Dziś był dzień, w którym miałam wyjść z szpitala.Rodzice nie odwiedzili mnie ani razu przez ten cały czas. Po prostu mieli mnie w dupie. Nie interesowała ich własna córka.
William codziennie pisał do mnie sms i przyjeżdżał do mnie co jakiś czas wraz z chłopakami.
-Cześć.-Powiedział Lucas, wchodząc do pomieszczenia.
-Hej.-Powiedziałam, zmuszając moje usta w uśmiechu.
-Jak się czujesz?-Zapytał biorąc moja torbę do ręki, która leżała na łóżku.
-W porządku.
-Wzięłaś wszystko?-Spytał, a ja skinęłam głową.
-Dobra chodźmy, chłopaki czekają w domu.-Zaśmiał się.
-Lucas.-Powiedziałam z powagą, przez co chłopak zmarszczył brwi.-To jest prywatna klinika. Kto za nią zapłaci?-Spytałam a chłopak wyciągnął powietrze.
-Tym nie musisz się przejmować.-Powiedzial a ja przewróciłam oczami.-Wszystko jest uregulowane.
-Nie, nie jest.-Warknęłam.
-Rodzice zapłacili?-Spytałam, a chłopak rozjerzal się nerwowo po pomieszczeniu i odkaszlnął.
-Dobra, chodźmy jeśli wszystko zabrałaś.-Uciął i wyszedł w pomieszczenia, a ja zaraz za nim.
W aucie panowała cisza.Włączyłam radio i opadłam całym swoim ciężarem na fotel.
-Kto tam będzie?-Zaczęłam, zamykając oczy.
-Ci co ostatnio.-Powiedział przecierając jedną ręką twarz.
____________________________
-Mia!-Krzyknął blondyn wtulając się w moje ciało, od razu po wejściu do domu.
-Cześć.-Odpowiedziałam.
Uśmiech sam wkradł mi się na twarz.
Weszliśmy do salonu i od razu zostałam zaatakowana przez resztę chłopaków.
Gdy leżałam w szpitalu, wiele sobie przemyślałam.
Usiadłam na kanapie i przyjrzałam się czarnowłosemu, który z zamyśleniem wpatrywał się w dywan.
Ubrał się dzisiaj w szare dresy Nike i czarną bluzę z kapturem.
Chłopak najprawdopodobniej poczuł mój wzrok na jego osobie, bo również uniósł na mnie wzrok.
-Co zamawiamy do żarcia?-Spytał Oliver, drapiąc się po głowie, a ja przęknęłam głośno ślinę. Kurwa.
-Pizza?-Zaproponował Peter.
-Pizza.-Dogadał Liam.
Wyciągnęłam swój telefon z kieszeni i przeglądnęłam soocial media.
Od Susan:
Mia, wszystko u ciebie w porządku? Dlaczego się nie odzywasz?
Żalosna szmata.
-Oglądamy coś?-Zapytał Liam, a ja skinęłam głową, robiąc dla niego miejsce.
Chłopak w podskokach podbiegł do kanapy i rzucił się na nią jak zwierzyna, przez co parsknęłam śmiechem.
Po mojej drugiej strony kanapa również się ugięła.
Po mojej prawej stronie usiadł Oliver.
Oparłam wygodnie głowę na ramieniu blondyna i zarzuciłam na niego nogę.
CZYTASZ
Prywatna Ochrona.
RomansaCześć, nazywam się Mia. Mia Williams, mam siedemnaście lat. Przez pewien incydent rodzice bojąc się o moje bezpieczeństwo podjęli decyzję o zatrudnieniu mi ochroniarza. Od tego momentu wszystko zaczęło się walić. W skrócie moje życie obróciło się o...