Część 20

2.2K 60 11
                                    

Ooo, któż to zawitał w moich skromnych progach.- Uśmiechnął się szeroko, puszczając mi oczko i po chwili miał mnie w swoich potężnych ramionach.


-Ejjj kicia, co się dzieje?-Szepnął mi do ucha. 

-Po prostu mnie nigdy nie zostawiaj, proszę...-Mruknęłam łamiącym się głosem.

-No niestety, lecz tak szybko się mnie nie pozbędziesz. A teraz mów co się dzieje. 

-Nie wiem, ostatnio dużo się u mnie dzieje. Zaniedbałam ciebie i Susan.

Chłopak nic już nie odpowiedział a przytulił mnie mocniej do swojego torsu. Cieszyłam się, że to akurat na niego trafiłam. Nigdy nie zapomnę tego momentu, gdy chłopak wpadł na mnie w kawiarni, plamiąc przy tym moją białą, nową sukienkę. Chciał  oddać mi pieniądze, lecz ja stanowczo odmówiłam. Miałyśmy niezły ubaw z niego z Susan. W ramach rekompensaty następnego dnia, zaprosił mnie na kawę. I okazał się przezabawną i kochaną osobą. Od tego momentu nie wyobrażam sobie bez niego życia.  

Bardzo cieszyłam się, że ich mam. 

------------------------------------------------------------------------------------

-Dłużej się nie dało?-Warknął niebieskooki.

-Dało.-Fuknęłam w odpowiedzi, wchodząc przy tym do auta. 

Chłopak przewrócił oczami i z piskiem opon wyjechał z szkolnego parkingu. 

-Lucas jeszcze nie wrócił?-Spytałam spuszczając wzrok na wycieraczki w aucie. 

-Jakby wrócił, to byś z nim właśnie wracała. A to, że tak nie jest oznacza, że nie. Nie wrócił. 

-Cham.-Stwierdziłam na co chłopak parsknął drwiącym śmiechem i przyśpieszył. 

-Mógłbyś kurwa zwolnić?

-Mogłabyś się wreszcie zamknąć?

-Nie odpowiada się pytaniem, na pytanie. 

-Dla ciebie zrobiłem wyjątek.

-Ugh.- Jęknęłam, zaciskając mocniej ręce na skórzanym fotelu. 

Po paru minutach byliśmy już pod domem. 

-A ty dokąd?-Zapytałam, gdy chłopak również wyszedł z auta.

Czarnowłosy nie odpowiedział i skierował się w stronę drzwi wejściowych.

Popatrzyłam na niego z zmarszczonymi brwiami i skierowałam się w jego kierunku. 

-Przypominam ci, że miałem cię pilnować dokąd Lucas nie wróci, a chyba go tu nie widzisz.-Wytłumaczył.

Przewróciłam oczami na jego słowa i weszłam do środka. 

-Hej kochanie! Jak było w szkole? Jesteś głodna? Na co masz ochotę?-Wykrzyknęła gosposia wtulając się w moje ramiona. 

-Hej.-Odpowiedziałam krótko i oddałam uścisk.

Betty odsunęła się ode mnie i spojrzała w kierunku czarnowłosego chłopaka.

-A ty to?-Spytała. 

-William, kolega Lucasa.-Odpowiedział podając kobiecie dłoń. 

-Betta, gosposia państwa Jones.-Uśmiechnęła się szeroko i wróciła do mnie wzrokiem.

-Na co masz ochotę skarbie?-Spytała na co przewróciłam oczami.

-Na spanie.-Odpowiedziałam i ruszyłam przed siebie.-Idę do siebie.-Poinformowałam i powędrowałam w stronę mojego pokoju. 

Prywatna Ochrona. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz