Koniec końców stanęło na tym, ze zjadłam wszystkie przyrządzone przez Klausa kanapki. Mimo ze były dobre nie zaspokoiły one mojego apetytu. Brakuje mi ..
- Nawet tak na mnie nie patrz. - czyżby domyślił się o co mi chodzi? - Całkiem niedawno piłaś krew. Więcej nie dostaniesz - a ten nadal się boi, ze potajemnie zbieram siły. On nie rozumie, ze gdybym mogła nie leżałabym na tej zadziwiająco czystej podłodze?
- Chcesz abym pomogła wam zabić Luciena czy nie? - swoją drogą nie slyszałam, aby nowy pierwotny coś narozrabiał. Znając życie i go ,pewnie coś kombinuje - Dlatego muszę szybko nabrać sił - widzę jak hybryda bije się z myślami. - Inaczej jestem zbędna - mam mniejsze szanse na przeżycie od zwykłego czlowieka. Dziwi mnie, ze Lucien jeszcze z tego nie skorzystał. Na jego miejscu nie zwlekałabym tak długo.
- Może to wina braku magii? - co on znowu wymyślił - Heretycy bez niej są zwykłymi wampirami, a Lucien doskonale o tym wie - patrzy się w jeden punkt przed sobą. Myślenie sprawia mu aż tak dużo wysiłku ? - Być może przewidział, ze będziesz chciała początkowo dojść do siebie jako wampir i specjalnie rzucił zaklęcie, które to uniemożliwia? - coś w tym jest.
Idąc tokiem myślenia Klausa powinnam pierw skupić się na obudzeniu mojej natury czarownicy.
Problem jest tylko taki, ze próbowałam to zrobić już na początku w jego domu, lecz nie udało mi się to.
Może..-Zabierz mnie na cmentarz - być może w tamtym miejscu moje ciało samo zacznie wchłaniać znajdującą się tam magię.
Jeśli to zadziała, Klaus jest geniuszem.Hybryda nie zwlekając wzięła mnie na ręce i zaniosła do samochodu. Nigdy nie sądziłam, ze będzie mi tak brakowało chodzenia.
Kilka sekund później byliśmy już w drodze- Myślisz, ze to dobry pomysł, aby jechać na teren przodków? - zaczęłam mieć wątpliwości. Jedna hybryda i niepełnosprawny heretyk nie mają szans z przodkami najsilniejszych czarownic. Klaus nie ma się czego obawiać, bo nie posiadają one kolka z białego dębu. Mnie za to może zabić każdy inny
- Nie bój się - wyjął swój telefon i jedną ręką napisał do kogoś esemesa - Załatwiłem wsparcie
- Nie boje się
- Wcale - zadrwił
- Nie
- Tak
- Nie
-Tak - ta kłótnia wyglada jakby była toczona przez dwójkę przedszkolaków, a nie tysiącletnich nadprzyrodzonych
- No może trochę - odpuściłam. - Ale to przez ciebie - jak ja kocham go drażnić
- Mam rozumieć, ze nie czujesz się przy mnie bezpiecznie? - co dziwne zdawał się pytać całkiem poważnie.
- Czuje się bezpiecznie przy osobach, którym ufam - jedno rodzi się z drugiego - Ty sam kilka razy wyraźnie zaznaczyłeś, ze ufasz mi tylko odrobinkę. Dlaczego wiec ja mam się przy tobie czuć całkowicie bezpiecznie?
CZYTASZ
Old Friend | Mikaelson
VampireCo takiego musiało się stać, aby Alice, niegdyś miła, wrażliwa na cudzą krzywdę dziewczyna, Dziś była sarkastyczną, przebiegłą i nieobliczalną heretyczką ? Alice przyjeżdża do Nowego Orleanu... Jak zareaguje na wieść, że pierwotne wampiry są w m...