Abi
Nie mogłam sobie przypomnieć kiedy ostatnio obudziłam się tak wyspana. Nie pamiętałam już jak to jest czuć się tak szczęśliwą. Męczyła mnie niepewność, nie wiedziałam co tak naprawdę dzieje się między mną a Dannym, ale czułam, że coś się zmienia, bałam się tego. Od dłuższego czasu chciałam porozmawiać z nim o nas, o swoich lękach, o tym, że coraz rzadziej ze sobą rozmawialiśmy, że odnosiłam wrażenie jakby to Avery była dla niego najważniejsza. Wszystko zmieniło się wczorajszego wieczora. Wreszcie poświęcił mi swój czas, wreszcie porozmawialiśmy szczerze i ustaliliśmy na czym stoimy. Już za kilka miesięcy mieliśmy zamieszkać razem, na drugim końcu świata z daleka od wszystkich i wszystkiego, rozpocząć zupełnie nowy etap.
Chciałam przekazać mamie dobrą wiadomość kiedy tylko zejdę do kuchni, ale okazało się, że wyszła już na dyżur. Za to na blacie znalazłam liścik z przypomnieniem o tym, że po lekcjach mam się zgłosić do szpitala na badania profilaktyczne o rozszerzonym spektrum. Mama była hipochondryczką i miała dziwną obsesję na punkcie mojego stanu zdrowia, Jako dziecko buntowałam się przeciw regularnym badaniom, panicznie bałam się igieł i każda wizyta w szpitalu była dla mnie traumatyczna, na szczęście z czasem jakoś do tego przywykłam. Zrozumiałam, że dużo łatwiej pójść na badania od razu kiedy mama o to poprosi niż kłócić się z nią przez dwa miesiące i tak zupełnie niczego nie uzyskując.
W zasadzie byłam zadowolona, że badania wypadały akurat dzisiaj. Chciałam jak najszybciej poinformować mamę o mojej decyzji, to właśnie ona namawiała mnie do studiów w Londynie, sama stamtąd pochodziła, tam właśnie studiowała i chciała żebym poszła w jej ślady. Przy okazji sporo oszczędzilibyśmy na kosztach zakwaterowania. Ktoś z dalszej rodziny miał kupić nowe większe mieszkanie, dzięki czemu swoje mógłby mi wynająć poniżej ceny rynkowej. Brzmiało to jak całkiem niezła propozycja. Ja jednak aż do wczorajszego wieczora bardzo się wahałam, chciałam studiować, ale wcale nie zależało mi na wyjeździe za granicę, wręcz przeciwnie, robiłam wszystko żeby jakoś odwieść ją od tego pomysłu, nie chciałam znaleźć się zupełnie sama z dala od wszystkich których znałam i kochałam. Jednak perspektywa zamieszkania z Dannym zupełnie zmieniła mój sposób patrzenia na tą sprawę, z kary stała się nagrodą.
Nawet kiedy dojechałam do szkoły uśmiech nie opuszczał mnie nawet na sekundę. Nie przeszkadzało mi nawet to, że dzisiaj na mojej wolnej lekcji nie będę mogła zobaczyć się z moim chłopakiem. Dopiero wtedy moje myśli odnalazły osobę Bena, to głupie, że zupełnie o nim zapomniałam, dlatego zataiłam przed Dannym fakt, że to właśnie on był moją wczorajszą randką. Kiedy powiedziałam mu, żeby zrobił coś w kwestii tego szantażu trochę się pośpieszyłam, wystraszyłam się, że wszystko może runąć jak domek z kart i spanikowałam, z czasem zrozumiałam jednak, że Ben nie był raczej osobą która stanowiłaby dla nas jakiekolwiek zagrożenie, postanowiłam dzisiaj utrzeć mu nosa informacją o moim wyjeździe na studia i to z chłopakiem z którym jak twierdził nie miałam żadnej przyszłości. Nie mogłam się już doczekać jego miny kiedy powiem mu jak bardzo mylił się w naszej kwestii.
Obok mnie zaparkowała ciemna toyota corolla, w kierowcy rozpoznałam Jasona, nie był jednak sam w samochodzie, obok niego siedziała Amber. Zdziwiła mnie tym, odkąd dostała tabletki uspokajające nie mogła powadzić, do szkoły odwoziła ją mama. Zmarszczyłam brwi, kiedy tylko moja przyjaciółka obeszła samochód dołączając do swojego chłopaka.
- Czy mi się wydaje czy wczoraj odjechaliście razem i dzisiaj od samego rana znowu jesteście razem, tu do czegoś doszło?
- A może by tak zacząć od hej? -zapytała zadziornie. Przyczepiała się do jego boku jakby była do niego przyklejona.
- I mówi to ta, która zapomniała mnie wczoraj poinformować, że zostawia mnie w restauracji z obcym facetem, którego mam odwieść do domu.
Otworzyła usta, ale zaraz później je zamknęła, nie miała pomysłu na to jak się wytłumaczyć. Moja wczorajsza złość na nią i tak mi już przeszła, gdybym dopadła ją wtedy oderwałabym jej głowę. Teraz byłam w zbyt dobrym nastroju, żeby się tym przejmować.
- Nie z obcym facetem tylko z moim bratem - wyjaśnił Jason przejmując na siebie ciężar rozmowy i moich oskarżeń. - On trochę się narzuca, ale raczej nie jest jakimś psycholem który by cię zabił i porzucił ciało na poboczu. Jestem tego prawie pewien.
- Co nie zmienia faktu, że pod żadnym pozorem nigdy nie powinniście tego robić - powiedziałam. - Rozliczam się z rodzicami z każdej przejażdżki, dodatkowe kilometry na pewno nie umkną ich uwadze i co wtedy, ja nie mam zamiaru tłumaczyć im gdzie się woziłam.
- Zajmę się tym - zdeklarował Jason - obiecuję, że zaraz po skończonych lekcjach opowiem im, że musiałaś zając się odwiezieniem do domu kolegi. Myślę że nie dadzą ci za to szlabanu.
- Spokojnie nie musisz się fatygować - przerwałam mu, odzyskując panowanie nad niespodziewanym obrotem spraw. Pierwszy raz widziałam, żeby ktoś tak się rwał do pomocy. - Jakoś sobie z tym poradzę, ale wisicie mi przysługę.
-Twoje przysługi są jak podpisywanie kontraktu z diabłem - zauważyła Amber.
- Więc macie przesrane - powiedziałam odchodząc tak szybko jak tylko się dało. Nie omieszkałam jednak wcześniej zaserwować jej środkowego palca.