18. Musisz mi pomóc

717 33 0
                                    

Szczerze mówiąc nie chce mi się wierzyć, ze Lucien jest aż tak potężny.  Najwyraźniej musiał wykorzystać jakoś Freye i teraz ma sie za niewiadomo kogo. To nawet śmieszne. Wszystko do czego kiedykolwiek doszedł ,nigdy nie udałoby mu się, gdyby nikt mu przy tym nie pomógł.

Moja ciekawość zwyciężyła i nie słuchając rady Frey poszłam szukać Luciena. Nie mogę się doczekać, aż mu to wszystko powiem. Chce zobaczyć jego minę, te zaciśniętą ze złości szczękę i oczy, w których widać czystą furię.
Mimo tego, ze uczyłam go jak nie pokazywać swoich emocji, ten  nigdy nie mógł opanować swojego gniewu. Zawsze z nim przegrywał.

- Zapamiętajcie ten dzień - słyszę głos poszukiwanego - Bo jest on datą waszej śmierci - ależ on jest kreatywny.... Dobra, czas zobaczyć komu tak grozi

- Na twoim miejscu nie byłbym tego taki pewien - Elijah? Wyjrzałam za róg budynku. Faktycznie.

Lucien stoi z lekkim rozkroku z pewnym siebie wyrazem twarzy.
Naprzeciwko niego, tyłem do mnie, stoi Elijah i Fin. Co on tu robi ?

- Wiesz, ze nieładnie tak podsłuchiwać ? - dostrzegł mnie - Ale w sumie nawet lepiej, ze się pojawiłaś. Nie będę musiał cię szukać - on szukać mnie ?  Chce tylko przypomnieć, ze to on uciekał przede mną przez kilka wieków - Zabije cię odrazu - dobra. Teraz to już nie odpuszczę. Pomogę Mikaelsonom go zabić i będzie święty spokój.

- Dobra, pobyłeś sobie trochę postrachem z Nowego Orleanu - stanęłam między pierwotnymi - Ale czas zejść na ziemie Lucien. Znów jesteś zwykłym, niczym nie wyróżniającym się wampirem, wiec dobrze ci radzę nie zadzieraj z silniejszymi od siebie - nie wierze, ze nagle stał się na tyle potężny, aby zagrozić mojemu życiu. A jeśli przodkowie wytrzymali z nim tyle czasu to będę w ciężkim szoku.

- Alice..

- Widzę, ze coś cię ominęło - przerwał dla Elijaha. Fin przez cały czas jest cicho. Nawet mnie to nie dziwi - Teraz jestem o wiele potężniejszy niż wcześniej - spowodował, ze pierwotni padli na ziemie wijąc się z bólu . Czyli jednak przodkowie nadal mu pomagają - A taka mała heretyczka jak ty nie stanowi już dla mnie problemu - rzucił się na mnie.

Muszę przyznać, ze nieźle to sobie wymyślił. Unieszkodliwił pierwotnych czarami, a aby mnie tą metodą nie wzmocnić, zaatakował bez użycia magii.
Już po pierwszym uderzeniu rozpoznałam, ze jest o wiele silniejszy niż zwykle. Ciosy , po których niegdyś leżałby nieprzytomny , teraz zdaje się w ogóle nie odczuwać.

- Następnym razem radzę mnie nie lekceważyć - mówi, gdy powalił mnie na ziemie. Zrobił to z tak ogromną siłą, ze chyba złamałam lewą rękę. - A nie, zapomniałem. Nie będzie kolejnego razu - wyczarował dość spory kołek i wbił mi go tuż obok serca. Czuje, ze delikatnie go dotyka. Z  każdym wdechem jest coraz bliżej  - A to w razie gdybys chciała uciec-  w wampirzym tępie dostał się do leżącego na ziemi Fina i podnosząc go wgryzł się w jego szyje.

Myśl... Nie chcę tutaj zginąć.

Rozejrzałam się dookoła szukając czegokolwiek. Muszę się skupić.

- Daj mi rękę - mówię do leżącego nieopodal mnie Elijaha. Samo podniesienie oczu sprawiło mu ogromną trudność - Jeśli nie chcesz tutaj zginąć musisz mi pomoc - Brunet powoli wyciągnął rękę w moją stronę. Gdy tylko była wystarczająco blisko chwyciłam ją i zaczęłam pobierać magię. - Amalejdos prosekwanta golowida da fitana - zaczęłam wypowiadać zaklęcie - Gospodeos diraros walina koweli - puściłam rękę pierwotnego nie czując już żadnej magii - Dawesto pirambsjda gowodyja do utwaga hazowida ! - na ostatnią część zaklęcia musiałam wykorzystać całą resztę swojej mocy.  Życiowej zostawiłam tylko  tyle, aby wystarczyło na przeżycie. 
Rzuciłam na niego stare, ale bardzo skuteczne zaklęcie blokady. Przez jakiś czas nie może zrobić nic mi, ani Elijahowi. Na Fina już za późno.

Zanim zamknęły mi się oczy zdążyłam zauważyć upadające ciało jednego z pierwotnych  i wściekłą twarz Luciena.

Udało się...

Old Friend | MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz