Część 15

2.4K 63 21
                                    



Obudziły mnie krzyki dochodzące z dołu. Podparłam się o łokcie i pomału próbowałam wstać z łóżka. Po małych starciach, się udało. Nałożyłam na siebie  czarne leginsy z nike, biały top i do tego szarą, za dużą bluzę. Podeszłam do toaletki i nałożyłam  korektor pod oczy i na sinawy policzek. Następnie wytuszowałam rzęsy i przypudrowałam twarz. 

Im bardziej zbliżałam się w stronę salonu, tym bardziej słyszałam zdenerwowane krzyki Lucasa. 

-Kurwa! przecież wyraźnie mówiłeś, że on wyjechał, tak?-Warknął. 

-Jak mam być spokojny? No kurwa jak? skoro w każdej chwili może jej się coś stać!

-O której?- Podeszłam jeszcze bliżej, lecz oczywiście ja, jak to ja, zawsze musiałam coś zrobić. Porcelanowy wazon, który stał na kominku wylądował teraz na zimnych płytkach, tłukąc go na drobny mak. 

Chłopak poparzył się w moją stronę i posłał mi złe spojrzenie.

 -tak, tak. Wiem. Okej. Będę. Mhm. do zobaczenia, Cześć.

-Um... Przechodziłam i zahaczyłam o wazon.- wytłumaczyłam skrępowana i zgrabnie ominęłam chłopaka. 

-Ta, słuchaj muszę gdzieś wyjść. Mój kumpel będzie miał na ciebie oko. Zaraz będzie.- Oznajmił oschle. 

-Ugh, sama bym sobie poradziła. Nie jestem dzieckiem do cholery.- warknęłam, podchodząc do blatu w kuchni. 

-Ale ja nie pytam ciebie o zdanie, tylko ci to oznajmiam. I niestety nie masz z tym nic do gadania. 

-Ta, nie uważaj się za kogoś ważnego i przestań mną do kurwy rządzić! Nie jestem lalką!- wrzasnęłam, na co chłopak przewrócił oczami. 

-Słuchaj, nie mam zamiaru się z tobą kłócić. Po prostu nie sprawiaj problemów. - Syknął i odszedł do swojego tymczasowego pokoju na piętrze. 

Co on do kurwy okres ma? raz jest miły, a potem jest kurwa niewdzięcznym dupkiem. Chłopy są tacy sami. Zwykłymi bezuczuciowymi idiotami.  

-Ugh-Jęknęłam pocierając ręką o policzek, który pulsował z bólu. Zacisnęłam mocniej oczy, zastanawiając się co może się  dziś jeszcze wydarzyć. Niezły początek dnia. 

-Dzień dobry kochanie, wszystko okej? jakaś blada jesteś.- Powiedziała gosposia z wielkim uśmiechem na twarzy, na co podskoczyłam kładąc rękę na pierś.

-Matko, ale się przestraszyłam.- Szepnęłam z lekkim uśmiechem.- Dzień dobry i tak, jest okej.- Powiedziałam przytulając się do niej.

-Siadaj do stołu zrobię ci coś do jedzenia. Na co masz skarbie ochotę?- Spytała podchodząc do siatki zakupów, które właśnie przywiozła. 

Skrzywiłam się kiedy usłyszałam głośny hałas, dochodzący z góry. 

-Lucas jest w domu?

-Tak.- Oznajmiłam i gdy już miałam odchodzić, znów zatrzymał mnie głos Bety.

-Mia...- Powiedziała dość poważnym tonem.

-Ale...- Zanim zdążyłam coś odpowiedzieć, przerwał mi dzwonek do drzwi. A po chwili ujrzałam zbiegającego Lucasa po schodach. 

Już chciałam otworzyć drzwi, lecz przeszkodziła mi dłoń bruneta za mną.

-Zwariowałaś? Skąd wiesz, że za drzwiami nie stoi właśnie człowiek z jakiejś mafii z bronią w ręce?-Powiedział ironicznie i odepchnął mnie lekko od drzwi.- Już ci mówiłem, że ja otwieram drzwi, tak?-Wyprostował się dumnie, na co przewróciłam oczami. 

Jaki on jest wkurwiający! 

Chłopak chytrze się zaśmiał i uchylił drzwi. 

Zadarłam głowę do góry, ponieważ byłam dużo niższa od chłopaka i spojrzałam mu wprost w oczy. Uśmiechnęłam się na co chłopak niemal nie wybuchł śmiechem. 

- pierdol się.- Warknęłam przewracając oczami. 

- No wiesz, jeżeli mi kogoś fajnego załatwisz to bardzo chętnie. — Walnęłam go w ramię kiedy chciał dokończyć zdanie, przypominając sobie przy tym, że w drzwiach stoi przyjaciel chłopaka. 

-Um... Chyba w czymś przeszkodziłem.-Powiedział wybuchając śmiechem. 

-Ugh, Zamknij się.- Powiedziałam razem z chłopakiem na co również się uśmiechnęłam i powiedziałam wiązankę przekleństw pod nosem. 

-To co, wejdziemy czy będziemy tak stać w drzwiach przez cały dzień?- Powiedział nieznajomy. 

-Właź- odpowiedział brunet na co przewróciłam oczami wracając z powrotem do kuchni, gdzie Beta wykładała produkty do lodówki. 

-Zastanowiłaś się już, co chcesz zjeść na śniadanie?-Przerwała, na co po raz kolejny dzisiejszego poranka przewróciłam oczami. 

-Nie jestem głodna.

-Nie interesuje mnie to. Od wczoraj nic pewnie nie jadłaś. 

-Jadłam.- Skłamałam na co kobieta parsknęła śmiechem. 

-Ah tak? zaskocz mnie co jadłaś wczoraj skoro lodówka była pusta. 

-Dzień dobry.- Powiedział chłopak, na co przeszły mnie ciarki po ciele. Miał ochrypnięty i dość niski głos.  

Dopiero teraz mogłam mu się dokładniej przyjrzeć.  Był on naprawdę przystojny.

Jego brunatne włosy, połączone z bardzo ciemnym blondem pasował mu do ostrych zarysów kości policzkowych. Jego oczy były koloru zielonego a na nosie znajdowały się ledwo widoczne piegi, które dodawały mu uroku.

Miał na sobie czarną bluzę z nike i szare dresy tej samej marki. 

-Dzień dobry? My się chyba nie znamy.- Powiedziała kobieta odwracając się w stronę chłopaka.

-Ah, no tak. Liam.- Przedstawił się podając Becie rękę. 

-Beta.- Odpowiedziała łapiąc chłopaka rękę.-A ty to?- Popatrzyła na niego z uśmiechem na twarzy. Ahh cała Betay, co by się nie działo, to ona praktycznie zawsze jest uśmiechnięta. Podziwiam ją. 

-Przyjaciel Lucasa, będę tutaj do puki Lucas nie wróci. Musi coś bardzo ważnego załatwić.- Szybko wytłumaczył i ruszył w moją stronę.

----------------------------------------------

Hejka skarby! to już 15 część!

Przepraszam, że rzadko ostatnio pojawiają się części, nie mam ostatnio weny do pisania;/ 

*780*

Miłego wieczoru/dnia! 

Prywatna Ochrona. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz