Siedzę już tutaj przez dobre kilka godzin. Od momentu wyjścia Luciena nikt nie raczył mnie odwiedzić. Naprawdę nie wiem jak można tak traktować swoich więźniów. Załatwiliby chociaż jakieś atrakcje
- Jak to nie ma?! - słyszę z góry głos zdenerwowanego Klausa. O proszę. Jednak jest atrakcja - A gdzie Lucien ?! - tak szybko ich zostawił ? Myślałam, ze dłużej się nimi pobawi
- Chyba z nią poszedł..- glos Rebeki był wyraźnie czymś zmartwiony - Trzeba ją znaleźć i..
- Nie - przerwał jej - Ja idę jej poszukać, a ty i Elijah macie sprawić, aby ta heretyczka nam pomogła- o proszę - Chyba za bardzo zaufaliśmy temu wampirowi..
- Nie wiem czy pamiętasz, ale ona ma na imię Alice! - stanęła po mojej stronie - I to przez nas stała się tym, kim jest teraz! - chyba na serio uwierzyła mi w to, co mówiłam wcześniej. Dziwne uczucie
- Czyli mam rozumieć, ze to przez nas zamordowała naszego brata?! - a ten dalej uparcie stoi przy swoim. Ile można?
- A kto ci to powiedział, co? Mikael! Tylko mi nie mów, ze nagle zacząłeś mu wierzyć - ona na prawdę mnie broni! Dajesz Rebeka!
- Widzę, ze stanęłaś po jej stronie - stwierdził - Dobrze, zobaczysz jak ci się za to odwdzięczy - trzask drzwiami. Co to miało niby być? Pokaz tego, jaki on jest mądry? Coś mu nie wyszło
- Doskonale wiem, ze wszystko słyszałaś - schodzi do mnie blondynka
- Dzięki za to, ze się za mną stawiłaś - spojrzałam na nią - To było.. - zabrakło mi słowa
- Miłe? - odpowiedziała za mnie - Serio? Nawet nie umiesz powiedzieć tego słowa? - w jej tonie nie słyszałam pogardy, a smutek. I czym ona się tak przejmuje? - Dobra, pomożesz nam?
- A to pierwotni nie mieli poradzić sobie sami? - prychnęłam nawiązując do wcześniejszych slow Elijaha.
Wiedziałam, ze ten dzień nadejdzie. Teraz to oni potrzebują mojej pomocy
- Sytuacja jest...- podrapałam się po głowie - Dość skomplikowana. Lucien porwał Freye, a ona jako jedyna z nas może uratować Kola - uratować? Przecież jest czarownikiem. Tego właśnie chciał
- Dlaczego miałabym wam pomoc? - krzyżuje ręce na wysokości klatki piersiowej - Nie boicie się, ze zamiast tego rzucę na was jakąś klątwę? - oczywiste jest to, ze potrzebują czarownicy. Nie wiem tylko co takiego dzieje się z Kolem
- Mam nadzieje, ze tego nie zrobisz - powiedziała - Alice proszę. Jeśli nam nie pomożesz Kol umrze. Na zawsze. - to aż takie poważne? Mogę to wykorzystać
- Pomogę - zaczęłam - Ale koniec z więzieniem, kajdanami, nieufnością i zapominacie o sprawie z waszym bratem - przedstawiłam jej te same warunki co dla Elijaha - A i jeszcze poręczycie za mnie dla Marcela , przestaniecie wyganiać z Nowego Orleanu i załatwicie mi tutaj jakiś domek - nie chcieli się zgodzić na wcześniejszą ofertę? To tylko ich problem. Teraz to ja na tym bardziej skorzystam.
Rebeka zastanowiła się chwile
- Zgoda
CZYTASZ
Old Friend | Mikaelson
VampirosCo takiego musiało się stać, aby Alice, niegdyś miła, wrażliwa na cudzą krzywdę dziewczyna, Dziś była sarkastyczną, przebiegłą i nieobliczalną heretyczką ? Alice przyjeżdża do Nowego Orleanu... Jak zareaguje na wieść, że pierwotne wampiry są w m...