12. Przepowiednia

737 36 0
                                    

Idąc jedną z głównych ulic Nowego Orleanu dostrzegłam stojącego zaraz za skrzyżowaniem Mikaelsona. Co oni się tak mnie uczepili ? 

- A ty o co chcesz mnie obwinić? - pytam stając na samym środku rozwidlenia. Muszę przyznać, ze Kol w nowym ciele wyglada dużo mizerniej niż zazwyczaj. A może po prostu się nie wyspał? Tak czy inaczej nie wyglada dobrze.

- Nie obwinić, a ukarać - usłyszałam za sobą głos hybrydy. Rozejrzałam się dookoła i muszę przyznać, ze całkiem nieźle to sobie wymyślili.
Rebeka stoi po mojej prawej, a Elijah po lewej. Takim oto sposobem zostałam okrążona.

- Klaus cię nie nasłał ,tak? - zadrwiłam z wcześniejszych słów Rebeki, na co ta przewróciła oczami. - Czego chcecie? - tym razem zwróciłam się już do wszystkich.

- Abyś opuściła miasto - Elijah jak zwykle stara się pokojowo załatwić sprawę. Kiedy on się nauczy, ze tak się nie da?

- Co ja znowu zrobiłam? - naprawdę ich nie rozumiem. Ile razy można powtarzać, ze to nie ja zabijam ludzi?

- Lucien mówił, ze tak będzie..- Rebeka mówi z lekką rezygnacją. Wiedziałam, ze ten pajac przekona ich na swoją stronę.

- Że niby jak? - wole wiedzieć co takiego wymyślił.

- Będziesz udawała głupią, niewinną - Kol włożył ręce do kieszeni - A na końcu sprawisz, ze przepowiednia się spełni..

- Kol! - skarcili go wszyscy naraz. Jaka przepowiednia? O czym oni mówią?

- Nie mam pojęcia o czym mówicie - mówię nawet nie pytając o szczegóły. Ale skoro tak bardzo się nią przejęli ,musi to być coś ważnego

- Dobra Alice, koniec przedstawienia - Klaus jak zwykle pierwszy stracił cierpliwość - Sama pójdziesz do celi czy mamy doprowadzić cię tam siłą? - on chyba sobie żartuje

- Nie sądzę ,aby wasze działania miały jakikolwiek sens - może ich jakoś przegadam - Zastanówcie się tylko. Poco miałabym robić to, co uważacie, ze zrobiłam, albo zrobię- przepowiednie nie zawsze się sprawdzają. Nasza przyszłość nie została napisana i sami decydujemy o tym, co robimy a czego nie. Czary w tym przypadku nie mają nic do rzeczy - I dlaczego macie mnie za nie wiadomo jakiego wroga?! Zamiast tego poszukajcie ich w swoim bliższym otoczeniu - Tak. Mam na myśli Luciena i Fina. Pierwotny od zawsze był bardziej oddany matce ,niż komukolwiek z rodzeństwa. To chore.

- Zamiast nas pouczać zastanowiłabyś się jak wyglada twoje życie - Klaus nie odpuszcza - Nie wydaje mi się, abyś miała kogokolwiek z kim mogłabyś szczerze porozmawiać. Kogoś kto zawsze by ci pomógł, a w razie konieczności naraził życie, by ciebie chronić. - trochę racji ma..- Ale miałaś to wszystko. Był taki czas, w którym traktowałem cię jak młodszą siostrę. Bez chwili zawachania poszedłbym za tobą w ogień. Straciłaś to zdradzając nas. Zdradziłaś swoją rodzinę Alice - rodzine? Faktycznie kiedyś byliśmy blisko, ale.... Tak. Chyba faktycznie byliśmy rodziną. Byliśmy.

-Wiecie dlaczego nie jest już tak jak dawniej? - mam dość tego, ze  zawsze ponoszę konsekwencje nie swoich czynów - Bo nigdy nie mieliście odwagi, by się za mną stawić. - mam łzy w oczach. Za nic w świecie nie dam im wypłynąć. - Ja zawsze wam pomagałam. Robiłam co tylko mogłam, aby Mikael nie pobił cię do nieprzytomności, Klaus - spojrzałam prosto w jego oczy - Aby Esther nie karała cię za podbieranie jej księgi zaklęć - odwróciłam się i spojrzałam na Kola -  Brałam na siebie winę, gdy przyłapano nas na wyjście poza teren wioski - na Rebekę - I nigdy nie wygadałam się, ze to ty tępiłeś wszystkie miecze, tak aby nie bolało zbyt mocno, gdy ktoś cię nim uderzy - Elijah widocznie był zaskoczony tym co powiedziałam. Chyba nie wiedział, ze go wtedy widziałam - A co otrzymałam w zamian?  To, ze odrazu wierzyliście w kłamstwa Mikaela. Ze nie stanęliście za mną, gdy wypędzali mnie z wioski i nigdy nie przyszło wam do głowy, aby mnie odnaleźć - widzę łzy w oczach Rebeki. No i dobrze. Ja przez nią tez płakałam - Wiecie co wtedy przeżywałam ?  Jednego dnia posądzono mnie o zabójstwo brata i przyjaciela , odkryłam, ze osoby ,za które oddałabym życie nie są mi wierne, a na dodatek wyrzucili mnie z wioski na pewną śmierć - to chyba troszeczkę za dużo jak na szesnastolatkę.

- Wiesz co ? - po chwili ciszy odezwał się Klaus.  On jako jedyny nie zdawał się być poruszony tą historią - Nie wiedziałem, ze aż tak umiesz udawać - zanim zdarzyłam sie zorientować blondyn rzucił we mnie jakimś dziwnym proszkiem.

Ostatnie co pamietam to kręcenie w głowie i ręce, które uratowały mnie przed upadkiem...

Old Friend | MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz