Connor:
Cześć. Możemy pogadać?
Automatycznie się spielam. O czym on chce ze mną rozmawiać? Po tym wszystkim co mi zrobił pisze sobie tak po prostu "możemy porozmawiać?"
On naprawdę ma jakiś problem psychiczny.
Ja:
Nie.
Connor:
Za pięć minut pod twoim domem. Czekam, radzę ci się pojawić.
Momentalnie zaczęłam krztusić się własną śliną, na co chłopak, który siedzi naprzeciw zmarszczył brwi, najprawdopodobniej widząc moją reakcję.
-Co jest?-spytał, opierając plecy o tył krzesła.
-Nic. Muszę na chwilę wyjść.- poinformowałam go, odkładając nadgryzioną kanapkę na blat. Innym razem zjem. Może potem.
-Dobrze wiesz, że sama nigdzie nie pójdziesz. Jesteś skazana na mnie.- uśmiechnął się chytro, zasuwając krzesło na którym siedział.
-William, pięć minut. Proszę.
-Nie.- zaprzeczył.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Mia nie i koniec kropka.- powiedział poważniejszym głosem.
-Jezu daj mi jebane pięć minut!- krzyknęłam.
Ale czy ja tego chciałam?
Czy ja chciałam spotkać się z nim sam na sam?
Czy ja byłam na to gotowa??
Zdecydowanie nie.
-Będę pod domem, jakby coś się działo będę krzyczeć.- poinformowałam mniej pewnym głosem.
-Z kim.- spytał oschło, a na jego twarzy pojawił się grymas.
-z.. z kolegą.
-ugh... Lucas mnie zajebie.
-Czyli mam uznać to za tak?- spytałam niewinnie.
-idź zanim się rozmyśle. Pięć minut a jak nie to cię siłą zaciągnę tutaj, zrozumiano?
-Jak słońce.- uśmiechnęłam się niepewnie i ruszyłam w stronę przedpokoju, gdzie ubrałam buty.
Dzisiejszy dzień był słoneczny. Ptaki ćwierkały, a ciepły wiatr przyjemnie optulał moją twarz. Świat na zewnątrz wydaje się taki prosty. A wewnątrz? Skrywa się najgorsze zło. Piekło z którym trzeba się zmierzyć. No ale cóż, na tym chyba polega życie, nie?
Na podejmowanie tych łatwiejszych i tych trudniejszych decyzji.
A właśnie od tej decyzji, którą wybierzesz może zależeć twój cały świat.
Świat w której na co dzień będziesz musiała się zmierzyć i w niej żyć.
Czarne auto podjechało pod bramę. Kurwa. Dopiero teraz się zorientowałam jak bardzo się stresuje. Dłonie lekko mi drżały, a serce biło jak szlaone. Czego mam się w ogóle spodziewać? Dobrze zrobiłam?
Mia nie panikuj. William jest w środku. Jakby coś pomoże ci.
Z moich zamyśleń wyrwał mnie trzask zamykających się drzwi i postać, która zmierza w moją stronę. Super.
Blondyn przystanął zaraz obok mnie. Zdecydowanie za blisko, na co zrobiłam kilka kroków w tył.
-O co chodzi?- spytałam.
-Oh, jaka niecierpliwa.- parsknął robiąc krok w moją stronę.- nie przywitasz się z chłopakiem?- warknął.
-Chłopakiem? żartujesz sobie? Próbowałeś mnie zgwałcić, pobiłeś jak najgorszą szmatę a ty mi wyjeżdżasz z takim czymś? Nie żartuj sobie. - powiedziałam zdenerwowana.
-Kurwa. Sama się o to prosiłaś. Mogłaś mi się dać i nie byłoby żadnego problemu, ale nie kurwa! Zawsze w tym jebanym związku patrzyliśmy na ciebie i na twoje potrzeby. Nie będę czekać wieczność aż będziesz gotowa!- krzyknął.
Stałam i patrzyłam mu się prosto w oczy.
Z kim ja byłam.
Jaka ja byłam głupia... Tyle czasu z takim potworem. To nie człowiek to po prostu potwór.
W moich oczach pojawiły się łzy. On po tym wszystkim uważa, że to moja wina?odwróciłam się na pięcie i zaczęłam zmierzać w stronę drzwi wejściowych.
-Jeszcze nie skończyłem. Wróć tutaj!- wrzasnął.
-Tak to sobie możesz do psa mówić.- powiedziałam oschle.- nie mam zamiaru z tobą rozmawiać ani minuty dłużej.
-Dobrze, skoro właśnie tego chcesz.-usmiechnął się i podszedł do swojego auta.- Mia. Bądź czujna. Miej oczy dookoła głowy.-mruknął puszczając mi oczko, po czym odjechał. Tak po prostu. Zostawiając mnie w osłupieniu.
Co to miało znaczyć? On mi grozi? Stałam nie ruszając się z miejsca, a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Jak długo to będzie trwało? Co ja takiego zrobiłam?
___________________________
Cześć skarby! Przepraszam za taką długą nieobecność. Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba.
Miłej/go dnia/nocy!
CZYTASZ
Prywatna Ochrona.
RomanceCześć, nazywam się Mia. Mia Williams, mam siedemnaście lat. Przez pewien incydent rodzice bojąc się o moje bezpieczeństwo podjęli decyzję o zatrudnieniu mi ochroniarza. Od tego momentu wszystko zaczęło się walić. W skrócie moje życie obróciło się o...