiłem szukałem czegoś prawdziwszego. I nie chodziło wcale o jakąś wielką miłość, chciałem po prostu chodzić z dziewczyną z którą sypiam. Właśnie po raz pierwszy złamałem tą zasadę i miałem co do tego mieszane uczucia. Bycie z dwoma dziewczynami było przyjemne, cholernie przyjemne, ale dość szybko dopadła mnie świadomość, że zachowuje się jak szmaciaż, zrobiłem to, bo one tego chciały, zaliczyły kapitana drużyny, mogły się tym chwalić i coś czułem, że właśnie to będą robić. Zagłuszyłem sumienie kolejnym drinkiem, przy okazji rozglądając się po parkiecie pełnym podskakujących nastolatków, nie wiedziałem kogo w zasadzie szukam.
Uświadomiłem sobie za to co popchnęło mnie do skorzystania z oferty których dostawałem wcześniej sporo. Abi pocałowała Drew, na oczach wszystkich, w zasadzie nie miałem zielonego pojęcia dlaczego to zrobiła, ale uświadomiła mi tym jedną ważną kwestię, w ostatniej klasie liceum powinniśmy łapać jak najwięcej okazji, nie koniecznie czystych moralnie. Dzięki temu mogłem wykreślić z mojej listy rzeczy do zrobienia dwa punkty: trójkąt i seks w miejscu publicznym, to chyba całkiem niezły wynik.
- Twój brat dostał w pysk na parkingu - usłyszałem znajomy głos i niechętnie obejrzałem się spoglądając na Drew z drinkiem w ręce. Nie wyglądał na mocno pijanego, ale to co mówił nie miało sensu.
- Mojego brata tu nie ma -powiedziałem starając się brzmieć na niezainteresowanego tą rozmową. Nie miałem ochoty gadać z pijanym kolesiem, który jak na mój gust wciąż miał na ustach szminkę Abi. Wszystkie chearliderki miały dzisiaj krwisto czerwone wargi, i skąpe stroje przygotowane specjalnie na tę okazję. Podejrzewałem, że sam mogę mieć odbitki tej szminki w różnych miejscach. Wyszedłem z toalety tak szybko, że podczas przelotnego spojrzenia w lustro zauważyłem jedynie czerwoną smugę na policzku, którą starłem wierzchem dłoni.
- Jason to nie twój brat? - zapytał Drew nie dając za wygraną.
- Jason to mój brat, ale go tu nie ma, nie został zaproszony. - Odpowiedziałem rzeczowo. - Ile sobie darowałeś? - zapytałem widząc jak podnosi kieliszek i wypija jego zawartość.
- Wystarczająco, żeby wiedzieć kogo widziałem. Dostał od Tommy'ego za podwalanie się do jego dziewczyny.
Ściągnąłem brwi. Nagle historia stała się trochę bardziej prawdopodobna.
- Do Amber?
- Taa do niej.
Nie potrzebowałem więcej informacji. Odstawiłem szklankę z której piłem i ruszyłem do wyjścia. Jason faktycznie nie był tu zaproszony i wątpiłem, żeby chciał wbić się na imprezę, jednak jeśli w grę wchodziła Amber wszystko było możliwe, jeśli go tu ściągnęła i coś mu się stało to była tylko i wyłącznie jej wina. Obiecałem sobie, że nie omieszkam jej tego powiedzieć, kiedy tylko ją zobaczę.
Na zewnątrz faktycznie roiło się od gapiów skupionych wokół kogoś, jak mi się wydawało siedzącego na chodniku. Podszedłem bliżej przeciskając się między nimi. Mój brat przykładał do nosa całą garść chusteczek przez które sączyła się krew. Poczułem złość, chciałem nim potrząsnąć tak mocno żeby cokolwiek do niego dotarło, miał siedzieć w domu a nie rozbijać się po jakiś parkingach i prowokować silniejszych od siebie do spuszczenia mu lania. Od początku wiedziałem, że z jego związku z Amber nie wyjdzie nic dobrego. W tym momencie siedziała obok niego wyciągając ze swojej torebki kolejne chusteczki i przykładając je z troską do nosa mojego brata.