7.06. 994 r.
Najszybciej jak mogłam biegłam w stronę dobiegającego z oddali odgłosu bójki. W głowie miałam najgorsze scenariusze tego wydarzenia.
Kiedy dobiegłam na polanę dostrzegłam zezłoszczonego Michaela kopiącego jednego z moich przyjaciół- Ale ojcze ..- ledwo co zdołał mówić - My tylko się bawiliśmy - dopiero teraz zauważyłam stojącego obok Elijaha.
- I przegrałeś ! - krzyczał w furii nadal go kopiąc -Nie masz prawa ... - Nie dokończył, bo poczuł jak staram się go odepchnąć od syna
- A ty co tutaj robisz ?! -spojrzał na mnie z pogardą- Wracaj do swojej matki!
- Nie rozkazuj mi ! - próbowałam być twarda- I lepiej zostaw Klausa bo.. - wyciągnęłam swoją dłoń w jego stronę wywołując u niego lekką migrenę. Jak widać za lekką, bo go to ani trochę nie ruszyło. Chwycił mnie za ramiona i rzucił mną tak, ze po chwili leżałam na ziemi blisko Elijaha, który pomógł mi wstać. Chociaż tego się nie bał zrobić.
- Nikt mi nie będzie mówił co mam robić ! - krzykną,lecz zostawił syna i poszedł w stronę wioski
- Co ci odbiło ?!
12.06. 996 r.
Razem z Rebeką szłam nad rzekę pozbierać trochę kwiatów potrzebnych jej matce.
- I jak my je teraz nazbieramy ? - zapytała dziewczyna zauważając ,ze potrzebne nam rośliny rosną po drugiej stronie rzeki. Szybko wymyśliłam rozwiązanie, lecz musiałam mieć pewność ,ze ta mnie nie wyda
- Mogę ci zaufać ? - spytałam ,a ona szybko przytaknęła głową wiedząc, ze jak nie nazbieramy kwiatów Ester będzie zła - Da windara ka zawid - wypowiedziałam zaklęcie pobierając moc ze swojego naszyjnika. Stworzyłam bezpieczną ścieżkę na drugi koniec rzeki - No co tak stoisz? Chodź ! - popędziłam widząc ,ze dziewczyna stoi w szoku
- Kiedy ty się tego nauczyłaś ? - zapytała idąc za mną na drugą stronę
- Dość często czytam z Kolem zaklęcia mojej matki- odpowiedziałam zbierając już zielsko.
- To on tez tak umie ?
- Nie do końca. Nasza magia różni się od siebie. Ja z Arthurem pobieramy ją z magicznych przedmiotów lub ludzi, a on ma ją w sobie. - wspomniałam o swoim bratu bliźniaku. Z pewnością spędza teraz czas z Henrikiem-. Dlatego tez ,z tego co mi wiadomo niektóre zaklęcia przychodzą nam łatwiej i nie musimy się z nimi męczyć- spojrzałam na drugi brzeg rzeki i od razu zlikwidowałam przejście.
Przez niego będę miała kłopoty.- Kto tam był ? - nie zauważyła Rebeka
- Fin - westchnęłam wiedząc, ze to się dla mnie nie koniecznie dobrze skończy.
- O nie
8.11.1000 r.
-Czy zdajesz sobie sprawę z tego jak ona nam zagraża? - krzyczał Michael do mojej matki. Co dziwne uczepił się tylko mnie, a mojego brata traktuje zupełnie normalnie. Swoją drogą on nawet nie jest obecny przy tej rozmowie. Pewnie znów włóczy się z Henrikiem po lesie - Takich jak ona nie powinno być na tym świecie ! - przedłużał - A może po prostu to ty ją źle wychowałaś ?! Od małego sprawiała problemy, a ja mówiłem...
- Odczep się od mojej matki ! - nie wytrzymałam i wstałam z miejsca. - Jak śmiesz wypowiadać się o dobrym wychowaniu ?! - podeszłam do niego
- Twoje własne dzieci się ciebie boją ! - krzyknęłam nie zwracając uwagi, ze wspomniani wszystkiemu się przysłuchują - Cieszę się ,ze to nie ty jesteś moim ojcem - mówiłam patrząc mu w oczy.
Mikaelsonowie tak bali się ojca, ze nie odezwali się.- O tym właśnie mówiłem ! - znów zwrócił się do mojej matki zupełnie ignorując moje słowa - Ona nie panuje nad swoimi emocjami ! A w dodatku może być na tyle potężna , aby zabić nas wszystkich jednym ruchem dłoni ! - No ja nie wierze. On sie po prostu mnie boi!
- Nigdy nikogo nie zabiłam i tak zostanie!
- Ach tak ? - zakpił - To jak wytłumaczysz to? - dał znać dla swoich ludzi, a ci wnieśli do nas ciała mojego brata i jednego z Mikaelsonów
- Nie ! - krzyknęłam podbiegając do ciał bliskich. Położyłam swoją głowę na klatce piersiowej Artura oczekując na bicie serca, którego nie usłyszałam. To samo zrobiłam z Henrikiem- To nie ja ! - pierwszy raz nie powstrzymałam łez - Uwierzcie ! - zwróciłam sie do przyjaciół patrzących na mnie ze smutkiem , zawiedzeniem , pogardą i pustką . Zdecydowanie najgorszy widok jaki w życiu widziałam
-Tak się bała, ze przegra połączenie, ze zamordowała zupełnie niegotowego do tego brata! - dalej brnął w swoje kłamstwo Michael, coraz bardziej przekonując do tego ludzi z wioski -Zapewne Henrik był tego światkiem, wiec zamordowała i jego! - zachowywał sie jakby smierć syna nie zrobiła na nim żadnego wrażenia - Jak dobrze wiemy sam nie mogę podjąć żadnych dużych decyzji, a wiec zagłosujmy - co on kombinuje ? - Kto jest za wyrzuceniem Alice z wioski niech podniesie rękę do góry - powiedział i sam swoją podniósł - Zdecyduje większość
Rozejrzałam się i zauważyłam ,ze zdania są podzielone. Ze strachem czekałam na wyrok,od którego będzie zależała reszta mojego życia.
Po krótkiej chwili, gdy ludność zadecydowała przeliczono głosy i okazało się, ze był remis.
A wiec co teraz ?- Nigdy nie uważałam córki za morderczynię - odezwała się przerywając ciszę zapłakana mama- Ale kilkanaście lat temu coś sobie obiecałam- mówiła pewnym, lecz łamiącym się głosem - Nigdy nie pozwolę aby tą wioskę spotkało niebezpieczeństwo..
- Mamo ? - zapytałam niepewnie, lecz ta mnie zignorowała
- Bez znaczenia kto będzie jej zagrażał - spojrzała mi w oczy i podniosła swoją rękę w gore - Przykro mi kochanie.....
CZYTASZ
Old Friend | Mikaelson
VampireCo takiego musiało się stać, aby Alice, niegdyś miła, wrażliwa na cudzą krzywdę dziewczyna, Dziś była sarkastyczną, przebiegłą i nieobliczalną heretyczką ? Alice przyjeżdża do Nowego Orleanu... Jak zareaguje na wieść, że pierwotne wampiry są w m...