Rozdział 42

693 18 0
                                    

Ben

Siódmy raz wszedłem w jej kontakt na moim telefonie. Dzięki Bogu za ułatwienia dla niedowidzących i wybieranie głosowe, bo nie potrafiłem odczytać ani jednego słowa które wyświetlało się na ekranie. Zżerała mnie chora ciekawość tego co ona teraz myśli.

Starałem się zasnąć chociaż było dopiero po ósmej, potrzebowałem snu, żeby od tego wszystkiego odpocząć. Jednak kiedy tylko zamykałem oczy widziałem nasze dzisiejsze pocałunki. Praktycznie czułem jej dotyk.

Cholera. Wstałem gwałtownie i ruszyłem przez korytarz do łazienki. Liczyłem na to, że prysznic pomoże mi się odstresować.

- Tak nie może być - tata prawie krzyknął. Zwrócił tym moją uwagę, rzadko zdarzało mu się podnosić głos. - Ta gówniara doprowadzi mnie do szału. Czy ona nie ma za grosz godności?

Przystanąłem na szczycie schodów zaciekawiony tym, kto do tego stopnia wyprowadził ojca z równowagi.

- Dalej tam siedzi? - mama była bardziej opanowana.

- Tak, powiedziała, że nie pójdzie dopóki nie wpuścimy jej do domu. Niedoczekanie. - prychnął. Dźwięk mytych naczyń ustał przez co na parterze zapanowała zupełna cisza. Jason nocował u Amber, reszta spędzała dwa tygodnie u dziadków, oprócz małej Gabrielli która pewnie spała. Ta cisza była tak niecodzienna, iż bałem się, że mnie usłyszą, chociaż nie wydawałem żadnych dźwięków.

- Może powinniśmy to zrobić. Może faktycznie jej na nim zależy skoro tu przyszła.

- Dopóki ja mieszkam w tym domu ona nie ma tutaj prawa wstępu. Słyszałaś zresztą co powiedział Ben, nie chcę się z nią spotykać. To chyba jest wystarczająco jasne.

- On ją kocha - głos mamy był aż zbyt poważny jak na takie zdanie. To nie była jej opinia, a raczej stwierdzenie faktu.

Ojciec roześmiał się ironicznie.

- Przejdzie mu - stwierdził ignorancko. - Jeśli ona nie jest w stanie unieść jego choroby w takim stadium tylko pomyśl co będzie później? Naprawdę chciałabyś patrzeć na to jak zastawia go kiedy kompletnie straci wzrok?

Nogi się pode mną ugięły kiedy wreszcie dotarło do mnie o kim rozmawiali. Nie znali prawdy, nigdy nie powiedziałem im o tym, że Abi nie wie o mojej diagnozie. Więc kiedy chodziłem struty bo przestałem się z nią spotykać, akurat w momencie w którym pogorszyły się moje objawy, mogli dojść do jedynego racjonalnego wniosku. Nie mogłem uwierzyć, że ktokolwiek mógłby myśleć o niej w ten sposób, ale nie mogłem ich za to winić, nie mówiłem im prawdy.

Serce zaczęło walić mi jak oszalałe kiedy zdałem sobie sprawę z jeszcze jednej kwestii. Ona tu była. Przyszła do mojego domu po tym jak kazałem jej wszystko przemyśleć. Nie mogłem do niej pójść, chociaż właśnie na to miałem ochotę. Musiałem dać jej czas na przemyślenie wszystkiego, nawet jeśli sama uważała, że wcale go nie potrzebuje.

- Dzwonię na policję - głos ojca przedarł się do mojej świadomości niczym ostrze. - To co ona robi, to naruszenie prawa, wtargnęła na teren prywatny.

Prawie sam zaprotestowałem, uprzedziła mnie mama.

- Daj spokój, jeśli to zrobisz on ci tego nigdy nie daruje -ostrzegła.

Miała stu procentową rację.

- To co, mam niby pozwolić jej się zaszantażować? - ojciec nie chciał odpuścić.

- Za chwilę zrobi się ciemno, wróci do domu jak tylko coś ją przestraszy.

Przeszły mnie ciarki na samą myśl o ty, że Abi miałaby spędzić noc pod drzwiami mojego domu. To przecież było niebezpieczne. Czułem jak krew zamarza mi w żyłach. Jeśli stałoby się jej coś złego tylko dlatego, że chciała ze mną porozmawiać nigdy bym sobie tego nie darował. Miałem nadzieję, że mama faktycznie miała rację i Abi bezpiecznie wróci do domu.

She'll be the one (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz