część 39

2.3K 74 41
                                    


Dziś był dzień, w którym miałam wyjść z szpitala.

Rodzice nie odwiedzili mnie ani razu przez ten cały czas. Po prostu mieli mnie w dupie. Nie interesowała ich własna córka. 

William codziennie pisał do mnie sms i przyjeżdżał do mnie co jakiś czas wraz z chłopakami.

-Cześć.-Powiedział Lucas, wchodząc do pomieszczenia.

-Hej.-Powiedziałam, zmuszając moje usta w uśmiechu.

-Jak się czujesz?-Zapytał biorąc moja torbę do ręki, która leżała na łóżku.

-W porządku.

-Wzięłaś wszystko?-Spytał, a ja skinęłam głową.

-Dobra chodźmy, chłopaki czekają w domu.-Zaśmiał się.

-Lucas.-Powiedziałam z powagą, przez co chłopak zmarszczył brwi.-To jest prywatna klinika. Kto za nią zapłaci?-Spytałam a chłopak wyciągnął powietrze.

-Tym nie musisz się przejmować.-Powiedzial a ja przewróciłam oczami.-Wszystko jest uregulowane.

-Nie, nie jest.-Warknęłam.

-Rodzice zapłacili?-Spytałam, a chłopak rozjerzal się nerwowo po pomieszczeniu i odkaszlnął.

-Dobra, chodźmy jeśli wszystko zabrałaś.-Uciął i wyszedł w pomieszczenia, a ja zaraz za nim.

          
W aucie panowała cisza.

Włączyłam radio i opadłam całym swoim ciężarem na fotel.

-Kto tam będzie?-Zaczęłam, zamykając oczy.

-Ci co ostatnio.-Powiedział przecierając jedną ręką twarz.

              ____________________________

-Mia!-Krzyknął blondyn wtulając się w moje ciało, od razu po wejściu do domu.

-Cześć.-Odpowiedziałam.

Uśmiech sam wkradł mi się na twarz.

Weszliśmy do salonu i od razu zostałam zaatakowana przez resztę chłopaków.

Gdy leżałam w szpitalu, wiele sobie przemyślałam.

Usiadłam na kanapie i przyjrzałam się czarnowłosemu, który z zamyśleniem wpatrywał się w dywan.

Ubrał się dzisiaj w szare dresy Nike i czarną bluzę z kapturem.

Chłopak najprawdopodobniej poczuł mój wzrok na jego osobie, bo również uniósł na mnie wzrok.

-Co zamawiamy do żarcia?-Spytał Oliver, drapiąc się po głowie, a ja przęknęłam głośno ślinę. Kurwa.

-Pizza?-Zaproponował Peter.

-Pizza.-Dogadał Liam.

Wyciągnęłam swój telefon z kieszeni i przeglądnęłam soocial media.

Od Susan:

Mia, wszystko u ciebie w porządku? Dlaczego się nie odzywasz?

Żalosna szmata.

-Oglądamy coś?-Zapytał Liam, a ja skinęłam głową, robiąc dla niego miejsce.

Chłopak w podskokach podbiegł do kanapy i rzucił się na nią jak zwierzyna, przez co parsknęłam śmiechem.

Po mojej drugiej strony kanapa również się ugięła.

Po mojej prawej stronie usiadł Oliver.

Oparłam wygodnie głowę na ramieniu blondyna i zarzuciłam na niego nogę.

Prywatna Ochrona. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz