24. Nie bój się

621 32 0
                                    

Koniec końców stanęło na tym, ze zjadłam wszystkie przyrządzone przez Klausa kanapki. Mimo ze były dobre nie zaspokoiły one mojego apetytu. Brakuje mi ..

- Nawet tak na mnie nie patrz. - czyżby domyślił się o co mi chodzi? - Całkiem niedawno piłaś krew. Więcej nie dostaniesz - a ten nadal się boi, ze potajemnie zbieram siły. On nie rozumie, ze gdybym mogła nie leżałabym na tej zadziwiająco czystej podłodze?

- Chcesz abym pomogła wam zabić Luciena czy nie? - swoją drogą nie slyszałam, aby nowy pierwotny coś narozrabiał. Znając życie i go ,pewnie coś kombinuje - Dlatego muszę szybko nabrać sił - widzę jak hybryda bije się z myślami. - Inaczej jestem zbędna - mam mniejsze szanse na przeżycie od zwykłego czlowieka. Dziwi mnie, ze Lucien jeszcze z tego nie skorzystał. Na jego miejscu nie zwlekałabym tak długo.

- Może to wina braku magii? - co on znowu wymyślił - Heretycy bez niej są zwykłymi wampirami, a Lucien doskonale o tym wie - patrzy się w jeden punkt przed sobą. Myślenie sprawia mu aż tak dużo wysiłku ? - Być może przewidział, ze będziesz chciała początkowo dojść do siebie jako wampir i specjalnie rzucił zaklęcie, które to uniemożliwia? - coś w tym jest.

Idąc tokiem myślenia Klausa powinnam pierw skupić się na obudzeniu mojej natury czarownicy.
Problem jest tylko taki, ze próbowałam to zrobić już na początku w jego domu, lecz nie udało mi się to.
Może..

-Zabierz mnie na cmentarz - być może w tamtym miejscu moje ciało samo zacznie wchłaniać znajdującą się tam magię.
Jeśli to zadziała, Klaus jest geniuszem.

Hybryda nie zwlekając wzięła mnie na ręce i zaniosła do samochodu. Nigdy nie sądziłam, ze będzie mi tak brakowało chodzenia.
Kilka sekund później byliśmy już w drodze

- Myślisz, ze to dobry pomysł, aby jechać na teren przodków? - zaczęłam mieć wątpliwości. Jedna hybryda i niepełnosprawny heretyk nie mają szans z przodkami najsilniejszych czarownic. Klaus nie ma się czego obawiać, bo nie posiadają one kolka z białego dębu. Mnie za to może zabić każdy inny

- Nie bój się - wyjął swój telefon i jedną ręką napisał do kogoś esemesa - Załatwiłem wsparcie

- Nie boje się

- Wcale - zadrwił

- Nie

- Tak

- Nie

-Tak - ta kłótnia wyglada jakby była toczona przez dwójkę przedszkolaków, a nie tysiącletnich nadprzyrodzonych

- No może trochę - odpuściłam. - Ale to przez ciebie - jak ja kocham go drażnić

- Mam rozumieć, ze nie czujesz się przy mnie bezpiecznie? - co dziwne zdawał się pytać całkiem poważnie.

- Czuje się bezpiecznie przy osobach, którym ufam - jedno rodzi się z drugiego - Ty sam kilka razy wyraźnie zaznaczyłeś, ze ufasz mi tylko odrobinkę. Dlaczego wiec ja mam się przy tobie czuć całkowicie bezpiecznie?

Old Friend | MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz