część 36

2.5K 79 52
                                    


Oczywiście z pominięciem paru szczegółów, ale się dowie.

-Zostałam pobita.-Powiedziałam.

-To zdążyłem już zauważyć.-Odparł przyglądając mi się.

-Kiedy uciekłam z domu błąkam się po ulicy.-Powiedziam nawiązując do nocy, w której rodzice postanowili wyjawnić mi prawdę.-jakaś kobieta poprosiła mnie o pomoc w przeniesieniu skrzynki, w której znajdywały się, jakieś tam pamiątki czy coś tego typu. Wtedy zaszło nas trzech mężczyzn w kominiarkach-Zatrzymałam.- wyrwali nam skrzynie, przez co upadłam na podłogę a dziewczynę lekko poturbowali. Chciałam do niej wstać, podbiec ale jeden z nich wziął mnie i rzucił mną o kamień i kopnął mnie w brzuch.-Powiedziałam na jednym wdechu.

Chłopak spojrzał na mnie z zaciśniętą szczęką i zmarszczonym i brwiami.

-Po tym wszystkim kobieta zgłosiła to wszystko na policję, możesz być spokojny. koniec historii.-Oznajmiłam.

Wydawał się bardzo niespokojny i zdenerwowany. Zacisnął pięść i szczękę, podchodząc do mnie bliżej.

Chłopak nie miał okazji w jakikolwiek sposób to skomentować bo przerwał mu dźwięk otwierających się drzwi.

Może jednak będzie ze mnie aktorka? Mam nadzieję, że to łyknął.

Do salonu wszedł Lucas ubrany w czarną, luźną bluzę z Nike i czarne spodnie.

-Cześć-Przywitał się unosząc kąciki ust do góry i podszedł do Williama przybijając z nim piątkę.-Jak się czujesz?-Skierował pytanie do mnie a ja nieznacznie spojrzałam na chłopaka znajdującego się obok.- W porządku.- uśmiechnęłam się do niego i wstałam z kanapy, szczepując niewidzialny pyłek z ud.

-Idź ubierz buty i będziemy jechać.-Ozajmił.

Ubrałam buty i zawiązałam sznurowadła.

-Lucas.-Zawołałam cicho, na co szatyn jak na zawołanie pojawił się obok mnie.

Popatrzyłam jeszcze raz na Williama i uniosłam konciki ust.

-Dziekuję.-Szepnęłam do czarnowłosego, a on skinął głową i zamknął za nami drzwi.

-Masz na coś ochotę? Zatrzymać ci się gdzieś w sklepie?-Zapytał a ja odmówiłam.-Sprawa jest.-Odchrząknął, a ja spojrzałam na niego pytająco.-Chłopaki dzisiaj wpadną do domu, okej?-Zapytał a ja wstrzymałam oddech. Więcej chłopaków? Cudownie.

-Jeśli nie będą wchodzić mi do pokoju, to w porządku.-Wzruszyłam ramionami.

_________________________

Leżałam na łóżku i oglądałam Netflixa.
Sięgnęłam ręką na komodę, obok łóżka żeby wziąć butelkę wody, ale jej tam nie było.

Cholera.

Wyszłam z łóżka i nałożyłam na siebie zwykłą, szarną bluzę z Nike i w tym samym kolorze dresy.

Moim oczom ukazał się Liam, William i czterech innych typów.

-Ooo Mia!-Wykrzyczał Liam biorąc mnie w ramiona. Wzdrgnęłam się i zacisnęłam oczy.

-Hej.-Odpowiedziałam cicho.

-Fajnie, że przyszłaś.-Powiedział dumny.

-Em, ja przyszłam wziąć tylko wodę.

-No chodź chwile, poznasz chłopaków.-Powiedział a ja zbladłam.

-Nie ma takiej potrzeby, naprawdę nie chce przeszkadzać.-Oznajmiłam, a jeden z chłopaków podszedł w naszą stronę.

-James.-Przedstawił się brunet, ukazując swoje białe, proste zęby.-Tamten to Martin-Wskazał na blondyna, który uniósł konciki ust i mi pomachał, na co się lekko zarumieniłam.-Ten rudy to Peter a ten brunet Oliver.-Przedstawił pokolei.

Prywatna Ochrona. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz