rozdział trzynasty

792 33 0
                                    


- William? — Zapytałam cicho, kiedy zobaczyłam, zimne, puste miejsce obok mnie.

Poczułam ukłucie w klatce piersiowej.

Zawinęłam się pościelą i usiadłam na krawędzi łóżka.

Moje myśli pochłonęły mnie tak bardzo, że nawet nie usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju.

Dopiero jego głos sprawił, że się ocknęłam.

– Cześć skarbie. — Pocałował mnie w czoło, a ja poczułam ulgę.

Nie zostawił mnie.

- Cześć. — Uniosłam konciki ust w górę.

- Myślałem, że jeszcze śpisz. Zrobiłem nam śniadanie. — Powiedział, a ja się w niego wtuliłam.

- Myślałam, że mnie zostawiłeś. — Odparłam cicho.

- Nigdy cię już nie zostawię kwiatuszku. Jesteś moja i tylko moja. — Powiedział, odgarniając moje włosy z twarzą. — Boli cię coś? — Zapytał.

- Trochę, ale to tylko chwilowe.

- Przepraszam, mogłem być delikatniejszy.

- Byłeś. — Zapewniłam go, patrząc w jego morskie oczy. - Po prostu... — Przerwałam na moment, aby spuścić wzrok, lecz nie na długo.

Czarnowłosy chwycił delikatnie mój podbródek i podniósł go w górę, abym patrzyła mu w oczy.

- Po prostu? — Zapytał, nie odrywając ode mnie wzroku.

- Ja... — Zająkałam się.

Ten człowiek sprawiał, że nie byłam w stanie racjonalnie myśleć.

Nogi mi miękły, na samą myśl co robiliśmy w nocy.

Czułam jak moja klatka piersiowa unosi się i opada w przyśpieszonym tępie.

- Spokojnie, dlaczego się denerwujesz? — Powiedział, gładząc kciukiem moje biodro, aby choć trochę mnie odstresować.

To był ten moment.

Moment, w którym w końcu dowie się prawdy.

Moment, który może odmienić nasze życie na lepsze, lub na gorsze.

****

William pov:

Była zdenerwowana.

Tylko czym?

Może to ja zrobiłem coś nie tak?

- William, nie kochałam się z nikim od czterech lat. — Powiedziała na jednym wdechu, a moje serce stanęło.

Jak to cztery lata?

Myślami wróciłem do małego bruneta.

Skoro ona nie uprawiała seksu przez ten czas to oznacza, że...

Nie.

To nie może być prawda.

Potrząsnąłem głową odgarniając myśli i ponownie wróciłem do niej wzrokiem.

- Poczekaj. — Zatrzymałem na chwilę, patrząc na jej trzęsące się dłonie, pod wpływem emocji. — Co chcesz mi przez to powiedzieć?

Nic z tego nie rozumiałem.

Miałem mętlik w głowie.

- Matthew, jest twoim synem William. — Powiedziała, a ja zamarłem.

Jak to kurwa moim synem.

- Słucham? — Odparłem, otwierając usta. — Czy ty chcesz mi kurwa powiedzieć, że przez te cztery pierdolone lata nie raczyłas mnie poinformować, że mam syna? — Ryknąłem.

Moje emocje uciekły poza kontrolę.

- William, zrozum. Ja próbowałam się skontaktować z tobą, kiedy dowiedziałam się o ciąży, ale ty nie chciałeś mnie znać. Urwałeś kontakt z wszystkimi! Nie miej mi tego za złe bo to tylko i wyłącznie twoja wina. — Wbiła swój palec wskazujący w moją klatkę piersiową. — To ja przez te cztery lata radziłam sobie sama, bez ciebie. Sama radziłam sobie, kiedy byłam w ciąży. Sama leżałam na sali porodowej i sama opiekowałam się noworodkiem, choć nie miałam zielonego pojęcia jak sobie poradzę! — Również krzyknęła.

Miała rację.

Nie patrząc na nią wyszedłem z pokoju, zostawiając ją samą.

Spierdoliłem jak pierdolony tchórz, którym byłem.

****

Mia pov:

Załzawionymi oczami patrzyłam na chłopaka za szybą, który zaciągał się nikotyną.

Miałam na niego idealny widok.

Stał oparty o metalową poręcz, patrząc przed siebie.

Wiedziałam, że może zareagować impulsywnie, ale to co powiedział zabolało mnie.

Kiedy nasz wzrok się skrzyżował, chłopak zrobił kilka kroków w przód.

– Przepraszam Mia. — Powiedział podchodząc jeszcze bliżej mnie. — Przepraszam, że byłem i jestem tak cholernym dupkiem. Przepraszam, że nie było mnie przy twoim porodzie, przepraszam, że nie było mnie kiedy nasz syn stawiał pierwsze kroki i mówił pierwsze słowa. — Odparł, wtulając się we mnie. — Przepraszam za wszystko. Nie zasługuje na ciebie.

- Nie mów tak. — Powiedziałam, łapiąc jego twarz w dłoniach. — Robiłeś to dla mnie.

- Co z tego? Nie było mnie, kiedy najbardziej tego potrzebowałaś.

– Nie wracajmy w stecz. Zawsze możemy naprawić błędy z przeszłości i zacząć od nowa jeśli tylko tego chcesz.

- Oczywiście, że chce. Nie miałem nawet niczego innego w myślach, będę uczestniczył w życiu naszego syna.

- Dziękuję. — Wyszlochałam.

To było dla mnie naprawdę ważne.

Chciałam aby Matthew miał szczęśliwą rodzinę, a co najważniejsze miał również ojca.

Prywatna Ochrona. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz