Część 7

2.4K 70 5
                                    

Obudziły mnie promienie słoneczne, które raziły mnie w oczy.

Powoli wstałam i podeszłam do szafy, biorąc do ręki bieliznę, czarną bluzę nike i szare dresy.

Było dziś naprawdę gorąco.

Mam nadzieję, że nie utopie się w tych ubraniach, ale innego wyjścia nie miałam.

Wolałam się pomęczyć te kilka godzin niż wszystkim tłumaczyć co mi się stało.

Już po chwili poczułam, jak zimne krople spływają po moim nagim ciele.

Sięgnęłam po żel kokosowy, następnie go lekko wcierając w swoją zasinianą skórę.

Włosy postanowiłam umyć szamponem wiśniowym. 

Po kilkunastu minutach, wytarłam się i nałożyłam wcześniej przygotowane ubrania.

Przemyłam twarz zimną wodą i zaczęłam wykonywać swój dość mocniejszy makijaż, niż robię na co dzień.

Nałożyłam chyba z cztery warstwy korektora, a na policzku dalej widniał soczysty, siny siniak.

Nie, ja się poddaję. Zostawiam to tak, jak już jest.

Nałożyłam jeszcze podkład, mascarę, róż i rozświetlacz.

Z podkładem wyglądało to odrobinę lepiej, lecz dalej widać fioletowy ślad.

Tak bardzo  nie chce iść do tej szkoły, ale nie mogę pokazać, że się boje lub, że dam się tak traktować.

Popsikałam się moją ulubioną mgiełką, ubrałam skarpetki i pomału, zeszłam na dół. 

- Oo, Mia. — Uśmiechnęła się miło Betty.- Siadaj, zaraz zrobię ci coś do jedzenia. 

- Przepraszam Betty, ale nie jestem głodna. Zjem coś w szkole. — Powiedziałam,  spuszczając głowę, kiedy zobaczyłam minę gosposi.- Lucas już przyjechał? — Zapytałam.

-Tak, czeka na ciebie w salonie — Odpowiedziała, ścierając okruszki z blatu.

Czułam się trochę skrępowana tym, że Lucas wczoraj musiał mnie oglądać w takim stanie. No ale cóż... 

- Aa! Mia, bym zapomniała. Miałyśmy wczoraj porozmawiać, ale wypadło mi coś ważnego. Mogłybyśmy zamienić kilka słów, na osobności? — Zapytała opierając dłoń o biodro.

- A możemy możemy po szkole? Nie chce się spóźnić. — Poprosiłam, na co posłała mi lekki uśmiech.

- Tak, tak...- Powiedziała zastanawiając się nad czymś. — Mia? a co ci się stało w policzek? - Dodała podchodząc do mnie bliżej. 

- Aaa, to. Wywaliłam się na wf. Już mówiłam. — Powiedziałam, przykrywając polik włosami.

- Uhm, no dobrze. Wrócimy do tego później. — Powiedziała, spoglądając na bruneta obok, który przyglądał nam się z zainteresowaniem.

- A tobie nie będzie za gorąco, w tym dresie? — Wtrącił chłopak. Na co wbiłam wzrok w podłogę i pokiwałam przecząco głową.

- Idziemy? — Zapytałam po dłuższej chwili.

Chłopak wstał z kanapy i skierował się, w stronę drzwi. A ja za nim, ubierając buty. 

Atmosfera w aucie była niekomfortowa. 

Chłopak co chwile zagadywał mnie o wczorajszym zdarzeniu, a ja siedziałam w ciszy  i nie odpowiadałam na jego durne pytania. 

Już miałam wychodzić z auta, gdy nagle zatrzymała mnie jego ręka, na moim kolanie. 

- Gdyby coś się działo, masz od razu dzwonić. Będę po ciebie o 14. — Powiedział przyglądając mi się.

- Mhm. — mruknęłam i wyszłam powoli z auta.

Bałam się, i to bardzo się bałam.

Stanęłam w miejscu i patrzyłam na budynek szkoły.

Nagle dostałam wiadomość od nieznanego numeru.

Nieznany:

Stało się coś? 

Nieznany:

czemu nie idziesz.

Popatrzyłam przestraszona dookoła i nagle napotkałam wzrok, mojego ochroniarza. Który jeszcze nie odjechał.

ja:

Nie, nie jest okej.  Po prostu przypomniałam sobie, że nie nauczyłam się na sprawdzian, ale jakoś sobie poradzę. Możesz jechać.

Uśmiechnęłam się lekko do chłopaka i weszłam wolnym krokiem do szkoły.

Od razu skierowałam się pod sale od matematyki, by nie napotkać mojego BYŁEGO chłopaka.

Usiadłam na ławce i puściłam sobie piosenkę na słuchawkach, aby choć trochę się rozluźnić i odgonić niepotrzebne mysli. Muzyka od zawsze mnie nieco uspokajała. 

Zamknęłam oczy i oparłam głowę o szarą ścianę, która znajdywała się za mną. 

Nagle poczułam jak ktoś zajmuje miejsce obok mnie. Otworzyłam lekko oczy i od razu, kiedy zobaczyłam kto jest obok mnie, je zamknęłam.

To tylko Susan.

Dziewczynie od razu uśmiech zszedł z twarzy. 

- Boże! Mia co ci się do jasnej cholery stało?! — Zaczęła krzyczeć, a ludzie, którzy stali na korytarzu skierowali wzrok na moją osobę.

Posłałam jej wrogi wzrok i westchnęłam.   

Pociągnęłam rudowłosą za rękę i prowadziłam w stronę łazienek.

Kiedy poczułam, że upadam na podłogę. Popatrzyłam lekko w górę i ujrzałam Connora...

Cholera jasna.

Prywatna Ochrona. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz