rozdział drugi

690 31 1
                                    

Wstałam i przemyłam twarz zimną wodą, aby choć trochę się przebudzić.

Musiałam ogarnąć trochę ten bajzel, który panował w moim mieszkaniu.

Wzięłam się za włożenie naczyń do zmywarki i ścieranie kurzy w kuchni.

Kiedy wszystko posprzątałam weszłam do pustego pokoju, który był przeznaczony jako pokój dla mojego syna.

Usiadłam na krześle i zaczęłam przeglądać jakiekolwiek inspiracje na umeblowanie pokoiku.

Wiem, że to dopiero 4 miesiąc, lecz lepiej zacząć o wszystkim myśleć wcześniej niż za późno.

Pokój był mały, lecz wystarczający dla tak małego dziecka.

Kiedy pójdzie do żłobka zacznę pracować i jeśli będzie mnie stać kupię lepsze, większe mieszkanie, w którym będzie miało ono własną przestrzeń.

Zaczęłam także zastanawiać się nad imieniem dla mojego małego szkraba.

Szczerze mówiąc byłam przerażona porodem.

Bałam się jak to wszystko będzie wyglądać, a co najważniejsze czy dam sobie radę sama.

Bo na rodziców liczyć nie mogę.

Westchnęłam i sięgnęłam po jedną z toreb, z której wyciągnęłam body w misie.

Podskoczyłam, na dźwięk dzwonka do drzwi, a moja dłoń automatycznie powędrowała na klatkę piersiową.

Podeszłam do drzwi i spojrzałam przez wizjer.

Nie powiem, ale zdziwiłam się.

Otworzyłam drzwi ojcu, który na mój widok się uśmiechnął i wziął mnie w ramiona.

- Cześć skarbie. — Powiedział całując moje czoło.

-Cześć tato.- Uśmiechnęłam się lekko.- Nie jesteś w pracy? —Zapytałam marszcząc brwi.

- Mam wolne i postanowiłem, że odwiedzę moją córcie. Chciałem zobaczyć jak sobie radzisz.

- Napijesz się czegoś? — Zapytałam, zapraszając go do środka.

- Herbatę jakbym mógł poprosić.- Uśmiechnął się, a ja nalałam wody do czajnika.

-Jak się czujesz? — Zapytał spoglądając na mój brzuch.

- Jest okej. — Powiedziałam szczerze, bo przez ostatni czas czuje się o niebo lepiej niż na początku.

Włożyłam torebkę herbaty do kubka i zalałam ją wrzątkiem.

- Dziękuję. — Podziękował i przyjął ode mnie kubek, gorącego napoju.

Popatrzył w bok i wziął ciuszek do ręki.

- Znasz już płeć?

-Tak. Będę mieć syna. — Uśmiechnęłam się.

- Oh to wspaniałe ciórciu, gratulację. — Uśmiechnął się szeroko, a w jego oczach widziałam szczęście. — No a co z ojcem dziecka? — Zapytał, na co wzięłam głęboki wdech.

- A co ma z nim być? — Wzruszyłam ramionami.

- Powinien płacić alimenty.

- Nie, nie ma opcji. Nie wezmę od niego ani złamanego centa. Nie chce od niego nic. — Wyrzuciłam niemal od razu.

-Wiesz kim on w ogóle jest? — Zapytał, na co skinęłam głową. — Kim?

- Nieważne. To moja sprawa. —  Powiedziałam wbijając sobie paznokcie w skórę.

Prywatna Ochrona. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz