52. Do zobaczenia

398 21 0
                                    

- Od momentu zdjęcia zaklęcia, będziesz miała równo pięć minut na wyjście - poinformowała mnie Freya - Po tym czasie, dom znów się zamknie

- Tylko na siebie uważaj - Hayley położyła rękę na moim ramieniu.

Dziewczyny niezbyt pozytywnie zareagowały na mój pomysł. Wiedzą jednak, że to jest wielka szansa, aby
pokonać Dahlie.
A to jest teraz naszym priorytetem.

- Gotowa? - czarownica wystawiła ręce w moją stronę.

- Chwila - przegryzłam delikatnie swój palec sprawdzając, czy mam jeszcze werbenę we krwi. Na szczęście zdążyła już ona opuścić mój organizm - Spraw, abym była wam lojalna - spojrzałam na Klausa 

Wszyscy wydają się zdziwieni tym, co powiedziałam

- Dahlia może mi namącić w głowie. Tak będzie najbezpieczniej - jakby ktoś jeszcze dwa miesiące temu powiedział mi, że będę chciała, aby Klaus użył na mnie perswazji, pomyślałabym, że zwariował.
Że ja zwariowałam.

Ale czy w obecnej sytuacji mam jakieś innne wyjście?
Oczywiście, ze mam.
Po prostu te jest najlepsze.

Można nawet powiedzieć, ze przez czas,który spędziłam z Mikaelsonami, w minimalny sposób im zaufałam.

W każdym razie, musimy współpracować.

- Racja - Klaus staną naprzeciwko mnie - Chociażby nie wiem co się działo, pamiętaj o swoim celu. - spojrzał mi w oczy - Bądź wierna swoim poglądom i nie zmieniaj ich ze względu na to, co powie ci Dahlia - to.. takie dziwne uczucie. Nie mogę oderwać od niego wzroku - Pamiętaj, że to ona jest zła - kończąc hipnozę, blondyn odsuną się ode mnie.

- Zaczynajmy

****

- Xanti egupery stroge. Winzjy gowitiryb choditi, guakuac - czuje, że z mojego ciała energia znika dwa razy szybciej niż zazwyczaj - komitu gawitary monaha. Exempia lingobiu fonaka - powtórzyliśmy te zaklęcie piec razy.
Jestem teraz strasznie słaba.

- Gotowe - Freya spojrzała na mnie - Masz pięć minut - rozejrzałam się po pozostałych, chcąc zrobić krok do przodu. Zachwiałam się i wylądowałam na miękkiej kanapie.

- Masz - Klaus wyciągną w moją stronę rękę, którą od razu chwyciłam. Pobrałam od niego magię.
Nie tak dużo jednak, jak bym tego potrzebowała.
- Nawet sobie nie żartuj

- Muszę wyglądać realistycznie - wstałam z miejsca i mimo bólu głowy, stanęłam prosto - Do zobaczenia - w wampirzym tępie wybiegłam z rezydencji Mikaelsonów.

Na dworze , pomimo tego, że słońce już zaszło, nadal jest przyjemna temperatura. Wyszłam z posesji i zaczęłam iść przed siebie.

Gdzie może przebywać tysiącletnia, chora psychicznie, czarownica?

Cmentarz.

Old Friend | MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz