część 25

2.1K 58 7
                                    


Obecnie siedziałam w ławce i słuchałam wypowiedzi podekscytowaniej Susan, która opowiada mi o imprezie, która ma odbyć się w sobotę.

-Mia! No nie daj się prosić, musisz tam być!- krzyknęła podekscytowana.

-Susan nie. Nie mam ochoty na imprezowanie.- odpowiedziałam od niechcenia. Siniaki dalej mi się do końca nie zagoiły. Wolałam nie ryzykować.

-Proszeee- jęknęła przeciągle poprawiając swoje lśniące włosy. Na co przewróciłam oczami. Mam już to w nawyku.

-Nie.- zaprzeczyłam, na co rudowłosa zrobiła naburmuszoną minę.

-Będziesz siedziała w domu z chipsami i pizza oglądając seriale na netflixie? Ruszyła byś w końcu swój spasionym tyłek.- mruknęła cicho rechocząc.

-Po prostu nie mam ochoty.- Odpowiedziałam szybko, na co spojrzała na mnie z lekkim strachem w oczach?
Nie ważne.

Długowłosa nie skomentowała tego tylko pokiwała głową odpuszczając.

-Dobra ja będę się już zbierać.- Powiedziałam podchodząc do drobnej dziewczyny wtulajac sie w jej wyćwiczone ciało.-Do jutra- pomachałam, wychodząc z budynku.

W moje oczy od razu wpadło auto Lucasa. O wow, gdzie to zapisać. Wreszcie pojawił się w pracy.

-Kogo moje oczy widzą.- parsknęłam drwawczo, na co brunet uniósł lekko konciki ust.

-Też miło cię widzieć.-Odpowiedział pewnym siebie głosem, na co przewróciłam gałkami ocznymi.

-Zatrzymasz mi się na chwilę w sklepie?- spytałam grzecznie.

-mhm.

Chłopak przy najbliższym sklepie zatrzymał się i gdy miałam już wychodzić, wyszedł z auta razem ze mną. Serio? Teraz to tak będzie wyglądało, że nawet do sklepu sama wejść nie będę mogła? Może niedługo do kibla zacznie ze mną chodzić, żeby mi się nic się stało?

-Nie musisz ze mną iść. Poradzę sobie.-Powiedziałam na co chłopak poszedł po prostu przed siebie. W stronę drzwi.

Idiota.

                 ---------------------------------

-Ughh, no Mia!- jęknął.- Ile można wybierać jebane chipsy!

-Mówiłam żebyś został w aucie- uśmiechnęłam się do bruneta, wkładając paczkę  paprykowych chipsów do koszyka z zakupami.

Łóżko, słodycze, zimne wino i Netflix.
Brzmi idealnie.

-Oj nie,nie,nie moja droga. Zero alkoholu.-wymruczał gdy zobaczył do jakiej alejki się zbliżamy.

-Jezu Lucas, nie bądź sztywny. To tylko wino.

-Mhm, na winie się zacznie. Masz dopiero siedemnaście lat gówniarzu.- parsknął, na co dałam mu kusańca w ramię.

-Jeszcze raz mnie tak nazwiesz, to uwierz, że nie ręczę za siebie.- warknęłam mrużąc oczy, na co chłopak wybuchł śmiechem.

Debil.

_______________________

Wyszło, że i tak kupiliśmy to co chciałam. A niezadowolony brunet, otwiera mi właśnie drzwi do auta.

No prawdziwy gentleman.

Wsiedliśmy do auta, w którym jak zwykle panował istny porządek.

-Lucas?- spytałam gdy chłopak ze skupieniem przyglądał się przed siebie.

-Hm?

-Gdzie byłeś, jak cię nie było?

-Prywane sprawy.-Powiedział lekko rozdrażniony, zaciskając mocniej ręce na kierownicy.

-No okej. Rodzice wiedzą?- zapytałam na co chłopak skinął głową.

-Od jutra, będziesz miała innego ochroniarza.-Powiedział zagryzając dolną wargę.

-co? Przecież dopiero co się zatrudniłeś.

-Aż tak mnie polubilaś?- zapytał prześmiewczo.

-Pierdol się Lucas. Dobrze wiesz, że nie o to chodzi. - powiedziałam z powagą. Kurwa jak będzie starym zbokiem? Jebanym sztywniakiem? Przecież nie wytrzymam.

Nie to, że on jest lepszy.

-Kogo kurwa.

-Uważaj na słowa.- polecił na co jak zwykle przewróciłam oczami.

_________________________________

Szczęśliwego nowego roku skarby!

Bawcie się dobrze<3



Prywatna Ochrona. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz