Część 13

2.3K 67 12
                                    

Oficjalnie siedziałam w salonie, na kolanach bruneta, wypłakując się mu w ramię.

-Mia... Proszę opowiedz mi wszystko, co się dzieję, a przysięgam, że ci pomogę. - Wyszeptał, na co jedynie pokiwałam przecząco głową.

-Proszę cię.

-Lucas... J-ja nie m-mogę.- Powiedziałam przez płacz.

-Mia, możesz. Obiecuję, że ci pomogę.- Odpowiedział spokojnie. Nie mogłam mu powiedzieć...

Co będzie dalej?

Dlaczego on mi to kurwa robi?

Co ja takiego zrobiłam?

-Proszę...- Wyszeptał.

Nagle po całym piętrze rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.

Podskoczyłam jak poparzona. A chłopak lekko uśmiechnął się do mnie, z rozbawieniem.

Lucas pomału wydostał się z mojego uścisku i zaczął kierować się w stronę drzwi wejściowych.

Bałam się.

-Lucas! poczekaj. Ja otworze.- Powiedziałam, przecierając rękawami od bluzy twarz.

-Nie ma nawet takiej opcji.- Popatrzył na mnie niezrozumiale.

-Proszę. Lucas nie otwieraj.- Wybełkotałam.

-Dlaczego?- zapytał, zatrzymując rękę, na klamce.

-Po prostu tego nie rób, proszę.

-Może w końcu dowiem się prawdy?- Spytał.

-Lucas... Błagam cię.- Powiedziałam drżącym głosem.

Chłopak przymrużył oczy i przekręcił klucz w drzwiach, a drzwi się otworzyły.

Teraz stałam na wprost mojego BYŁEGO chłopaka, patrząc mu wprost w oczy.

-C-c-co ty tu r-robisz?-Spytałam cicho, robiąc dwa kroki do tyłu.

-Raczej co ten typ tu robi? Kim on jest?- Warknął.

-Idź stąd.

-Haha. No, no widzę, że nieźle się zabawiasz. To twój kolejny chłopczyk?

-O czym wy do cholery mówicie?- Wtrącił się brunet.

-Aaa to on nic nie wie?- parsknął.

-O czym miałbym wiedzieć?- Lucas patrzył raz na mnie, raz na Connora.

-O niczym. Connor idź sobie, nie teraz proszę.- Popatrzyłam na niego z urazą i strachem w oczach.

-A mi się wydaję, że to właśnie jest ten właściwy moment.- Uśmiechnął się i się lekko zaśmiał.

Lucas stał i przyglądał się, całą przemianą zdań, pomiędzy nami.

-To co? Porozmawiasz ze mną w cztery oczy, czy wolisz aby towarzyszył nam twój nic nieświadomy kochaś?- Znów uśmiechnął się szyderczo, wciąż patrząc mi w oczy.

LUCAS POV:

Otworzyłem drzwi i zobaczyłem w nich blondyna. Na moje oko miał 180cm wzrostu.

-C-c-co ty tu r-robisz?- Usłyszałem cichy i zagubiony głos Mii, która wolnym krokiem zaczęła cofać się do tyłu.

-Raczej co ten typ tu robi? Kim on jest?- Warknął blondyn.

-Idź stąd.- Odchrząknęła.

-Haha. No, no widzę, że nieźle się zabawiasz. To twój kolejny chłopczyk?- Zapytał ironicznie.

co?

-O czym wy do cholery mówicie?-Spytałem, lekko poddenerwowany całą tą sytuacją.

-Aaa to on jeszcze nic nie wie?- parsknął.

-O czym miałbym wiedzieć?- Popatrzyłem na brunetkę, która była bardzo zmieszana i zaniepokojona tą sytuacją.

-O niczym. Connor idź sobie, nie teraz proszę.- Powiedziała, nie odrywając od niego wzroku.

-A mi się wydaję, że to właśnie właściwy moment.- Uśmiechnął się i się lekko zaśmiał.

Stałem jak debil opierając się lekko o formułę drzwi. O co w tym wszystkim chodzi?

-To co? Porozmawiasz ze mną w cztery oczy, czy wolisz aby towarzyszył nam twój nic nieświadomy kochaś?

Kochaś? serio?

Mia przerwała z nim kontakt wzrokowy, przechylając głowę w moją stronę. Popatrzyła na mnie przerażona i podeszła do drzwi.

-Wyjdź stąd.- Syknęła.

-Oj kochanie, nawet nie wiesz jaka jesteś słodka, gdy się denerwujesz.- znów parsknął gorzkim śmiechem i tym razem on podszedł do niej bliżej.

Okej robi się gęstsza atmosfera. Nie jest dobrze.

-Lucas, zostaw nas samych.- Powiedziała dziewczyna.

-Oh Lucas. Lepiej zrób co ci każe bo uwierz mi na słowo, że ta kicia ma pazurki.

No chyba ją pojebało, że zostawię ich samych.

-Oh Connorze. Wybacz, ale bardzo bym się ucieszył, gdybyś opuścił posesję. Bo my z Mią chyba mamy do pogadania, tak?- Powiedziałem ostrzegawczo podchodząc koło niej.

-Ależ śmiało. Mia opowiedz jak było. Wszystko co się działo w szkole, jak wiele się działo w toalecie. Fajnie było nie?- parsknął śmiechem.- Moja dziewczynka lubi ostrą zabawę.-Dokończył i zaczął kierować się w stronę furtki.



Prywatna Ochrona. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz