Abi
W życiu nie jechałam szybciej niż w tym momencie, po zrobieniu prawa jazdy obiecałam mamie, że zawsze będę przestrzegać przepisów, do tej pory zdarzało mi się jedynie naginać tę zasadę, teraz łamałam ją w pełnej krasie. Tłumaczyłam to sobie tym, że gdyby moja mama wiedziała jaka jest sytuacja nie złościłaby się na mnie za przekroczenie dozwolonej prędkości i wymuszanie pierwszeństwa.
Jakieś pięć minut temu dostałam telefon od Avery, taki którego wolałabym nie dostać nigdy w życiu. Zmroziła mi krew w żyłach. Nie zrozumiałam zbyt wiele, łkała tak mocno. Z tego co udało mi się wyłapać jej rodzice znowu się pokłócili. Ich rozwód wciąż był w toku, przez co prawie zawsze kiedy na siebie wpadali wychodziła z tego prawdziwa wojna, taka przy której wokół latały talerze i wszyscy w pobliżu żałowali, że są tego świadkami. A nie zawracali sobie głowy tym że wprawiają wszystkich w zakłopotanie.
W dodatku w ostatnim czasie przypomnieli sobie, że mają córkę, którą coraz częściej wykorzystywali w swoich potyczkach. To coś pomiędzy nimi zmieniało się powoli w zimną wojnę, coraz rzadziej wchodzili w otwarte konflikty, za to częściej manipulowali otoczeniem. Avery była dosyć oczywistym pionkiem w tej grze, obydwoje starali się przeciągnąć ją na swoją stronę, kupowali prezenty, ekskluzywne wycieczki, zabierali ją do najlepszych restauracji. Szkoda tylko, że robili to ze złych powodów, zamiast ułatwić jej pogodzenie się z ich rozstaniem gadali na siebie nawzajem, każde z nich chciało, żeby Avery znienawidziła to drugie.
Byłam jej przyjaciółką widziałam jak cała ta sytuacja na nią wpływała, starała się trzymać fason i nie dać nikomu poznać po sobie, że jest tym wszystkim załamana. Tylko nieliczni wiedzieli o tym, że była u psychiatry i dostała od niego leki uspokajające. Jej rodzice przerzucali się winą, ale ani trochę nie zmienili swojego zachowania. Kiedyś chciałam do nich pójść, wykrzyczeć im prosto w twarz, żeby zobaczyli co robią, zanim będzie za późno, ale Avery mnie przed tym powstrzymała, stwierdziła, że uznają mnie za gówniarę która nie wie nic o sprawach dorosłych i jeszcze narobię sobie problemów. Zrezygnowałam, ale kiedy zadzwoniła do mnie kilka minut temu bardzo tego pożałowałam.
Na podjeździe przed jej domem zauważyłam samochód Danny'ego, postanowiłam jednak zignorować jego obecność, po poniedziałkowej kłótni wciąż ze sobą nie rozmawialiśmy. Nie mogłam uwierzyć że ktoś nakablował mu o moim spotkaniu z Bene'm, a on zrobił mi o to awanturę, twierdził, że robię z niego idiotę spotykając się z facetem który mnie szantażował i wcale nie podobało mi się, że będę musiała spotkać go wcześniej niż bym tego chciała. Planowałam zobaczyć się z nim dopiero za jakieś dwie godziny na imprezie urodzinowej Avery i ostentacyjnie zignorować jego obecność. Plan się zmienił, ale moja złość na niego pozostała.
Nie zapukałam, zazwyczaj po kłótni mama Avery wynosiła się nie chcąc mierzyć się z tym do jakiego stanu doprowadza własną córkę. Wydawało mi się, że doskonale wiedziała, że to co robi jest złe, ale jej złość na męża przysłaniała jej w tym momencie cały świat i nie pozwalała widzieć niczego oprócz zemsty.
Danny'ego zauważyłam w pokoju Avery pod drzwiami do jej łazienki. Po zmęczonym wyrazie jego twarzy zrozumiałam, że sytuacja jest gorsza niż mi się wydawało. Zamykała się przed nim tylko wtedy kiedy było naprawdę źle.
- Co jest? - zapytałam kiedy podniósł wzrok i na mnie spojrzał. W jego oczach zalśniły wyrzuty sumienia, ale nie miałam na to ochoty, nasze sprawy mogliśmy rozwiązać kiedy indziej.
- Pokłóciła się z mamą, kiedy przyjechałem powiedziała, że nie idzie na żadną imprezę, później zamknęła się w łazience i nie chce otworzyć. - Odetchnął ciężko, jakby ta sprawa przygniatała go fizycznie. - Boję się, że może sobie coś zrobić, od kiedy rodzice powiedzieli jej o rozwodzie nie widziałem jej w takim stanie.