Abi
Spojrzałam na kartkę na której widniały jakieś dziwne słowa, których nawet nie potrafiłam odczytać. Musiał to być jakiś dziwny język, ale nie miałam pojęcia jaki. Wszyscy się gdzieś zmyli. Los był dla mnie łaskawy kiedy na mojego partnera wylosowałam Danny'ego.
- Danny może ty coś z tego rozumiesz? - zapytałam podając mu kartkę. Wpatrywał się we mnie praktycznie bez mrugania. Nie w psychopatyczny sposób, chociaż było w tym coś zwierzęcego. Zdarzało mi się widywać u niego coś takiego, ale nigdy w takiej sytuacji. Zawsze pozwalaliśmy się porwać chemii między nami jedynie kiedy byliśmy sami, pilnowaliśmy się. Przełknęłam ślinę, czując, że zasycha mi w gardle. Zapomniałam, że byłam na niego zła, zapomniałam o wszystkim czując jak jego spojrzenie przesuwa się po moim ciele powodując mrowienie elektryczności. - Musimy się skupić - wyszeptałam. Łapaliśmy opóźnienie, a nie miałam ochoty po raz kolejny być ostatnia. Kanapy były spore, co nie oznaczało jeszcze, że miałam ochotę na nich spać.
Wreszcie wyciągnął rękę i wziął ode mnie kartkę, przy okazji na kilka sekund łapiąc moją dłoń. Poczułam iskrę. Odruchowo oblizałam wargi, na co jego oczy wciąż uważnie mnie obserwujące pociemniały z pożądania.
Cholera.
Wreszcie spojrzał na kartkę i pociągnął mnie za rękę w głąb korytarza.
- Czyli wygramy największą sypialnię? - zapytałam, prawie za nim biegnąć.
- Coś w tym stylu - odpowiedział tajemniczo.
Zeszliśmy na dół po schodach. Nie zapalił światła więc kiedy zatrzymał się, żeby otworzyć drzwi wpadłam na niego. Wiedziałam, że jest spięty.
Przekroczyliśmy próg. Nie miałam pojęcia gdzie mnie prowadził, ale to nie miało znaczenia, ufałam mu. Zapalił światło i piwnica zalała się światłem, faktycznie wypełniały ją gadżety z filmów, o których słyszałam, ale nigdy ich nie oglądałam, kosmiczne potyczki nie były raczej w moim guście. Nie zdążyłam jednak przyjrzeć się wielkim figurom kosmitów stojących przy przeciwległej ścianie.
Danny popchnął mnie na ścianę przywierając do mnie całym ciałem. Znowu poczułam mrowienie kiedy jego niecierpliwe usta odnalazły moje. Nie zastanawiałam się nawet przez sekundę nad tym czy odwzajemnić jego pocałunek. Jeśli uznał, że to dobre rozwiązanie, znaczyło, że wiedział co robi, mieliśmy być tu bezpieczni.
- Wiem, że mówiłaś, że masz to pod kontrolą - odezwał się, odrywając na chwilę. - I ufam ci całym sobą - wysapał z ustami przy mojej szyi. Przez jego słowa i przez to, że później jego wilgotne warg dotknęły mojej delikatnej skóry zupełnie odleciałam, odrzuciłam jakiekolwiek zahamowania. Wygięłam plecy, przywierając do niego jeszcze mocniej. - Ale trafia mnie jasna cholera kiedy widzę jak Ben na ciebie patrzy, jak na zdobycz, jakby rozbierał cię wzrokiem. - Oddech urwał mi się w połowie kiedy przygryzł płatek mojego ucha. - A ty jesteś moja rozumiesz? - zapytał ledwie łapiąc kolejne oddechy. Przesunął się tak, żebym poczuła jego erekcję. - Jesteś moja - warknął przez zaciśnięte zęby. Byłam jego, należałam do niego odkąd tylko pamiętałam.
- Jestem twoja - odpowiedziałam ledwie słyszalnie.
Oczy mu pociemniały. Pokonaliśmy dwa kroki do stolika którego blat był tak lśniący, że odbijał wszystko jak lustro. Danny nie przejmował się grą wstępną, wiedział, że to co przed chwilą powiedział rozpaliło mnie do czerwoności. Perspektywa przyłapania przez przyjaciół którzy byli na górze, zaledwie piętro nad nami, miała z tym coś wspólnego. Rozpiął moje jeansy i zsunął mi je do kostek, razem z bielizną. Moje dłonie odruchowo wsunęły się w jego włosy, zwolnił nieco swoje gorączkowe tępo, patrząc mi w oczy pocałował dół mojego brzucha, tuż pod brzegiem bluzki. Jednocześnie jego palce znalazły się między moimi nogami, zacisnęłam uda czując jak muska nimi splot nerwów. Zadrżałam pod jego dotykiem, zagryzając wargę, żeby powstrzymać się od wydawania dźwięków.